Ukraina 1998

KOMUNIŚCI POKONUJĄ KOMUNISTÓW

W marcu 1998 roku na Ukrainie odbyty się jednocześnie wybory parlamentarne oraz sa­morządowe; wybierano rady miejskie i obwodowe (wojewódzkie) oraz burmistrzów, z wyjątkiem Kijowa i Sewastopola, gdzie prezydent Leonid Kuczma odłożył głosowanie, obawiając się zwycięstwa swych oponentów.

Podczas głosowania zanotowano liczne naruszenia ordynacji charakterystyczne dla państw III świata: głosowały martwe dusze, niektórzy wyborcy otrzymywali po kilka kart wyborczych, nie mówiąc już o naciskach ze strony władz, w tym fizycznych, zastraszaniu i ograniczeniach wolności prasy.

Ukraińska arytmetyka wyborcza
W okręgu wielomandatowym głosowano na jedną z 30 list partyjnych; przy czym obowiązywał 4 proc. próg wyborczy, natomiast w 225 okręgach jednomandatowych głosowano na konkretnego kandydata. Nie byty to jednak klasyczne wybory większościowe z II turą głosowania dla dwóch kandydatów, którzy otrzymali największą liczbę głosów (o ile I tura nie przyniosła rozstrzygnięcia). Na Ukrainie, podobnie jak w wyborach do polskiego Senatu, zwyciężał ten kandydat, który otrzymał największą ilość głosów.

W okręgu wielomandatowym na Komunistyczną-Partię Ukrainy głosowało 24,8 proc. wyborców, na Ruch - 9,4 proc., na koalicję Socjalistycznej Partii Ukrainy i Partii Chłopskiej - 8,6 proc., na Partię Zielonych - 5,4 proc., na Partię Narodowo-Demokratyczną - 5 proc., na Ogólnoukraińskie Zjednoczenie Hromada - 4,7 proc., na Postępową Partię Socjalistyczną - 4,5 proc. i na Zjednoczoną Partię Socjalistyczną - 4,1 proc.

Wybory proporcjonalne zadecydowały o rozdzieleniu 225 mandatów, spośród których KPU uzyskała około 92.

W okręgach jednomandatowych wybrano 37 komunistów, 13 narodowych-demokratów, 10 agrariuszy, 8 członków Ruchu, 6 kandydatów Hromady, 5 socjalistów, 4 członków Kongresu Ukraińskich Nacjonalistów i po 1-2 posłów z innych partii oraz 114 tzw. bezpartyjnych. W rzeczywistości około 20 spośród nich było kandydatami komunistów, a pozostali repre­zentują głównie narodową, komunistyczną nomenklaturę popierającą prezydenta Kuczmę.

Komuniści cywilizowani bardziej i mniej
W nowej Radzie Najwyższej Komunistyczna Partia Ukrainy może liczyć na 150, a wraz z socjalistycznymi sojusznikami na około 200 mandatów. Ruch będzie miał około 70 posłów, a cały obóz patriotyczny i antykomunistyczny to maksimum 90 deputowanych. Pozostałych 160-170 mandatów zdobyły różne odłamy komunistycznej nomenklatury, w większości po­pierające prezydenta Kuczmę. To tzw. „centryści", gdyż zajmują środkową pozycję między sowieckimi komunistami z KPU i siłami patriotycznymi i antykomunistycznymi.

Jak zatem widać, w okręgu wielomandatowym zwyciężyli sowieccy komuniści, natomiast w okręgach jednomandatowych przede wszystkim, partia władzy: szefowie administracji obwo­dowych (odpowiednik naszych wojewodów), dyrektorzy państwowych przedsiębiorstw i czerwoni biznesmeni.

KPU reprezentuje komunistów typu sowieckiego, jeszcze mniej „ucywilizowanych", niż jej rosyjscy sojusznicy z partii Ziuganowa. Jej głównym celem jest budowa „federacji narodów słowiańskich" oraz powrót do gospodarki planowej. Sojusznikiem KPU może być blok Socjalistycznej Partii Ukrainy i Partii Chłopskiej, kierowany przez byłego speakera Rady Najwyższej Ołeksandra Moroza. W poprzedniej kadencji różnił się on od komunistów pewną ogładą polityczną i akceptacją odrębnej państwowości ukraińskiej. Pozycję zbliżoną do KPU zajmuje również Postępowa Partia Socjalistyczna.

Narodowych komunistów, czyli nomenklaturę skupioną głównie wokół prezydenta Leonida Kuczmy, reprezentują: Partia Narodowo-Demokratyczna premiera Walerija Pustowojtenki, która rzecz jasna nie ma nic wspólnego z narodowymi-demokratami, lecz jest ugrupowaniem prezydenckim, Partia Zielonych, za którą kryją się czerwoni biznesmeni popierający Kuczmę, większość bezpartyjnych oraz wroga prezydentowi Hromada byłego premiera Pawła Łazarenki.

