8. Precz z Berią, niech żyje Dzierżyński

To Stalin zniszczył demokrację i pluralizm, to Stalin wprowadził monopol partii komunistycznej i nomenklaturę, to Stalin i jego okres zabrał wolność pojedynczą i grupową, to Stalin wprowadził monopol związkowy i inny, to Stalin zniszczył prawo, to są rozwiązania, które Stalin wprowadzał - wołał p. Lech Wałęsa w Paryżu.

Pan Wałęsa stwierdził, że to „wie”. Uważam, że to było clou wizyty pana Wałęsy w Paryżu. Był to zarazem szczyt formy pana przewodniczącego - powyższe prawdy wykrzykiwał z ogniem i żarem, z prawdziwym zaangażowaniem.

Aż dziw bierze, że np. „Tygodnik Mazowsze” nie zwrócił uwagi na ten moment przewag pana Wałęsy, tym bardziej, że to nie wszystko. Podsumowując jakby swe uwagi pan Wałęsa stwierdził coś, czemu niniejszym przyznaję Grand Prix w wieńcu wypowiedzi pana Wałęsy w ostatnich 8 latach. Pan Wałęsa stwierdził mianowicie, że wszystko powyższe „jest na zasadzie stalinowskiej, a nie komunistycznej”.

W związku z tym - podkreślił - on walczy ze stalinizmem. O to chodzi - trzeba uderzyć w Stalina. Pan Wałęsa nie powiedział z czym nie walczy, ale z powyższego cytatu widać to jasno.

Ogromny sukces p. Wałęsy w Paryżu polegał m.in. na tym, że jak wynika z relacji dźwiękowej nie wstał w tym momencie nikt ze zgromadzonej śmietanki emigracyjnej i nie krzyknął: pan bredzi panie Wałęsa!

0 ile wiem nikt też potem nie wysłał telegramu gratulacyjnego do p. Michnika, jako do zasłużonego nauczyciela PRL.

A przecież wpojenie Lechowi Wałęsie tej piramidalnej bzdury, skłonienie go by z taką werwą i wiarą deklarował podstawy zgranego komunistycznego kamuflażu dowodzi wybitnych talentów pedagogiczno-wychowawczych.

Może zresztą chodzi o „przybliżenie porozumienia”. Przecież dokładnie to samo co P. Wałesa, łącznie z sugerowaniem, że zasada komunistyczna jest czysta i zdrowa, aczkolwiek została znieprawiona przez tow. Stalina, powtarzają od 30 lat bardzo liczni towarzysze.

I tow. Chruszczow i tow. Gomułka wyrażali się w tym duchu. Całe dzisiejsze Politbiuro
KPZR, nie mówiąc już o towarzyszach z PRL-u, podziela zdanie p. Wałęsy.

Uderzać w Stalina - partia i ideologia marksizmu-leninizmu – jest w porządku! Chodzi o powrót do tzw. norm. Może więc rzeczywiście porozumienie jest blisko?

Co było przed tow. Stalinem, przed tym jak on zaczął niszczyć, zabierać, niweczyć? Przed tow. Stalinem był tow. Lenin.

Niestety, nie wiemy z czym kojarzy się ten ostatni p. Wałęsie. Nie będziemy tu przypominać zasad, praktyk, metod, założeń i innych uroków leninizmu (komunizm bez stalinizmu).

Jak powszechnie wiadomo, okres stalinowski spowodował „błędy i wypaczenia”. Dziś mamy ich „pozostałości, resztki, oddech”. Co będzie jak się je usunie? Jedno pewne - będzie dobrze, zwycięska walka z „dziedzictwem stalinizmu” wprowadzi nas w samo centrum królestwa wolności. Do nowego „ładu demokratycznego” (A. Michnik), do „demokratycznego pluralizmu” (J. Kuroń). Skoro wyłącznie Stalin był winien, skoro partia, jej rządy oraz system, gdy zostaną odstalinizowane, oznaczają rzeczywistą demokrację, to kompromis i pojednanie z rządzącymi Polską komunistami jest nie tylko wyrazem mądrego, realistycznego podejścia. Ono stanowi wręcz nakaz moralny.

Jakub Karpiński zauważył: „Co złe w komunizmie - nazywa się stalinizmem, są to błędy i wypaczenia. Natomiast pod powierzchnią zjawisk tkwi dobra istota komunizmu.”

