10. Wsparcie

Wsparcie dla gry komunistycznej jest wielostronne. Wielką inicjatywę wykazują tu polskojęzyczne rozgłośnie udzielając owego wsparcia na okrągło. Czasami czynią to w sposób zaiste szczególny. Oto dyrektor RWE podkreśla optymistycznie, że teraz mamy lepszą koniunkturę niż w czasach „rozmów moskiewskich z r. 1945, gdzie też doszło dc jakiegoś porozumienia narodowego” (6.02.). Przypominamy, że ówczesne „porozumienie narodowe” polegało na porozumieniu paru odstępców z Rządu R. P. z agentami NKWD, obywatelami sowieckimi i przyszłymi katami Polski. Odbywało się w czasie procesu przywódców Polski Podziemnej, pieczętowało koniec uznawania przez świat legalnego rządu polskiego i oznaczało wyrok śmierci na naszą niezawisłość i wolność. Prawda jak piękna jest stylistyka szanownego dyrektora i jak wspaniałe perspektywy on przed nami rozsnuwa. Już trzy dni potem, w komentarzu redakcyjnym niezrównana p. Grabowska dla odmiany stwierdziła: „Jeżeli zakładamy, że władze PRL traktują okrągły stół poważniej jako próbę ocalenia kierowniczej roli partii w państwie na drodze pokojowej, że chcą stosować metodę umów, układów, ustępstw, rokowań i szukania kompromisów to muszą to już teraz udowodnić społeczeństwu, jak najszybciej, bez zwłoki... społeczeństwu trzeba pomóc.” O ile można zrozumieć to chodzi tu o wskazanie PZPR, iż do owego ocalenia winna się zebrać żwawiej pomagając tym samym społeczeństwu zrozumieć o jak bliskie mu cele, i jak ważną sprawę tu idzie. A propos powyższego, RWE zauważa redakcyjnie, że „stół okrągły jest spóźniony o całe dziesięciolecia”. A dlaczegóż to? Wówczas kierowniczej roli ocalać nie było trzeba. Dziś trzeba, więc jest stół. I ocali się, niech się RWE nie boi, ocali się, przy wydatnej niezależnej pomocy. W komentarzu znalazł się też akcent melancholijnej samokrytyki; otóż, mimo szalonych wysiłków, m. in. RWE, rozpropagowania owego stołu i osobistości z nim związanych, w Polsce rzekomo „już prawie nikt w nic nie wierzy.” Ależ nie, droga redakcjo. Niewiara w prof. Geremka i RWE to jeszcze nie wszystko. Bardzo dużo ludzi wierzy w coś, co wg. radia jest szkodliwe, zbędne i niepatriotyczne, a mianowicie w sens oporu i sprzeciwu oraz walki, w tym dziennikarskiej - z komunizmem i PZPR.

ważne

Nawet działając w strukturach dozwolonych przez komunistów nie trzeba się czuć absolutnie niczym związanym. Komuniści zawsze podpisują ugody i porozumienia, które mają obowiązywać tylko drugą stronę, nie ich.

Spróbujmy raz odwrócić sytuację - bez żadnych skrupułów i zahamowań. Nie mamy wobec nich żadnych zobowiązań. Sami przyznają, że fałszowali i mordowali obejmując władzę. Naszym obowiązkiem nie jest dotrzymywanie umów z uzurpatorami lecz walka z nimi. Niezależnie od tego co by ktoś za nas nie podpisał.

KKW”S” ma trudności. Zastanawia się mianowicie „co robić z odczuciami ludzi”. Proponujemy: nie zważać na nie. PZPR czyni tak konsekwentnie i proszę, ile dziesięcioleci rządzi...

Jacek Kuroń obala nadzieje tych, którzy sądzili, że stół coś rewolucyjnego wydusi. Naiwni byli – mówi. Nie wiem o kim mowa, żadnych podobnych nadziei nie żywiłem. Sądziłem natomiast, że to p. Kuroniowi i kolegom coś zostanie wduszone, że system ich wessie. Sądy moje potwierdzają się.

Komunizm rozpada się – słychać zewsząd. Może się i rozpada, ale przynajmniej w Polsce może mieć jeszcze długi żywot. O to by się nie rozpadł dbają przecież także, poza komunistami, niezależni, konstruktywni intelektualiści.

Wytwarzane przez obie strony w trakcie narad stoła napięcie nie było szczere. Wszystkie rzeczy najważniejsze - daleko idące ustępstwa polityczne w zamian za zgodę na potwierdzenie istnienia nowej „Solidarności” - zastały ustalone wcześniej, tajnie.

ZAGROŻENIE

Czy aby „kontrakt” i „pakt” z komunistami aplikowany i zachwalany nam przez p. p. Geremka, Mazowieckiego and Co nie jest wersją tego kontraktu i paktu, który kiedyś zawarł nieformalnie Kadar z węgierskim społeczeństwem?

Też wychodzili razem z kryzysu gospodarczego, wprowadzili ozdrowieńcze reformy. Efektem była wszak również lobotomizacja społeczeństwa, zanik dążeń wolnościowych. Popatrzmy ile lat trzeba było Węgrom by wydostać się z tego stanu.

Na to, właśnie na to, nie możemy sobie pozwolić, na to, właśnie na to, nas nie stać. To, właśnie to, oznacza zaprzepaszczenie historycznej szansy. Dziś szczególnie, bo jutro może się ona, zmniejszyć.