Brawo Kondrat !

Niezmiernie ucieszył mnie Marek Kondrat w znakomicie przeprowadzonym przez Roberta Mazurka w Dzienniku wywiadzie (21 – 22 kwietnia b.r.) Ucieszył ale i zmartwił. Ucieszył z powodu wycofania się z odgrywania etatowego pierdoły i nieudacznika, choć próbował ról kozackich, bez większych sukcesów. Zmartwił, bo jest kolejnym, po Krzysztofie Majchrzaku artystą demonstracyjnie odrzucającym tradycję romantyczną. (Słynne powiedzonko Majchrzaka : Polskość – srolskość, można wyczuć także w podtekstach wynurzeń Kondrata.) Ciekawe, że ani Majchrzak ani Kondrat nie próbowali udowodnić wyższości Leona Kruczkowskiego i Romana Bratnego nad Mickiewiczem. Ale widać tak teraz wypada powtarzać cudze czyli „salonowe” teksty. Jak sam przyznaje – aktorzy nie mówią własnymi tekstami. Zmartwił natomiast najbardziej tym, że wstydził się śpiewów swego stryja a nie wstydził się tego, że stryj grał w hitlerowskim i antypolskim filmie „Heimker”. Redaktor Robert Mazurek z pewnością filmu tego nie oglądał. Ja, niestety, w ramach studiow na Wydziale Reżyserii Filmowej w łódzkiej Filmówce, musiałem ten haniebny obraz oglądać jako przykład filmu propagandowego i rasistowskiego. Na przyszłość radzę lepiej przygotowywać się do wywiadów z ludżmi wybierającymi zawód producenta win w miejsce zawodu i obowiązków artysty.

Końcowym dowodem na to, że Marek Kondrat nie mówi własnymi tekstami jest przyrównanie Jarosława Kaczyńskiego do Gomułki. Przecież tylko człowiek nie czytający gazet i nie oglądający nieustannej nagonki prawie wszystkich stacji telewizyjnych na Jarosława Kaczyńskiego, morze uwierzyć, że jest to tekst wymyślony przez Marka Kondrata. To plugawe porównanie mogło się tylko urodzić wśród zakompleksiałych salonowych „platfusów”, wiecznie obrażonych z powodu przegrania wyborów. (Nie wymieniam tu celowo nazwisk, zwyczajnie bojąc się jakiegoś kolejnego procesu o obrazę majestatu łotrów i zdrajców, którym zreszta jak i Markowi Kondratowi polecam książkę Jarosława Marka Rymkiewicza p.t. „Wieszanie”. Powywieszajcie się sami – wy wszyscy dla których polskość to srolskość. Wy – Judasze własnej tradycji, której tyle zawdzięczacie, choć widać nie chcecie się do tego przyznać. Pędźcie nie tylko wino, ale i bimber. Zapijcie się do imentu!

Teraz przyszła pora na młodych romantyków, którym moralnie do pięt nie dorośliście, którzy znów mierzą siły na zamiary, którzy głębiej zrozumieli co dziś może oznaczać „Polacy do broni, do broni !”Marek Kondrat ani wcześniej ani teraz tego nie próbował zrozumieć, widać „salon” zaprogramował jego mózg na „dystans” do takich tekstów.Tak więc lepiej, że pędzi i pije wino. Jak wiadomo, po większej ilości w2ypitego wina pojawia się kilka przypadłości od których upadło imperium francuskie. Tak przynajmniej twierdzą zawodowi żołnierze II Wojny Swiatowej. Pozostaje już tylko miłość francuska z której na szczęście nie mogą rodzić się dzieci.Pozostaję z szacunkiem dla skądinąd znakomitego poczucia humoru pana redaktora Roberta Mazurka, nie licząc na druk, umieszczam w Internecie.

P.S. Piszę to z goryczą, bo podobnie było z moim krytycznym tekstem wobec wywiadu Jarosława Kurskiego z Marią Janion w Gazecie Wyborczej z ubiegłego roku. Cezary Michalski bał się starcia z Marią Janion i nawet nie odpisał mi prywatnym listem. Róbta tak dalej. A już myślałem, że będziecie odtrutką na „Wybiórczą”.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010