Skoro dobra, to niewątpliwie rację miał pan Wałęsa mówiąc z takim lekceważeniem i pogardą w głosie o antykomunizmie.

Jest to - jak zauważył - działanie „pod publiczkę” (czemu jest tak popularne, co oznacza i implikuje owa liczna polska „publiczka” najwyraźniej nie zastanowił się.) - łatwe, prymitywne i nieprawdziwe. Natomiast bystre, oryginalne, głębokie i jak należy wnosić - wyjątkowo trudne - jest jego, jak powiedział, „dokładanie Stalinowi", i nade wszystko jest to, w odróżnieniu od tej pierwszej, tej antykomunistycznej - walka prawdziwa. Ona - jedynie i wyłącznie.

W Polsce „lepsze jest hasełko, komunizm (niż - stalinizm) ... w komunizm dowalić. To nieprawda. Ja ładuje w Stalina bo to jest prawda” (oklaski na sali, przynajmniej w wersji RWE).

„To nieprawda.” Fantastyczne, wspaniałe (co z satysfakcją podkreśliły media reżimowe). Brawo panie Wałęsa!

Warto by wydać ze 100 tys. ulotek z nieśmiertelnymi słowami p. Wałęsy. Podkreśliłyby one wiarę i nadzieję, jaką w nim i ludziach koło niego zgrupowanych, jego doradcach i nauczycielach, należy pokładać. Ot choćby w kwestii powrotu do leninowskich (nie-stalinowskich) rozwiązań kwestii związkowej. „Lechu Wałęso prowadź” - głosiły transparenty KPN w Paryżu.

Wypadałoby się zapytać: dokąd? Mało kto jednak zapyta bo wszak Lech Wałęsa to „Solidarność”, a „Solidarność” (czyli jej obecne kierownictwo) to - Polska. I któż zaprzeczy, że L. Wałęsie chodzi o dobro Polski? Zaprzeczyć nie sposób, przeto nie jest istotne, jak on i ludzie w koło niego to dobro rozumieją.

Upieranie się przy tym, iż to jest istotne byłoby wręcz niepatriotycznym łamaniem jedności.

„System stalinowski zabrał prawa jednostkom i grupom społecznym” - mówi p. Wałęsa. Niestalinowski komunizm i ideologia komunistyczna nie mają z tym zaborem nic wspólnego.

W jednym tylko w swej wypowiedzi nt. komunizmu/stalinizmu p. Wałęsa się mylił tzn. już na pewno się mylił. Powiedział mianowicie:

„Też od was słyszałem, że Wałęsa się boi, nie mówi, że walczy z komunizmem, nie mówi, że nienawidzi komunistów, wynalazł sobie zastępcze słowo stalinizm...”

Ależ p. Wałęsa, pan nie mógł tego sobie „wynaleźć”. Komuniści wynaleźli to już parędziesiątek lat temu. Stosują to bez przerwy. Jest to jedna z ich najstarszych gierek. Niektórzy sądzą, że jest to jeden z powodów sukcesów komunizmu i że jest to sprawa zasadnicza. Wiele książek napisano o tym klasycznym łgarstwie i oszustwie mającym ukryć istotę komunizmu (każdego). Powtarza pan tylko i podpisuje się pod ograną i wyświechtaną kliszą komunistyczną. Nie jest pan oryginalny. Oprócz komunistów powtarzają ten trick od lat wszyscy sympatycy komunizmu oraz postępowi ignoranci, tudzież ludzie nie mający chęci i ochoty przeciwstawiać się komunizmowi. Pan Michnik też nie był pierwszy.

Natomiast co do tego ewentualnego „bania się” to znacznie lepiej byłoby gdyby p. Wałęsa rzeczywiście zwyczajnie się bał. Bo obawy i lęki można wyleczyć.

Mówiąc poważnie, to mimo głosów o których wspomina powyższy cytat, polska emigracja paryska dużo straciła w moich oczach. Przecież to, co mówił Wałęsa w Paryżu, to były stwierdzenia makabryczne, wręcz klasycznie szkodliwe, znakomicie służące trwałości rządów komunistycznych. Były to jednocześnie niesłychane bzdury, idiotyzmy i „bzdety”. Nie można było nie zareagować! Symbolika i malowniczość postaci p. przewodniczącego nie są tu żadnym usprawiedliwieniem.