Ruch z czerwoną nomenklatura
Do sił patriotycznych można zaliczyć przede wszystkim Ruch, który pod kierownictwem Wiaczesława Czornowiła stał się partią chadecką. Zwraca uwagę fakt, że radykalni nacjonaliści zdobyli tylko 2, a umiarkowani z Kongresu Ukraińskich Nacjonalistów jedynie 4 mandaty (wszystkie na Zachodniej Ukrainie). Ruch będzie więc w praktyce jedyną siłą antykomunistyczną i prawicową. Siły patriotyczne z konieczności poprą prezydenta Kuczmę, gdyż rządy sowieckich komunistów musiałyby zakończyć się narodową katastrofą, choć tylko one mogłyby wyleczyć Ukraińców z nostalgii za przeszłością. Przyszłość Ukrainy będzie więc zależała od sojuszu sił patriotycznych i antykomunistycznych z mniej lub bardziej narodową komunistyczną nomenklaturą.

Prezydent -wróg numer jeden
Petro Symonenko, szef komunistów, zapowiedział, iż priorytetem partii będzie likwidacja a stanowiska prezydenta Ukrainy. Aby wprowadzić zmiany w konstytucji komuniści musieliby jednak dysponować 300 mandatami. Na razie nie będą nawet w stanie zebrać zwykłej większości potrzebnej do powołania rządu. Nie wiadomo jeszcze jaką pozycję zajmie Hromada. Skupia ona tę część czerwonej nomenklatury, która opowiedziała się za liberalizmem ekonomicznym. Łazarenko jest jednak w ostrym konflikcie personalnym z. prezydentem Kuczmą, który zwalczał tę partię wszelkimi sposobami.

Już wiadomo, że stałej większości w parlamencie nie będzie miał żaden obóz polityczny. Na Ukrainie dzieła jednak system prezydencki, więc komuniści w Radzie Najwyższej będą mogli przeszkadzać prezydentowi, ale nie zdołają sparaliżować kierowania państwem.

Lwów bez komuny
Na Komunistyczną Partię Ukrainy głosowała przede wszystkim Ukraina Wschodnia i Południowa.

KPU uzyskała tam w wyborach parlamentarnych i samorządowych od 30 do 50 proc. głosów. Istnieje niebezpieczeństwo, że rady obwodów na Wschodzie Ukrainy, opanowane przez komunistów sowieckich, mogą dążyć do połączenia się z Rosją. Nie mówiąc już o tym, że storpedują wszelkie próby reform, gdyby takie się pojawiły.

W obwodzie lwowskim natomiast nie wybrano ani jednego komunisty. Pierwsze miejsce uzyskał Ruch, a zaraź za nim patriotyczni liberałowie z partii byłego wicepremiera Wiktora Pynzenyka - Reforma i Porządek (13 proc.). Merem Lwowa został kandydat Ruchu, Wasyl Kujbida.

Na Zachodniej Ukrainie walka wyborcza toczyła się przede wszystkim między nomenklaturą i siłami patriotycznymi, podczas gdy w pozostałych częściach kraju Ruch był jedynie świadkiem zmagań między różnymi odłamami komunistów. (W obwodzie donieckim Ruch zajął dopiero 12 miejsce.).

Tłumaczenie, iż na komunistów sowieckich głosowano dlatego, by wyrazić protest przeciwko powszechnej korupcji, jest nieprawdziwe. Nie tłumaczy bowiem, dlaczego Ukraina Zachodnia głosowała na Ruch i patriotycznych liberałów, skoro korupcja istnieje w całym kraju. Wyjaśnienie jest inne: na Zachodniej Ukrainie społeczeństwo zarówno pod względem narodowym jak politycznym jest w pełni dojrzałe, a ponadto pozytywnie oddziaływuje tu przykład sąsiadów: Polski, Węgier, Rumunii. Na Wschodzie republiki natomiast doszło do zerwania tradycji narodowej, zresztą zawsze słabej. Kościoły nie odgrywają żadnej roli, zaś samo społeczeństwo uległo głębokiej sowietyzacji.

O drugi Związek Sowiecki
KPU zapowiedziała, że uczyni z Sewastopola „miejsce powtórnego zjednoczenia byłych republik Związku Sowieckiego" oraz doprowadzi do połączenia rosyjskiej i ukraińskiej Floty. Czarnomorskiej. Na szczęście w 75 osobowym parlamencie Krymu sowieccy komuniści zdobyli 36 mandatów, a wraz ze swymi socjalistycznymi sojusznikami mogą liczyć na około 42 mandaty, podczas gdy do zmiany konstytucji Krymu i ewentualnego przyłączenia Republiki do Rosji , potrzeba 50 głosów.

