Ukraina 2002 - Przed wyborami

UKRAINA PRZED WYBORAMI

31 marca odbędą się na Ukrainie wybory parlamentarne. Dla nikogo nie ulega wątpliwości, iż ich wyniki zostaną w dużej mierze podyktowane przez prezydenta Kuczmę. Przysłanie przez Radę Europy już na miesiąc wcześniej obserwatorów międzynarodowych, ani przygotowanie przez USA 25 tys. członków lokalnych komisji wyborczych czy przyznanie 200 mln dolarów na media regionalne nic tu nie zmieni. Najwyżej ukaże się kolejny raport podkreślający fasadowość demokracji nad Dnieprem. Wybory stanowią natomiast okazję do konsolidacji pro i antyrosyjskich sił politycznych.

Po stronie prezydenta

Według oceny Rady Europy ordynacja wyborcza ma charakter niedemokratyczny. Zwłaszcza zakaz prowadzenia agitacji wyborczej do 9 lutego oznacza w praktyce ograniczenie wolności słowa dla opozycji. Najważniejszą rolę odegrają jednak jak zwykle naciski administracyjne, fałszerstwa wyborcze i posłuszeństwo komisji wyborczych wobec poleceń władz wykonawczych.

450 posłów w połowie wybierani są w okręgach większościowych, a w połowie z list partyjnych w okręgach proporcjonalnych przy 4 proc. progu. Do wyborów po stronie prezydenckiej i prorosyjskiej stanęły cztery ugrupowania i bloki. Najważniejszy, "O Jedną Ukrainę", szefa administracji prezydenta Wołodymyra Lytwyna, jednoczy prawie wszystkie ugrupowania oligarchiczne związane z rosyjskim sektorem energetycznym: Partię Ludowo-Demokratyczną-NDP, Trudową Ukrainę byłego funkcjonariusza Komsomołu, dyrektora banków komercyjnych i wicepremiera Tyhypki, Partię Regionów szefa administracji celnej Azarowa, Partię Agrarną i Partię Przemysłowców i Przedsiębiorców. Wspomniany Tychypko wyspecjalizował się w braniu pieniędzy zagranicą i w nielegalnych transferach za pośrednictwem akcyjnego "Privatbanku". Z list "O Jedną Ukrainę" startuje 17 członków rządu i centralnych organów państwowych, 10 przedstawicieli rejonowej i obwodowej administracji państwowej i 41 reprezentantów lokalnych organów władzy. Blok ten może liczyć na około 7 proc. głosów, ale prezydent już zdecydował, że otrzyma on co najmniej 25 proc.

Najbardziej prorosyjskie stanowisko, oprócz tradycyjnych komunistów, zajmują obecnie oligarchiczni zjednoczeni socjaldemokraci Medwedczuka, pretendującego do przejęcia spadku po Kuczmie w następnych wyborach prezydenckich. Medwedczuk związał się bezpośrednio z Putinem, a jego kampanią kierują specjaliści z Rosji: Gleb Pawłowski i Marat Helman, właściciele Fundacji Skutecznej Polityki odpowiedzialni w Moskwie za tworzenie obrazu prezydenta Rosji. Zjednoczeni socjaldemokraci nie wykluczają obecnie przystąpienia Ukrainy do ZBiRu. Medwedczuk współpracuje z trzecim Ruchem (jedność) Bohdana Bojko, wymyślonym jako V kolumna przeciw Juszczence. Zjednoczeni socjaldemokraci należą bowiem do najzacieklejszych wrogów byłego prozachodniego premiera Ukrainy. Innym sojusznikiem socjaldemokratów jest organizacja paramilitarna Tryzub z Tarnopola Jewhena Fila, która w czasie antyprezydenckich wystąpień opozycji w marcu 2001 roku odegrała rolę prowokatora.

Medwedczuk kontroluje sporą część mediów na Ukrainie, a na swoich listach ma 19 przedstawicieli władzy.

Oryginalnym wkładem Kuczmy do wyborów jest powołanie ugrupowania "Kobiety na rzecz przyszłości" Walentyny Dowżeno. Przewodniczącą jej Ukraińskiej Fundacji Dobroczynnej jest żona prezydenta, Ludmiła Kuczma. Oficjalnie stronnictwo to liczy 300 tys. członków, gdyż muszą doń należeć całe załogi kombinatów zależnych od administracji państwowej. Ciekawe ile mandatów Kuczma przydzieli swojej żonie?

Po stronie prezydenckiej wymienić jeszcze można oligarchiczną Partię Zielonych Kononowa. Jej główny sponsor, Wasyl Chmielnycki popiera również Kobiety na rzecz przyszłości.

