6. Lech Wałęsa w Paryżu

Stopień i stężenie zachwytów nad osobą i poczynaniami L. Wałęsy osiąga już formy karykaturalne. Postać ta od dawna z różnych względów znajdującą się na cokole winduje się na cokół jeszcze i jeszcze i jeszcze wyższy. Jest to sytuacja niezdrowa i szkodliwa zawsze, wszędzie i wobec kogokolwiek. Nie tylko pozbawia zmysłu krytycznego i uniemożliwia swobodną dyskusję, ale, co uważamy za najgorsze, oznacza potwierdzenie carte blanche dla całego szacownego grona „skupionego wokół L. Wałęsy”.

Słów powyższych nie piszemy dla żadnego usprawiedliwienia. Chodzi nam natomiast o to, iż omawiając krótko pobyt L. Wałęsy w Paryżu nie będziemy podkreślać takich rzeczy, jak spowodowany tym pobytem wzrost zainteresowania Polską, przypomnienie sprawy „Solidarności”, dobra forma przewodniczącego itd. Robią to (i tylko to) aż w nadmiarze inni. My napiszemy o tym co nam się nie podobało, bardzo nie podobało. A czynimy tak nie tylko dlatego, iż nie jesteśmy zwolennikami linii postępowania oraz taktyki L. Wałęsy, ale również dla zachowania zdrowego rozsądku i jakiejś równowagi wobec zalewu bezprzykładnych panegiryków.

Lech Wałęsa w Paryżu

Już na początku swej wizyty Lech Wałęsa sformułował zasady dotyczące swych wystąpień: „Gdybym tu coś za dużo powiedział, za gwałtownie, to mogłoby źle wpłynąć...”

W trakcie wizyty przeżywał chwile pełne obaw: „Przeżywam rozterki typu takiego paradoksalnego. Czy nie za dużo posiedziałem. Czy nie przeszkodzę. Czy potrafię się ograniczać...”

Po powrocie stwierdziły iż „Jest naturalne, że przebywając w Paryżu starał się nie eksponować dzielących nas różnic” („nas” oznacza tu reżim komunistyczny i wszystkich pozostałych łącznie).

W czasie spotkania z Polakami stwierdził, iż jego ostrożność wynika stąd, iż „nie może przeszkodzić rysującej się szansie” i że „w przyszłości dołoży wysiłków by szansa na kompromis nie została zmarnowana.” Zapewne chodziło mu o wysiłki na niwie ostrożności.

Jak wiemy obawy Lecha Wałęsy były płonne. Strona, na której dobrej opinii mu tak zależało dostrzegła jego konstruktywność i umiarkowanie. Doceniła i pochwaliła. Szansę nie tylko nie zostały zmarnowane, ale wzrosły, pytanie tylko jakie to szansę i na co. A także, o czym taka postawa (tylko ostrożnie, tylko cicho...) świadczy i co zapowiada na przyszłość.

Kwestionujemy całkowicie i kompletnie koncepcje budowania respektu, uznania czy też akceptacji u komunistów przez głośne i hałaśliwe deklarowanie: „patrzcie jacy my jesteśmy grzeczni”, umiarkowani, odpowiedzialni, rozumiejący ograniczenia, nawet w słowach. Uważamy, że jest to wręcz kontrproduktywne a także szkodliwe na przyszłość, i to zarówno wtedy gdy komunistów uważamy za przeciwników, kontrahentów, partnerów czy wręcz potencjalnych sojuszników.

P. Wałęsa stwierdził w Paryżu, że nie wie co to jest komunizm. Powołał się przy tym na to, iż radzący komuniści na ogół źle mówią o poprzednich rządzących komunistach. A komunizm w swej istocie, esencji i założeniach jest przecież rzeczą dobrą - wydawał się sugerować - wiec naprawdę nie wiadomo.

Ta dowcipna odpowiedź (w której wszakże nie padło nazwisko tow. Lenina) wywołała rozbawienie i entuzjazm zebranych. Nie podzielając bynajmniej tego entuzjazmu pragniemy oświecić pana Wałęsę. Otóż komunizm, proszę Pana, to są rządy partii komunistycznej. Także niestalinowskiej partii komunistycznej. Również ten „pluralizm” i te „reformy”, które pragnie pan przedyskutować z funkcjonariuszami partii komunistycznej i wdrażać po porozumieniu z rządzącą partią komunistyczną to będzie komunizm. Rozumie pan teraz? Chyba to proste. Również proste i jasne jest czemu nie może pan występować przeciw temu do czego pan zmierza.

Dubczekizm

A. Dubczek w czasie pobytu w Bolonii, jak podkreślała prasa, unikał wypowiedzi krytycznych pod adresem rządu czechosłowackiego. Prasa ta nazwała go też niezależnym ambasadorem Gorbaczowa.

L. Wałęsa, w czasie pobytu w Paryżu, jak podkreślała prasa, „unikał wypowiedzi krytycznych pod adresem rządu PRL ...”

Jakikolwiek pluralizm pod rządami komunistów to propagandowe łgarstwo.
Wolność albo jest albo jej nie ma.

Nie ma wolności pod rządami PZPR.