32. Legenda "Znaku"

(Prymas Stefan Wyszyński): (...) "Od pewnego czasu obserwuje się u tych bardziej radykalnych przedstawicieli „Znaku” coraz większy radykalizm, coraz większą skłonność do poparcia władzy ludowej”, (...) Nieporozumienia między Prymasem a katolikami świeckimi pogłębiły się a urazy narastały. U Księdza Prymasa umacnia się przekonanie, że ci katolicy, którzy bronić mieli interesów Kościoła, działają raczej na rzecz państwa. Wydarzenia następnych miesięcy potwierdziły obawy ks. Prymasa.

(...) To, co „postępowi” katolicy zakulisowo, gruntownie przygotowali w Warszawie i Krakowie we wrześniu i październiku 1963 roku, ujrzało światło dzienne już w listopadzie - podczas trwania drugiej sesji Soboru Watykańskiego II. W tej akcji, którą ks. Prymas słusznie nazwał niegodną katolika, wiodącą rolę odegrali Tadeusz Mazowiecki i Stanisław Stomma. Objęła ona trzy działania:

1. opublikowanie na łamach „Więzi” przemyśleń na temat zadań Kościoła („Otwarcie na Wschód” pióra Tadeusza Mazowieckiego i Andrzeja Wielowieyskiego);

2. rozpowszechnianie wśród Ojców Soboru anonimowego „pro memoria” o kulcie Matki Bożej w życiu religijnym Kościoła w Polsce;

3. rozpowszechnianie w Rzymie przez Stanisława Stommę memoriału środowiska katolików świeckich pn. „Opinia”.

Tez zawartych w artykule „Otwarcie na „Wschód” nie powstydziłby się nawet najbardziej zagorzały dziennikarz komunistyczny. Znalazły się tam m.in. takie stwierdzenia:

1. „zerwanie z politycznym antykomunizmem ma decydujące znaczenie dla autorytetu i rozwoju Kościoła w świecie” i bez tego „trudno byłoby mu głosić skutecznie pokój wśród państw i wśród ludzi”;

2. konieczna jest wewnętrzna odnowa Kościoła, dostosowująca go do świata, w którym żyje i nie można zgodzić się z rozumowaniem, że „śmiała i głęboka odnowa katolicyzmu nie jest w Polsce możliwa do przeprowadzenia, ponieważ Kościół stoi u nas w obliczu ofensywy ateistycznej”;

3. ułożenie stosunków dyplomatycznych między Watykanem i Warszawą byłoby wielkim krokiem na drodze odprężenia w świecie i pozwoliłoby na „lepsze poznanie i zrozumienie stanowisk obu stron, co z kolei jest warunkiem niezbędnego zaufania”;

4. trzeba się oderwać od koncepcji przedmurza chrześcijaństwa. „Widzenie Polski w tych kategoriach z zewnątrz, czy kierowanie się przez nas samych taką wizją jest w epoce kształtowania się modelu pokojowego współistnienia nie tylko błędem ale i anachronizmem”.

Artykuł Mazowieckiego i Wielowieyskiego był zawoalowanym atakiem na Prymasa i Episkopat Polski. Powtarzał rozpowszechniane przez władze twierdzenia o zacofaniu i konserwatyzmie polskiej hierarchii kościelnej, a także zarzuty o prowadzeniu przez Episkopat nieustępliwej polityki wobec państwa i utrudnianiu zawarcia stosunków dyplomatycznych z Watykanem. Ks. Prymas uważał artykuł ten za „szkodliwy i niegodny katolika”. Słów tych użył podczas grudniowej rozmowy z członkami zarządu KiK-u: Zawieyskim, Łubieńskim, Auleytnerem i Dembińskim. Na uwagę Zawieyskiego, że Mazowiecki „pisał dla komunistów”, Prymas odpowiedział:

„Katolik piszący nawet dla komunistów musi być w prawdzie, a więc nie może wychodzić z przesłanki większej, błędnej samej w sobie, by przekonywać przeciwnika. Katolik jest wyznawcą, nawet gdy jest politykiem; taktyka polityczna nie może wychodzić z założeń fałszywych, bo nas przeciwnicy nie będą szanować. Nadto p. M(azowiecki) wypowiada poglądy na „socjalizm” (komunizm) zapóźnione. Zarówno pojęcie kapitalizmu, jak i komunizmu dziś zawiera inne treści ekonomiczne niż za czasów Marksa. Potężny rozwój ekonomii tak dalece zmienił strukturę gospodarki i instytucji, że marksizm jest anachronizmem, którego nieskuteczność gospodarcza jest widoczna. Jak można od tego uzależniać skuteczność wewnętrznej przebudowy Kościoła i żądać aprobaty trwałości ustroju „socjalizmu w tych stronach”, skoro ten „socjalizm” zmienił swoje treści pod wpływem ewolucji ekonomicznej?”

