Mecziara zastępuje Fico

Nowy prezydent Słowacji Ivan Gaszparovicz obejmie urząd 15
czerwca 2004 roku, ale już teraz rywalizujące obozy polityczne
przygotowują się do konfrontacji. Prezydent jest wiernym
(przynajmniej na razie) wasalem Roberta Fico, który w 1999
roku wystąpił z chylącej się już ku upadkowi na skutek
wewnętrznych rywalizacji i scysji między przywódcami
postkomunistycznej Partii Demokratycznej Lewicy i założył własne
ugrupowanie SMER (Kierunek).

Fico oskarża prawicowy rząd Mikulasza Dzurindy o działanie na
korzyść wielkich firm i międzynarodowych koncernów, i
głosi, że 85 proc. Słowaków znajduje się w „katastrofalnej
sytuacji”. Oskarża rząd o zmanipulowanie referendum w sprawie
wstąpienia do Unii  i minionych wyborów parlamentarnych,
gdyż gdyby wybory były uczciwe, to SMER by je wygrał. Zapowiada
też, iż w czerwcu złoży wniosek w parlamencie o wycofanie
słowackiego kontyngentu z Iraku, gdyż znajdują się tam bez zgody
ONZ. Liczący zaledwie 40 lat Fico używa języka i argumentów
Leppera. Może jednak w swej akcji przeciwko rządowi liczyć na
prezydenta.

Aktualnie jednak ważniejszym przeciwnikiem dla Fico jest Mecziar,
którego chce on wyeliminować z obozu populistycznego i
przejąć jego elektorat i współpracowników. Dlatego
Fico podkreśla, iż Dzurinda i Mecziar są jednakowo odpowiedzialni
za „nędzę Słowaków” itp.

Sam Mecziar po przegranych wyborach prezydenckich oświadczył
wzorem Wałęsy, iż nie poda ręki Gaszparowiczowi, z którym
nie ma o czym rozmawiać i zaszył się w lesie na daczy. W sprawie
taktyki politycznej zdecydował, iż jego partia HZDS będzie się
dystansować w równym stopniu od stronnictw parlamentarnych i
SMERu, z którym konflikt zaczął się jeszcze w roku 2000.
Stanowisko Mecziara po raz pierwszy spotkało się z krytyką
współpracowników<. Posłowie HZDS chcą
współpracować ze SMERem, gdyż w razie wyborów partie
te mogłyby utworzyć razem koalicję rządową ale dopóki
Mecziar stoi na czele HZDS nie ma mowy o współpracy między
obu ugrupowaniami. W klubie poselskim HZDS narasta napięcie, a jego
członkowie mówią już „iż czas by Mecziar się wycofał”
ale HZDS bez Mecziara nie przetrwa, więc i tak pozostaje im tylko
jedno wyjście – przejście do Fico. W najbliższym czasie należy
więc spodziewać się licznych dezercji z obozu Mecziara, rozpadu
HZDS i być może stworzenia przez niego kolejnego stronnictwa ale
już o marginalnym znaczeniu. Fico z poparciem prezydenta może wiec
wyrosnąć na najsilniejszego polityka Słowacji i przyszłego
premiera. Chyba, żeby doszło do zerwania z Gaszparoviczem i
znacznej poprawy poziomu życia przed następnymi wyborami
parlamentarnymi.

Premier Dzurinda, który jest jednocześnie szefem SDKU,
stracił właśnie większość parlamentarną. Dotychczas koalicja
rządowa dysponowała 78 głosami (opozycja - 72), ale w wyniku
wewnętrznych konfliktów w SDKU, które doprowadziły
jesienią 2003 roku do usunięcia z rządu Ivana Szimko, byłego
ministra obrony i drugiej osoby w partii Dzurindy, doszło w niej do
rozłamu. Szimko najpierw utworzył Wolne Forum chrześcijańskich i
obywatelskich demokratów w SDKU, a następnie wyprowadził je
z partii. Obecnie Forum pójdzie samodzielnie do wyborów
europejskich. Do Forum należy 7 posłów, co oznacza, iż
koalicja rządowa może liczyć obecnie tylko na 71 posłów.
Na szczęście dla rządu Dzurindy 79 posłów aktualnej
opozycji nie może w żadnym wypadku z sobą współpracować.

Forum oficjalnie ogłosiło, iż znajduje się w opozycji do
koalicji rządowej ale gotowe jest negocjować swoje poparcie dla
poszczególnych ustaw. Na razie głosowało razem z opozycją
populistyczną przeciwko przyjęciu ustaw dotyczących ochrony
zdrowia, czym zadało poważny cios premierowi Dzurindzie.

Od lutego toczą się periodyczne rokowania między premierem i
Forum. Dzurinda oferuje mu wejście do rządu, gdyż chce odzyskać
większość w parlamencie, ale stanowisko Szimki jest niewzruszone:
Forum gotowe jest wejść do zrekonstruowanego gabinetu pod
warunkiem, iż Dzurinda przestanie być premierem. Tak jak w zeszłym
roku premier wyrzucił Szimkę, tak teraz ten chce obecnie
wyeliminować Dzurindę. Kolejne rozmowy w maju ponownie zakończyły
się fiaskiem. Trudno w tej chwili zawyrokować czy walka z obozem
populistycznym doprowadzi do jakiegoś zawieszenia broni między
Szimką i Dzurindą.

Według najnowszego sondażu opinii publicznej, gdyby wybory
parlamentarne odbyły się w maju,  wygrałby je SMER uzyskując
24,8 proc. głosów, a za nim partia Mecziara HZDS z 21,3,
podczas gdy członkowie rządzącej koalicji uzyskaliby w sumie ok.
30 proc. głosów (Koalicja Węgierska -11,5%, SDKÚ -
10,2% i KDH - 8,8%). Do parlamentu nie dostałaby się partia Pavola
Rusko, głównego sojusznik premiera Durindy, ANO (3,9%) oraz
jego przeciwnicy z Wolnego Forum (3,4%). Poza parlamentem pozostaliby
też tradycyjni postkomuniści, którzy obecnie mają 11
posłów. Zapowiada to przeciągający się kryzys polityczny,
gdyż nikt nie byłby w stanie utworzyć rządu dysponującego
większością w parlamencie.

Premier Dzurinda zapowiedział, iż do końca 2006 roku Słowacja
spełni warunki unii walutowej i systemu Schengen by móc
wprowadzić euro i uzyskać swobodę podróżowania dla swoich
obywateli po całej Unii. Priorytetem ma być integracja z Unią, i
dlatego rząd będzie kierował się zasadą obywatelską, a nie
narodową. Dzurinda wypowiedział się też przeciw ograniczeniom
prawa do pracy na Słowacji dla obywateli starej Unii. W maju
bezrobocie spadło wprawdzie z 16 proc. do 15,4 proc. ale premier
zdaje sobie sprawę, iż tylko pomoc ekonomiczna Unii może
spowodować zwrot w sytuacji gospodarczej, a więc również
nadzieję na zagrodzenie populistom drogi do władzy.

Oznacza to, iż Polska nie może liczyć na współpracę
Słowacji w Unii, mimo wznowienia wirtualnej Grupy Wyszehradzkiej.
Słowacja nie poparła polskiego stanowiska w sprawie konstytucji
europejskiej i w każdym sporze Polski ze starą Unią nie będzie
stawał po naszej stronie. 

Autor publikacji
INTERMARIUM