52. Czas przyszły - L. Myślicz - Dwie integracje

CZAS PRZYSZŁY

Karta z nikaraguańskiego podręcznika arytmetyki dla dziatwy szkolnej. Mimo wyciszenia walki o pokój przez Wydział Zagraniczny KC KPZR (a zatem również przez działaczy pacyfistycznych na całym świecie), ta szlachetna batalia nie ustaje.

Najlepszym tego dowodem są działania podjęte niedawno przez pewną amerykańską pacyfistkę. W relacji dla prowincjonalnego dziennika opisuje ona swoje starcie z całą potęgą Pentagonu. Swą walkę ukoronowała bohaterską pielgrzymką pod bramę jakiejś bazy wojskowej. Podkreśla z naciskiem, że po drodze „nie zaczepiały jej żadne lesbijki”, by po długim przedstawieniu swego przejęcia sprawą pokoju przejść do konkluzji: „Po kawie pomaszerowałam milę czy nawet więcej pod bramę bazy. Ustawiwszy na trawie statuę usiadłam i modliłam się cicho o pokój. Po pewnym czasie z bramy wybiegły jakieś dzieci, rzuciły na mnie parę kamyków i śmiejąc się pobiegły z powrotem.”

L. Myślicz
DWIE INTERPRETACJE

Pan Jacek Czaputowicz mówi, iż „wyzwaniem dla mego pokolenia jest perspektywa zjednoczenia Europy, likwidacja pojałtańskiego podziału Europy” i że cel ten leży w zasięgu życia jego generacji. Po czym stwierdza: „Droga do niego wiedzie poprzez rozbrojenie. Etapy pośrednie to wycofanie obcych wojsk na swoje terytoria, rozwiązanie bloków wojskowych, integracja Europy.”

Są to bzdury, drogi Panie. Z powyższego można by wnosić, że komunizm nie ma z tym nic wspólnego. Komunizm, to wie pan, taki system ideologiczny, który opanował pół Europy. Jasne, iż tzw. pacyfiści zachodni z reguły nie używają tego terminu, ale to nie oznacza, że my też musimy upaść na głowę. Dyskutowanie „perspektywy zjednoczenia Europy” przy abstrahowaniu od tego fenomenu jest dowodem politycznego zidiocenia, choć zapewne postępowego.

Droga do pańskiego celu wiedzie przez uwolnienie Europy Wsch. z niewoli komunistycznej, czyli przywrócenie jej Europie. Rozbrojenie Europy, przy utrzymaniu komunizmu oznacza kapitulację Europy wobec niego. Wycofanie wojsk sowieckich z Legnicy do Brześcia w niczym nie zmieni sytuacji naszego zniewolenia. Dotyczy to również rozwiązania Paktu Warszawskiego. Jest on zbędny - armie reżimów komunistycznych są częścią międzynarodowego systemu komunistycznego. Z Paktem i bez Paktu. Rozumiem potrzeby holenderskich „pacyfistów” - chcą oni wyzwolić się spod okupacji amerykańskiej. Jest to z pewnością cel zbożny i postępowy. Tym niemniej problemem Europy i przeszkodą stojącą na drodze do zjednoczenia nie są: militaryzm, nacjonalizm, uzbrojenie, obce wojska, bloki wojskowe ani amerykański diabeł. Problemem i przeszkodą jest - komunizm. Wyłącznie. Nie ma zresztą w ogóle żadnego „podziału Europy”. Część Europy została jej amputowana. Nie było „jałtańskiego podziału Europy”, ale komunistyczny podbój Europy. Zlikwidować trzeba by skutki tego drugiego. Stany Zjednoczone nic nie dzielą ani nad połową Europy nie panują, tylko jej bronią. Zaczęły to czynić na usilne prośby Europejczyków. By mogły, bez szkody dla Europy, zrezygnować z tej roli, potrzebne jest jej dozbrojenie, a nie rozbrojenie. „Rozwiązanie bloków”, przy utrzymaniu komunizmu, byłoby katastrofą dla Europy.

