10. Destalinizacja - demokratyzacja – porozumienie

W orędziu noworocznym tow. Gorbaczow stwierdził, iż jego reformowanie ma na celu „powrót do leninowskiej koncepcji socjalizmu”.

P. p. Michnik i Wałęsa musieli odebrać to oświadczenie ze szczególną satysfakcją. Bo czyż nie oznacza ono chęci odrzucenia wszystkich pozostałości stalinizmu? A przecież o to, czyli o pluralizm i swobody obywatelskie, walczymy. Jeszcze raz okazało się, że tow. Gorbaczowowi i „nam” chodzi o to samo, o ziszczenie tych samych ideałów.

Natomiast tow. żiwkow z tej samej okazji zachwalał procesy demokratyzacji dokonywane pod przewodem bułgarskiej partii. I znowu mamy zbieżność. Czyż Komitet Obywatelski przy L. Wałęsie nie apeluje o głęboką demokratyzację (pod rządami PZPR)?

Walczymy więc z pozostałościami stalinizmu w komunizmie i o demokratyzację komunizmu. Ba, napełniajmy tę walkę tzw. autentyczną treścią. Zmieni ona sytuację o tyle, że komuniści będą bardziej „autentycznymi demokratami” - w oczach świata. Walka ta ma zresztą za sobą wielki plus: Jest już dozwolona. A zatem jest pragmatyczna i realistyczna. Oraz śmiała.

Następną fazę owych działań wskazał z kolei 31 grudnia niejaki tow. Jaruzelski. Sprecyzował mianowicie cel „okrągłego stołu” (pojednania); ma nim być stworzenie wielkiej Rady Porozumienia Narodowego. Współpraca z konstruktywną opozycją ma nawet obejmować przyszłe „wybory”. Zapewne chodzi o wspólną listę. Znamy wiec już optymalny, na prawdę optymalny wynik owych rozmów, czyli zasad „porozumienia narodowego”. Obejmowałoby ono autonomiczne lecz unikające destrukcji, anarchii i politykierstwa związki fabryczne - być może nawet pod „czapką kierowniczą” oraz nadzorem p. p. Wałęsy, Geremka i członków RKW Mazowsze - oraz wspomnianą Radę. Przystąpienia do niej nie sposób będzie przecież przyszłemu partnerowi odmówić. Jej powołanie wchodzi też niewątpliwie w ramy wspomnianej demokratyzacji (razem z destalinizacją). Ponadto, wszystkim nam chodzi przecież o „wychodzenie z kryzysu”...

Zachodzi wszakże możliwość, że powyżej zarysowane nadzieje i szanse pogrzebać mogą zwykli i mniej zasłużeni, znani i wybitni Polacy, łącznie z członkami związków, o których była mowa. Być może przestaną oni słuchać swych najwybitniejszych przedstawicieli. Nie będą zwracać uwagi na ich wskazania i to zarówno w okresie tzw. gotowości jak i dyskusji z „władzami” oraz późniejszych starań pacyfikacyjno-powstrzymujących. Jest to nawet całkiem prawdopodobne.

Tymczasem w nowym roku, życzymy wybitnym intelektualistom, ekspertom, doradcom i ludziom „zgrupowanym koło Lecha Wałęsy” miłego i satysfakcjonującego obie strony pojednywania z komunistami.