Jeszcze bardziej urażające niż artykuł w „Więzi” były wystąpienia niektórych katolików świeckich w Rzymie, w czasie trwania drugiej sesji Soboru”.

Fragmenty z książki Petera Rainy „Kardynał Wyszyński” (tom III), Oficyna Malarzy i Poetów, LONDYN 1988 rok. Przedrukowujemy je za: „CDN-GWR” nr 274, gratulujemy zarazem kolegom wyszukania tak ciekawego materiału. (podkreślenia - nasze)

Publikujemy powyższe z uwagi na nadmierne już rozpowszechnienie się kłamliwej legendy. „Znak” grupował katolików „społecznie postępowych”, pragnących rzetelnej współpracy z „władzami” (oczywiście dla dobra kraju etc.), zwolenników „dialogu” z marksizmem i wyznawców teorii trwałości zarówno panowania komunizmu w Polsce, jak i uzależnienia Polski od Sowietów.

Jak widzimy, jeden z najbardziej postępowych posłów „Znaku”, Tadeusz Mazowiecki, był walczącym przeciwnikiem antykomunizmu. Posłowie „Znaku” odgrywali na Zachodzie dzisiejszą rolę Wałęsy - reklamowali PRL. Dołożyli swą cegiełkę do tego, iż Watykan zmienił zasadniczo swą postawę wobec Kremla, a Papieże przestali nawet używać terminu „komunizm” (należą im się za to szczególne gratulacje). Jako postępowcy przyczynili się też do „odnowy Kościoła dostosowującej go do świata”, co zaowocowało dezintegracją Kościoła w wielu krajach. Jego upostępowieniem, upolitycznieniem i dostosowaniem się do oglądu świata według recepty intelektualistów postępowych. Dziś wielu z nich ma niewątpliwie znacznie lepsze warunki do prowadzenia „dialogu” z komunistami i budowania „wzajemnego zaufania”.

Zachowanie A. Wielowieyskiego w czasie wyboru Jaruzelskiego nie było przypadkowe. Ten sam Wielowieyski dostrzega w postępowaniu i sylwetce ideowej generalnego sekretarza KPZR wyraźny wpływ „wartości chrześcijańskich”! Wyznający podobne poglądy polityczne A. Stelmachowski cieszy się z kolei, iż w Polsce następuje synteza chrześcijaństwa z marksizmem.

Takie były i są polityczne nastawienia tych ludzi, członków establishmentu PRL od bardzo dawna, ukształtowanych przez „uczciwe kompromisy” z komunistami. Nieprzypadkowo sprzymierzyli się dziś z przybierającą reformatorskie szaty lewią. Autentyczny sprzeciw wobec komunizmu jako takiego nie mieści się w ogó1e w ich światopoglądzie. Gdyby ktoś powiedział T. Mazowieckiemu, że jest antykomunistą, premier z pewnością by się obraził.

Jeśli ktoś chce zapoznać się z innymi „wolnościowymi” działaniami i wypowiedziami posłów Znaku ze Stommą i Mazowieckim na czele, polecamy mu książkę Józefa Mackiewicza „Zwycięstwo prowokacji”.

I jeszcze dwie sprawy:

powszechny jest, zwłaszcza w świecie (ale w dużej mierze także i w kraju) osąd, iż skoro premier jest katolikiem, musi być politycznym przeciwnikiem komunistów. Z kolei tutejsza lewica, gdy oskarża się ją o zmonopolizowanie ciał decyzyjnych opozycji konstruktywnej (nie będziemy się tu zatrzymywać nad faktem, iż ona już w ogó1e opozycją być przestała) uwielbia wprost powoływać się na postacie w rodzaju tu wymienionych i mówić: „Jak to, a oni - to przecież katolicy”, co ma wskazywać na różnorodność ideową owych ciał .

Contra 1988-1990