42. A. Besançon - Polska - zwycięstwo Gorbaczowa („Le Figaro”) – Warto zapamiętać

OPINIONS

Mercredi 21 juin 1989
Le compromis historique entre Walesa et Jaruzelski
Pologne :
une victoire de Gorbatchev
L’Eglise a accepté la politique de «main tendue», moyennant quelques concessions 12 - En s'accordant avec Jaruzelski, Walesa lui a transféré son capital de légitimite - Les crédits occidentaux favorisent le maintien du système communiste - La Pologne a manqué l'occasion historique de se libérer.

ALAIN BESANçON

Historyczny kompromis pomiędzy Wałęsą a Jaruzelskim

POLSKA - ZWYCIęSTWO GORBACZOWA

K o ś c i ó ł r e a l i z u j e p o l i t y k ę „w y c i ą g n i ę t e j r ę k i” - W a ł ę s a, g o d z ą c s i ę z J a r u z e l s k i m, d z i e l i s i ę z n i m s w y m s p o ł e c z n y m k a p i t a ł e m - K r e d y t y z a c h o d n i e d z i a ł a j ą n a r z e c z p o d t r z y m a n i a s y s t e m u k o m u n i s t y c z n e g o – P o l s k a u t r a c i ł a h i s t o r y c z n ą o k a z j ę w y z w o l e n i a.

Francja raduje się compromesso storico,(1) jaki został zawarty w Polsce pomiędzy partią komunistyczną a opozycją. Wielu jednak Polaków widzi w nim nie tyle „zwycięstwo demokracji” co zwycięstwo Gorbaczowa. I to być może jego największe zwycięstwo.

Gorbaczow wie, że system komunistyczny jest w kryzysie. Aby go uratować potrzebuje chwili wytchnienia po to, by uzyskać zachodnie kredyty, technologie, zmodernizować armię, wzmocnić władzę partii, a także wzmocnić swoją władzę w partii.

Dla wykonania tego trudnego manewru ważne jest, by w europejskich krajach demokracji ludowej panował spokój. Tam więc, gdzie miejscowe rządy panują nad sytuacją - w Niemczech Wschodnich, Rumunii, Czechosłowacji, Bułgarii - Gorbaczow wystrzega się zmian. Tam zaś, gdzie sytuacja jest płynna - na Węgrzech i w Polsce - dokonuje politycznych manewrów.

Polska jest krajem o kluczowym znaczeniu. Ze względu na dużą liczbę ludności (40 mln.) dysponuje ona masą krytyczną: poderwana może wstrząsnąć sowieckim imperium. Inwazja sowiecka jest mniej prawdopodobna niż w 1981: jeśli nawet Gorbaczow ma po temu odpowiednie środki materialne, to musiałby poświęcić dla niej całą swą globalną rozgrywkę polityczną, od powodzenia której zależy przetrwanie sowieckiego reżimu.

Generalny plan operacji przeprowadzanej obecnie w Polsce zarysował w styczniu 1981r. jeden z czołowych polskich komunistów, Jerzy Urban.(2) Jej celem jest podzielenie opozycji i przyciągnięcie w stronę partii jeśli nie całego społeczeństwa obywatelskiego, to przynajmniej części jego elity. Przyciągnięto przede wszystkim opozycję antystalinowską, która akceptuje komunizm w postaci ulepszonej, pozostawiając poza układem antykomunistów. Jeśli posłużyć się porównaniem medycznym, można powiedzieć, że oddzielono tych, którzy godząc się na gruźlicę są przeciwko kaszlowi, gorączce, wycieńczeniu itp., od tych, którzy pragną wyleczenia z tej choroby.

Kardynał Glemp

Głównym partnerem rozmów był oczywiście Kościół polski. Do podjęcia „wyciągniętej dłoni” skłaniały go rozliczne powody. Przede wszystkim teza o symetrii pomiędzy „kapitalizmem” a „socjalizmem”, w stosunku do których Kościół powinien zachować równy dystans, a przynajmniej postawę apolityczną, ograniczającą się do obrony „społecznej nauki Kościoła!” oraz praw człowieka. Z kolei Kościół dostrzega także niezwykły wzrost swego znaczenia. Cieszy się on takim autorytetem moralnym i prosperity w sensie materialnym, o jakich nie ma mowy we Francji; także seminaria są tu pełne, zaś praktyki religijne mają charakter masowy.