Powyższe oceny L. Wałęsy odnośnie przyczyn, dla których szczerze i uczciwie nie może i nie chce mówić „przeciw komunizmowi” p. Chruszczyński (biuro "S" w Paryżu) nazwał operowaniem „argumentacją solidną i rozbudowaną”. On też w dwutygodniku „Wola” stwierdził, iż L. Wałęsa w Paryżu: „przekonywał, że jest całym sercem za niepodległością.”

Nie wiadomo czemu p. Chruszczyński chce zaszkodzić Lechowi Wałęsie w oczach ważnej „rządowej” strony. Uchowaj Boże by p. Wałęsa mówił coś podobnie niekonstruktywnego. P. Wałęsa, po pytaniu dotyczącym tej kwestii najpierw zająknął się z przerażenia, a następnie wspomniał coś niejasno o budowaniu niepodległości wewnętrznej, niepodległości w rodzinie itd.

Nie róbmy złej reklamy p. Wałęsie. Jeszcze zaprzepaścimy „rysujące się szanse”.

Odnotowujemy wyrywkowo inne sukcesy, trafne oceny oraz przejawy dobrej formy L. Wałęsy w Paryżu.

Wielokrotne utożsamianie siebie i „nas” z reżimem PRL: od określeń „nasz rząd”, „mój premier”, „nasz system” poprzez stałe używanie liczby mnogiej na określenie rządzących komunistów oraz społeczeństwa polskiego łącznie, aż do obarczania „nas” przeszłymi i teraźniejszymi posunięciami komunistów (np. „my” a nie tow. Minc i UB zniszczyliśmy rynek).

Powtórzenie zgrabnej tezy, iż „my” i reżim zmierzamy w zasadzie w tym samym kierunku. Reżim jest co prawda jeszcze nieco zbyt mało śmiały i otwarty (sprawa „S”), ale właściwie „nam wszystkim” chodzi o to samo. Różnica jest tylko w tempie wprowadzania wolności, demokracji, pluralizmu oraz dobrobytu i innych elementów składowych ideologii komunistycznej. Zawiera ona jeszcze co prawda pewne błędy, wypaczenia czyli „pozostałości stalinizmu” i ale składa się właściwie tylko z „nielogiczności” (systemy gospodarczego). O ile nam wiadomo p. Wałęsa nie powtórzył natomiast innej swej złotej myśli - tej mianowicie, iż Polacy są pośmiewiskiem Europy bo nie mogą się z sobą dogadać (są pośmiewiskiem, bo nie mogą się „dogadać” z komunizmem). Zapewne chodzi tu o opinie Brandta i Genschera.

Danie alibi zmieniającym właśnie swą politykę wschodnią (na zbliżoną do niemieckiej) politykom francuskim, chcącym nawiązać bliższe stosunki z reżimem. Co prawda P. Wałęsa tłumaczył potem, iż mówił o potrzebie sprawdzania pomocy oddolnej itd., ale nie tak odebrali to wspomniani politycy. L. Fabius oświadczył, iż nie sądzi by współpraca gospodarcza i inna, kredyty itd. wspomogły Jaruzelskiego: „Jeśli p. Wałęsa zachęca nas i wzywa do tego to mi to wystarczy.” Prawdopodobnie podobnie zachowywał się p. Wałęsa wobec Genschera.

Groteskowe wręcz stwierdzenie, że spotkania narady, kontakty, ustalenia i rozmowy „strony społecznej” z Kiszczakiem nie są bynajmniej niejawne. P. Wałęsa następnie uściślił sprawę stwierdzając, że one są niejawne bo takie być muszą.

Opinia, której sens można zamknąć w tym, iż Polacy nie dorośli jeszcze do wolności. Jako żywo przypomina to jedną z ulubionych tez prominentów reżimu (Polacy nie dorośli do demokracji).

Pewne zadziwiające sformułowania i jak to iż „po wojnie mieliśmy nawet czołgi” (przecież nie chodziło chyba o polski kontyngent pancerny okupujący Północne Niemcy w ramach armii brytyjskiej) czy też sformułowania typu: „Polskę trzeba zrobić jedną”, co zabrzmiało jak wzywanie emigracji by wspomogła (pojednała się z ..?) system PRL.

