Prywatazacja na finiszu

Jak ogłosiła w lipcu Estońska Agencja Prywatyzacyjna, spośród 600 dużych i średnich przedsiębiorstw sprywatyzowano 433, własnością państwa pozostanie około 20 spółek, 50 przeznaczono do bardzo ograniczonej prywatyzacji kuponowej, zaś sprzedaż największych spółek, takich jak koleje, energetyka, porty telekomunikacja, ukończona zostanie do października 1997 roku. Sprzedano także kilka szpitali i centrów lecznictwa, ale decyzja o przyszłości państwowej służby zdrowia jeszcze nie zapadła.

Ze sprzedaży przedsiębiorstw inwestorom zachodnim uzyskano 227 mln dolarów oraz dalsze 180 mln w postaci inwestycji w sprzedane zakłady, zapewniono zatrudnienie 53 tys. pracowników.

W sumie, zachodnie inwestycje bezpośrednie wyniosły w Estonii 642 mln dolarów, tj 10 razy mniej niż w Polsce, kraju o 24 krotnie większej ludności. Obecnie w Estonii działa 8700 spółek obcych i joint ventures. Jeśli więc chodzi o inwestycje zachodnie na głowę mieszkańca, Estonia plasuje się zaraz za Węgrami, które ze swymi 10 mld przy 10 mln ludności, biją wszelkie rekordy w postkomunistycznej Europie.

Pod względem zaawansowania procesu prywatyzacyjnego Estonia znajduje się zaraz za Czechami, choć w Tallinie postanowiono rozwiązać tę kwestię inaczej niż w Pradze. Estończycy zdecydowali się na sprzedaż maksymalnej liczby przedsiębiorstw inwestorom zachodnim i starali się za wszelką cenę przyciągnąć kapitał zachodni.

Jakie były przyczyny takiego postępowania?

W odróżnieniu od przemysłu czeskiego, gospodarka estońska była bardziej zacofana. Jej modernizacja i oderwanie się od ekonomiki sowieckiej nie byłoby możliwe w oparciu o własne zasoby. Jednie masowe zaangażowanie zachodniego kapitału mogło dać szybki i zdecydowany efekt.

Wydaje się jednak, iż decydująca przyczyna miała charakter polityczny; Estończykom chodziło o zapewnienie sobie bezpieczeństwa. Doskonale ilustruje to ostatnia transakcja. Spółkę Esoil - terminale, dystrybucja benzyny, naftociągi - sprzedano za 110 mln dolarów Konsorcjum Bałtyckiemu utworzonemu przez amerykański Coastal Corp i spółkę holendersko-szwedzką.

W ten sposób interesy gospodarcze obszaru nordyckiego i amerykańskie powiązano z Estonią. W Tallinie bowiem doskonale rozumie się, iż Europa i Ameryka mogą patrzeć przez palce na zagrożenie rosyjskie w Estonii, ale nie będą tolerowały zagrożenia interesów ekonomicznych swoich korporacji. Im więcej Zachód będzie posiadał majątku w Estonii, tym bardziej będzie zainteresowany jego ochroną, a więc integracją kraju ze strukturami europejskimi i jego obroną przed uzależnieniem, nawet tylko gospodarczym, od Rosji.

Estończycy nie bali się "wyprzedaży majątku narodowego obcym", lecz potraktowali go jako sposób na zagwarantowanie sobie niepodległości i bezpieczeństwa w przyszłości przed zakusami potężnego sąsiada.

Dla Czechów imperatyw bezpieczeństwa, choć ważny, nie stanowił takiego priorytetu, gdy od Rosji oddzielają je dwa państwa: Ukraina i Słowacja, zaś bliskość Niemiec i tak zapewnia zachodnie inwestycje i integrację gospodarczą z Europą. W Pradze priorytet stanowiło stworzenie tak licznej grupy obywateli zainteresowanych przemianami gospodarczymi - co osiągnięto dzięki kuponówce - by jakikolwiek powrót do ideałów "wiosny praskiej" i trzeciej drogi nie był możliwy.

W Estonii, tamtejsi komuniści narodowi, a później postkomuniści, w większości opowiedzieli się za libralizmem gospodarczym, więc "trzecia droga" czy opóźnianie reform rynkowych, tak dobrze znane z Litwy, Estończykom nie groziło. Strach przed Moskwą łączył natomiast zarówno antykomunistów i społeczeństwo jak też postkomunistów, co ułatwiło opisany wybór.

Spośród trzech państw bałtyckich droga estońska okazała się najbardziej skuteczna i przyniosła największe rezultaty, zwłaszcza gdy porównamy je ze stagnacją gospodarczą Litwy, stanowiącej przeciwieństwo Estonii. I nic w tym dziwnego, gdyż postkomuniści litewscy są najmniej prorynkowi w regionie bałtyckim. O ile w 1995 roku estoński PKB osiągnął 70% PKB z 1989 roku, o tyle na Litwie jedynie 45%. A z punktu widzenia przeciętnego obywatela, w Estonii żyje się po prostu lepiej. Zaznaczmy też, że Tallin już dawno zniósł wszelkie ograniczenia w zakupie ziemi przez cudzoziemców, co zwiększyło jedynie bezpieczeństwo kraju.

Autor publikacji
INTERMARIUM