Kardynał Glemp - ulegając skłonności polegającej na utożsamianiu dobra kraju z dobrem Kościoła, a dobro Kościoła z dobrem stanu duchownego - nie raz już dał do zrozumienia, że rządzący w Polsce reżim nie jest aż taki zły; że partia komunistyczna mogłaby z powodzeniem kierować krajem, jeśli tylko stworzyłaby Kościołowi lepsze warunki prowadzenia pracy duszpasterskiej. Komuniści poczynili oczekiwane koncesje. Postraszyli oni także Kościół znanym w historii Polski widmem beznadziejnego powstania: jego skutki w latach 1830, 1863 i 1944 były tragiczne. Zaapelowali wreszcie o pomoc w obliczu moralnej i materialnej katastrofy, za którą - jak twierdzą - nie ponoszą odpowiedzialności. W efekcie tego wszystkiego Kościół zaaprobował ugodę.

Wałęsa

Wałęsa z kolei opiera się na tym, co pozostało z „Solidarności”. A są to przede wszystkim intelektualiści, którzy przyjęli strategię poszerzania przestrzeni wolności, spychania partii - niepostrzeżenie dla niej - do rogu, przy jednoczesnym utrzymywaniu dwuznacznej niejasności swego programu wypływającego z orientacji lewicowej. Kiedy spadł na nich zamach Jaruzelskiego z 13 grudnia 1981, mogli oni stwierdzić, do czego doprowadziła taka polityka. A jednak kiedy w ostatnich wyborach naród - mimo wszystko - udzielił im masowego poparcia (czy raczej opowiedział się przeciwko partii), wyciągnęli oni stąd wniosek, że nie należy próbować przejęcia rzeczywistej władzy. Przeciwnie, uratowali przegranych kandydatów komunistycznych i wyznaczyli sobie niejasny, odległy, co najmniej 4-letni (jak stwierdził ostatnio Kuroń) horyzont działań politycznych.

Gorbaczow może już obliczać swoje zyski:

1) Zyskał te 4 lata. Jeżeli Polska pozostanie spokojna, pozostałe demokracje ludowe nie odważą się podejmować żadnych poważniejszych działań. W tym punkcie Gorbaczow może się mylić. Coś się jeszcze w tym regionie wydarzy.

2) Godząc się z Jaruzelskim, Wałęsa przekazał mu kapitał legitymizacji skupiony w swojej osobie. Odtąd tworzą oni czcigodną parę przyjmowaną i odwiedzaną przez głowy państw całego świata.

3) Prawdziwa polska opozycja jest w rozsypce. Trzeba będzie długich lat, by mogła ona podważyć nową władzę „DWÓJ-PARTII NOWEGO TYPU” (double partie unique).(3)

4) Już wkrótce - w czym Francja świeci przykładem - znów zaczną napływać kredyty zachodnie. Przyzna się je dla „wsparcia procesu demokratycznego w Polsce”. W rzeczywistości jednak wspierać one będą system komunistyczny. Nie przyniosą też skutków ekonomicznych, a skwapliwi pożyczkodawcy będą mieli kłopot z odzyskaniem swych pieniędzy. Lenin oskarżał kiedyś kapitalistów o „korumpowanie klasy robotniczej” przy pomocy zysków czerpanych z kolonii. Tym razem komuniści obiecują robotnikom doraźne zyski czerpane z pasożytniczego „budowania” socjalizmu na koszt Zachodu.

STATUS QUO

5) W Nikaragui wyłącznie tzw. Kościół dysydencki(4) zaangażował się po stronie komunistów. W Polsce, ugodził się z nimi politycznie Kościół hierarchiczny. Zmarły kardynał Wyszyński uniknął tego w warunkach o wiele cięższych.(5) Trudno będzie potępiać „teologię wyzwolenia” w Ameryce Łacińskiej, jeżeli w Polsce komunizm otrzymał legitymację ze strony Kościoła.

6) Prestiż uzyskany przez Gorbaczowa dzięki iluzorycznej liberalizacji w Polsce uczyni ją niebawem jeszcze bardziej iluzoryczną, ponieważ Zachód już wkrótce okaże się - w stopniu dotąd niespotykanym - gorącym zwolennikiem i propagatorem utrzymania tu status quo. Przyzwyczajamy się bowiem do tego, że decyzje w kwestii polskiej podejmowane są przez Watykan, Waszyngton, RFN oraz ambasadę sowiecką w Warszawie.

Przyszłość pokaże, czy Polska w latach 1988 i 1989 nie straciła historycznej szansy wyzwolenia. Czy okazja taka powtórzy się jeszcze? Choć historia rzadko serwuje te same dania, trzeba mieć taką nadzieję.