Powyższe stwierdzenia są bezdyskusyjne, jeśli pragniemy integracji Europy na bazie wolności. Ale możliwa jest też przecież inna „integracja”. Może więc twierdzenia, iż głosi Pan polityczne bzdury są niesłuszne. Może Pan nie jest tym, za kogo się Pan podaje. Bo przecież w powyższej deklaracji brak jest słowa wolność. Bo przecież agenda Pana „drogi” jest zbieżna z agendą Politbiura KPZR i to bynajmniej nie tylko tego panującego aktualnie. Może chodzi Panu o integrację Europy na bazie jej finlandyzacji, o jej zjednoczenie w oparciu o socjalizm, postęp itd. Pożyteczne byłoby, gdyby Pan wyjaśnił ten punkt.

Jeśli zaś sądzi Pan, iż w sfinlandyzowanej Europie będzie nam raźniej i lepiej, to ja bardzo dziękuję. Dziękuję jako Polak, jako Europejczyk i jako człowiek, który wolność stawia na pierwszym miejscu.

Jeśli natomiast chce Pan komunistów „przechytrzyć”, sądzi, że przez unikanie terminu „komunizm” system ten w sposób metafizyczny zniknie, lub łudzi się Pan perspektywą „trzecich dróg”, które pojawią się z chwilą usunięcia brzydkich rakiet, a przede wszystkim Jankesów, to znów musielibyśmy powrócić do tezy, że Pan po prostu bredzi.

W związku ze wspomnianymi niejednoznacznymi możliwościami interpretacyjnymi sądzę, że celowe i wskazane byłoby wyraźne określenie się polityczne grupy p. Czaputowicza. Chodzi mi o określenie się w sposób rzetelny, a nie chowanie się za ogólnikowymi wzniosłościami i żargonem pacyfistyczno-postępowej nowomowy. Takie określenie się, mogłoby być uciążliwe, to prawda, ale widzi Pan tak byłoby uczciwie. Umożliwiłoby to polityczne zwalczanie politycznych aspektów działalności polskich pacyfistów postępowych przez utworzenie ruchu p.n. Wolność i Wolność.

Zwalczanie takie miałoby przy tym konkretny cel na oku. Byłoby nim przeciwstawienie się perspektywie „integracji Europy” na wschodnią, na sowiecką, czy pół sowiecką, czy ćwierć sowiecką modłę. Albowiem, perspektywa takiej „integracji”, przy walnym współudziale Pana „zachodnich przyjaciół”, jest rzeczywiście w naszym zasięgu. Nota bene, swych przyjaciół WiP nigdy, tak naprawdę, polskiej młodzieży nie przedstawił. A są to wszystko walczący przeciwnicy antykomunizmu i z „wolnością” mało mają wspólnego.

Swoją drogą, koordynacja działań czy też refleks polityczny „pacyfistów” są imponujące: Sowieci chcą wycofania rakiet – „pacyfiści” walczą z rakietami, Sowieci chcą rozpropagować ideę „wspólnego europejskiego domu” – „pacyfiści” starają się o to samo.

Na koniec wypada stwierdzić, iż wyzwaniem i celem pokolenia p. Czaputowicza, choć może nie jego samego, jest perspektywa wywalczenia, na początek suwerenności, niepodległości, wolności dla własnej ojczyzny. Tylko, że cel to mniej postępowy oraz trudniejszy. I na modnych „zachodnich przyjaciół” liczyć tu nie sposób.

L. Myślicz

Od redakcji

Tekst ten otrzymaliśmy jakiś czas temu. Dziś, tezy w nim zawarte zbić można łatwo twierdząc, że komunizmu w Europie Środkowo-Wchodniej już nie ma. I rzeczywiście tak się czyni. Dla przykładu: korespondent „Washington Post”, J. Diehl pisze o „byłym bloku sowieckim” i o tym, iż „po 40 latach narody Europy Wschodniej obaliły komunizm”.

My jednak sądzimy, że artykuł pozostaje jak najbardziej aktualny, a sprawę integracji socjalistycznej poruszamy w paru innych miejscach. Co zaś tyczy się redaktora Diehla i innych podobnych ekspertów, to z czystym sumieniem można mówić o ich debilizmie politycznym. Nie są bowiem - w odróżnieniu od pana Czaputowicza - bodajże nawet socjalistami.

Contra 1988-1990