KPU będzie prawdopodobnie mogła utworzyć rząd Krymu, co zapowiada poważny konflikt z Kuczmą i Ukrainą. Drugą siłą polityczną na półwyspie stała się Partia Narodowo-Demokratyczna i ludzie nomenklatury. Wybrano też 6 milicjantów i ani jednego Tatara. Prezydent Kuczma odmówił nadania obywatelstwa 70 tyś. Tatarów, spośród których 20 tyś. mogłoby wziąć udział w wyborach. Około 180 tyś. Tatarów posiada jednak obywatelstwo, musiało więc dojść do „nieprawidłowości".

Ukraina weszła w bardzo niebezpieczny okres i jeśli uda jej się zachować integralność terytorialną, na pewno będzie musiała zbliżyć się do Rosji. Na odbudowę gospodarczą Ukraina potrzebuje około 50mld dolarów. Taką suma jednak Rosja nie dysponuje, a Zachód nie jest gotów angażować się w kraju, gdzie reformy w praktyce nie istnieją i nic nie zapowiada, że do nich dojdzie. Ukraina będzie wiec pogrążała się w konfliktach wewnętrznych.

Antykomuniści podzieleni
Na Ukrainie rok 1999 będzie rokiem wyborów prezydenckich. Już obecnie (1998) w obozie antykomunistycznym i narodowym zaczynają się zaznaczać podziały na zwolenników różnych odłamów dawnej partyjnej nomenklatury. Prezydentem Ukrainy może bowiem zostać jedynie kandydat, który zdobędzie większość głosów na zrusyfikowanym wschodzie i w wahającym się centrum kraju, a więc w regionach, gdzie kandydaci spoza nomenklatury nie mają żadnych szans. Galicja i Wołyń mogą wprawdzie dostarczyć ukraińskiej elity politycznej, ale nie są w stanie przeforsować swego kandydata w bezpośrednich wyborach prezydenckich. Dlatego partie wywodzące się spoza nomenklatury komunistycznej zawsze stoją wobec dylematu wyboru w drugiej turze głosowania kandydata, z ich punktu widzenia, najmniej szkodliwego. Nawet jeśli w pierwszej turze udałoby się im wyłonić wspólnego kandydata, liczba zdobytych przez niego głosów i tak będzie miała jedynie znaczenie informacyjne i propagandowe.

W 1994 roku Leonid Kuczma, reprezentujący interesy nomenklatury przemysłu wojennego, wysuwając hasło większego zbliżenia z Rosją jako lekarstwa na załamanie gospodarki ukraińskiej i uzyskując dzięki temu bezapelacyjne zwycięstwo na Ukrainie Lewobrzeżnej i Południowej, pokonał Leonida Krawczuka, którego poparła przytłaczająca większość wyborców Ukrainy Zachodniej. Krawczuk reprezentował narodową część nomenklatury partyjnej i chociaż nie wprowadził żadnych reform, opowiadając się za niepodległością, zyskał sobie poparcie obozu demokratycznego.

Kuczma oparł swą politykę na trzech zasadach: pełzających reformach gospodarczych, których jedynym sukcesem było zahamowanie inflacji oraz współpracy z Rosją, przy zachowaniu jednak niezależności i odrębnej ukraińskiej państwowości. Nie sprawdziły się więc przepowiednie pesymistów o połączeniu Ukrainy z Rosją.

Po utracie władzy Krawczuk wstąpił do Socjaldemokratycznej Partii Ukrainy (zjednoczonej), reprezentującej niekomunistyczną lewicę i porównywalnej do naszej Unii Pracy pod kierownictwem Ryszarda Bugaja.

Obóz komunistyczny miał wysunąć na prezydenta Ołeksandra Moroza, szefa Socjalistycznej Partii Ukrainy, bardziej narodowego odłamu komunistów, których główną siłą jest Komunistyczna Partia Ukrainy Petro Symonenka. Konflikt między tymi liderami wyklucza to rozwiązanie.

Na prawym skrzydle znajdują się trzy partie, Ruch Wiaczesława Czornowoła, Partia Republikańska i Kongres Ukraińskich Nacjonalistów. Próby połączenia Ruchu i Republikanów nie powiodły się. A teraz Czornowił oświadczył jeszcze, że sam Ruch znajduje się na progu rozłamu. Organizacja obwodu lwowskiego wystąpiła bowiem przeciwko jego propozycji poparcia Kuczmy w wyborach prezydenckich.

Lwowianie chcieliby poprzeć Wiktora Juszczenka, dyrektora Banku Narodowego Ukrainy lub w ostateczności jak Republikanie, Jewhena Marczuka, związanego z Krawczukiem reprezentanta narodowego odłamu bezpieki. Tak więc obozowi antykomunistycznemu grozi rozbicie sił.

Autor publikacji
INTERMARIUM