Le Figaro, 21 czerwca 89.

Tłumaczył - Kd, przypisy Contra A.B.

Przypisy:

(1) Kompromis historyczny - aluzja do prób porozumienia między włoską chrześcijańską demokracją a tamtejszą partią komunistyczną. Miało to miejsce wiele lat temu, ale ostatnio termin ten powrócił. Obecnie oznacza on na ogół ustępstwa na rzecz komunistów czynione przez rzeczywistych bądź pozornych przeciwników komunizmu. Na tych pierwszych są one często wymuszone. Po Nikaragui i Angoli mówi się ostatnio o potrzebie „kompromisu historycznego” w Afganistanie...

(2) Chodzi o znany list Urbana do Kani (patrz Contra 1/2).

(3) Kapitalne określenie nawiązujące do leninowskiej „partii nowego typu”. Forma „drużyny” składającej się z mianowańców formuła „frontu jedności”, wódz (w tym wypadku papierowy) , centralizm demokratyczny B. Geremka, nietolerancja i zwalczanie antykomunistów tworzy z tzw. OKP następną „partię nowego typu”.

(4) Wbrew nadziejom prokomunistów całego świata nie ma on w Nikaragui żadnego znaczenia ani poparcia społecznego.

(5) Jest to skrót myślowy. O różnicach podejścia do komunistów między kardynałem Wyszyńskim (mimo zawieranych przez niego umów) a obecnym Prymasem. Besançon pisał wielokrotnie i wyczerpująco.

Od redakcji

Alain Besançon ma dużo do powiedzenia na temat postawy politycznej Kościoła katolickiego w ostatnich 25 latach (patrz np. broszurka „Pomieszanie jezyków”). Z jego wnioskami w tej materii zgadzamy się. Wydaje się wszakże, iż prawdopodobnie przecenia on nieco rolę i wpływ Kościoła polskiego w kształtowaniu ostatnich wypadków. Z drugiej strony obserwując działalność Stelmachowskich i Wielowieyskich, bądź jedność poglądów między Michnikiem, a ks. Orszulikiem, trudno się temu dziwić...

Zwracamy za to uwagę na dwa spostrzeżenia, które będąc dla nas oczywistością, traktowane są przez opozycję wewnątrzsystemową jako herezje:

1) Wspieranie „procesu demokratycznego” w Polsce przez Zachód oznacza w istocie utrwalanie u nas systemu komunistycznego;

2) W latach 1988-89 zmarnowaliśmy prawdopodobnie historyczną szansę wyzwolenia Polski (a nie „postawiliśmy pierwszy krok” w tym kierunku).

Artykuł Besançona, napisany już po imprezie wyborczej, opatrzony został wielkim tytułem: Polska! Zwycięstwo Gorbaczowa. W zalewie zachodnich publikacji z nagłówkami typu – „Wolność w Warszawie” czy „Koniec komunizmu”, był to odświeżający ewenement. Należy jeszcze dodać, że choć w innych krajach Obozu nie utrzymał się spokój, Besançon - w czerwcu 1989 r. - nie wykluczał bynajmniej takiego biegu wypadków („coś się jeszcze w tym regionie wydarzy”).

Przez „przejęcie oczywistej władzy” autor rozumie naturalnie wykluczenie z jej sprawowania komunistów. Chodzi o przeciwstawienie: „porozumienie narodowe” (z sowieciarzami) - walka polityczna prowadząca do wydobycia Polski z komunizmu. Rząd koalicyjny, wszystko jedno z jakim premierem, jest przejawem tej pierwszej postawy i oznacza rezygnację z drugiej.

Tak też należy rozumieć pojęcie „iluzorycznej liberalizacji”. Iluzorycznej - bo utrzymującej rdzeń systemu.

Tekst ten ukazał się na kolumnie „Opinie”. Nie oznacza to więc, iż redakcja „Le Figaro” podziela zawarte w nim poglądy.

Dobrze jednak, że na Zachodzie jest jeszcze choć paru Besançonów...

WARTO ZAPAMIĘTAć

25 lipca, po spotkaniu z Jaruzelskim, L. Wałęsa zapowiedział utworzenie

„czegoś podobnego do PRON-u, ale nie PRON, co by łączyło Polaków i czego Polacy by słuchali: Jest to propozycja generała i ja się z nią zgadzam.”

Sprawę na razie odłożono. Nie sądzimy, by na dobre.

Contra 1988-1990