Pan Wałęsa stwierdził też, iż jeśli przestanie być przewodniczący to nie „przez wybory głosujące” i zauważył skromnie, iż „skorygować można nawet Wałęsę oraz utożsamił się z Polską („dajcie mnie szansę, dajcie szansę Polsce”). W związku z czym wezwał by więcej rozdźwięków między Polakami (tj. krytyk L. Wałęsy i jego grona) nie było bo „kto uderza w Wałęsę uderza w siebie.”

Informujemy też p. Wałęsę, że w sformułowaniach typu „Jesteśmy gotowi do rozmów i do służenia Polsce” bądź „Rozsądek nakazuje Polakom porozumieć się (z komunistami) dla dobra Polski” oba człony nie uzupełniają się automatycznie, nie muszą z siebie wynikać. Dobro Polski i służenie Polsce można widzieć różnie. Nikt nie ma monopolu na ich formułowanie. Toteż zawiadamiamy p. Wałęsę, że myli się mówiąc „porozumienie (m komunistami) to Polska”. Polacy nie zawierali też małżeństwa z komunizmem, toteż jego sformułowanie na ten temat: „żadne małżeństwo bez kompromisu by się nie utrzymało” jest mało trafne. Jest tym mniej trafne, iż sporej części Polaków chodzi właśnie o to by ono, to pseudo-małżeństwo, nie utrzymało się. A nie o to by je utrzymać.

P. Wałęsa mówi, że przez 7 lat wiele się nauczył. Czy rzeczywiście?

O Rakowskim opowiada, iż w 1981 r. dobrze się z nim rozmawiało i zawierało różne kompromisy. Potem - mówi - zaszła rzecz niedobra (czyli nieporozumienie w czasie internowania p. Wałęsy). Potem? A w tzw. międzyczasie nic nie było? 13 grudnia nie wart jest wzmianki i zapamiętania?

A co do owego rozmawiania i owych kompromisów, to czy na prawdę należy używać tych słów? Czemu one służyły? Szczere były, trwałe i ważne? Wydaje się, że Kukliński niepotrzebnie się trudził spisując swoją relację. P. Wałęsa za wszelki cenę i na nic nie zważając dąży do kompromisów następnych. Nie tylko z tym samym systemem, ale wręcz z tymi samymi ludźmi.

Spotkać się można z opiniami, że postawa L. Wałęsy i ludzi którzy na niego wpływają wynika z bystrej taktyki. Iż jest to pełna sprytu polityka. Ludzie, którzy tak sądzą, łudzą. się.

Byłaby to zresztą w każdym przypadku polityka zła. W odniesieniu do komunistów można by ją nazwać nawet polityką głupią. Ale przez te wszystkie lata nagromadziło się wiele dowodów na to, że mamy do czynienia z (co prawda jeszcze dodatkowo tonowanym) absolutnie szczerym, pełnym i całkowitym uzewnętrznieniem poglądów i dążeń. Zresztą nie wszyscy pretendują do miana polityków. Dobrze oddają wspomniane podejście, sposób myślenia oraz ogląd rzeczywistości na przykład słowa protegowanego L. Wałęsy p. Szablewskiego.

„W sierpniu było bardzo źle, bo nie chcieli przerwać strajku – dopiero trzeba było wielkiego autorytetu Lecha Wałęsy - ja mówiłem, że trzeba dać szansę władzom...” „Innego wyjścia niż pojednanie nie ma ... my Polacy musimy się dogadać...” „L. Wałęsa tak pięknie powiedział, że to będzie inna „Solidarność”, przecież my chcemy ustąpić ale nie całkiem...”

W roku 1988: „dawanie szans władzom”, „pojednanie jak Polak z Polakiem” i „ustąpienie ale nie całkiem”.

Nie, to nie jest taktyka, rozwaga, rozsądek, ocena możliwości. To pewna blokada umysłowa. Co gorsza, wydaje się, że nieusuwalna. Nie mamy przy tym na myśli tylko P. Szablewskiego.

Czy wszystko powyższe nie jest przejaskrawione? Zapewne jest. Chodzi jednak o unaocznienie konsekwencji pewnych postaw. Ponadto temat: „Lech Wałęsa w Paryżu” wszyscy przejaskrawiają - w drugą stronę.