Należy się spodziewać, że oligarchiczne ugrupowania proprezydenckie "zdobędą" większość, co pozwoli Kuczmie utworzyć stabilny rząd i być może zmienić konstytucję. Rolę opozycji "Jego Królewskiej Mości" będą w tej sytuacji zapewne odgrywali tradycyjni komuniści Symonenki, którzy mogą liczyć na około 17-20 proc. głosów.

Opozycja antykomunistyczna na Ukrainie nie odgrywa żadnej roli. Może ona stanowić jedynie dodatek do podstawowych ugrupowań wywodzących się ze starego reżymu i podzielonych na orientacje: prozachodnią, a więc prorynkową, pojmowaną jako integracja z Europą niezależnie od Rosji i prorosyjską rozumianą jako zbliżenie do Europy razem z Rosją.

Opozycja podzielona

Grupę najbardziej nieprzejednaną wobec prezydenta Kuczmy stanowi Blok Julii Tymoszenko, poprzednio znany jako Front Ocalenia Narodowego. W jego skład wchodzą dwa ugrupowania postkomunistyczne: "Batkiwszczyna" samej Tymoszenko i "Sobor" Matwijenki, grupa Antymafia Hr. Omelczenko, socjaldemokraci byłego ministra sprawiedliwości Onopenki, związek zawodowy górników oraz partie prawicowe z Galicji: republikanie jednoczący starą opozycję antysowiecką, ich odłam, konserwatyści Stepana Chmary. Blok Julii może liczyć na 4 do 8 proc. głosów, co oznacza, iż Kuczma może postanowić, iż w ogóle nie dostanie się do parlamentu. Być może dlatego piękna Julia ostatnio stonowała krytykę prezydenta.

Do nieprzejednanej opozycji należy również występująca samodzielnie Socjalistyczna Partia Ukrainy Ołeksandra Moroza, która rozpętała skandal kasetowy przeciwko Kuczmie. Melnyczenko, podający się za autora nagrań, kandyduje z listy SPU i obiecał, że w razie wyboru powróci z USA na Ukrainę. Mocno lewicowi socjaliści mogą liczyć na około 6 proc. głosów.

Bardziej umiarkowana "Nasza Ukraina" byłego premiera Wiktora Juszczenki może liczyć na 17 do 20 proc. głosów. Wątpliwe by prezydent pozwolił jej na zdobycie aż tylu głosów, tym bardziej, że Moskwa widzi w nim główną przeszkodę w reorientacji Ukrainy na Wschód. Sam blok składa się z dwu skłóconych grup: dwu Ruchów, Kongresu Ukraińskich Nacjonalistów i Partii Reforma i Porządek byłego wicepremiera Pynzenyka z Galicji oraz drobnych ugrupowań z Ukrainy Centralnej i Wschodniej, m.in Partii Liberalnej Szczerbania, byłego dyrektora supersamu z Doniecka i gubernatora obwodu sumskiego oraz niewielkich organizacji młodzieżowych. Rozdźwięki między obu grupami już doprowadziły do podziałów i np. Sumach będą rywalizowały dwa bloki "Nasza Ukraina". Nie trzeba być bardzo przewidującym by już teraz wywróżyć rozpad "Naszej Ukrainy" w przyszłym parlamencie, zwłaszcza że prezydent na pewno jej w tym "pomoże". Juszczenko unika krytykowania prezydenta mając nadzieję, że Kuczma pozwoli mu wejść do parlamentu.

Nasza Ukraina i Blok Julii Tymoszenko opowiadają się za przystąpieniem Ukrainy do NATO za 10 lat i wcześniejszą integracją z Unią. Niestety obie koalicje nie chciały się porozumieć, co przekreśliło szansę na powstanie jednego, silnego nurtu prozachodniego.

85 proc. obywateli jest niezadowolona z sytuacji w kraju, a 47 proc. słusznie sądzi, że na Ukrainie nie ma demokracji. Zjednoczona opozycja miałaby więc potencjalnie dużą bazę. Trzeba jednak przyznać, iż po upadku Juszczenki sytuacja gospodarcza na Ukrainie nie pogorszyła się. Premier Kinach kontynuował reformy finansowe i porozumiał się z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, uzyskując też dobrą opinię w USA. Zapowiedziano również przyjęcie jeszcze przed wyborami kodeksu ziemskiego, a więc uznanie prywatnej własności ziemi. Dotychczas bowiem ziemię można jedynie posiadać i obrót nią nie istnieje. Dotychczas wydano 1,7 mln (na 6,5 mln) aktów posiadania na ziemię. Polityka Kinacha wskazuje, że sytuacja zmusiła nawet kręgi oligarchiczne do pewnego uzdrowienia finansów państwowych.

Autor publikacji
INTERMARIUM