UKŁAD ZDALNIE KIEROWANY

Ostrzeżenie dla Delegatów na Zjazd Polonii Zorganizowanej, Australijskiej i Nowozelandzkiej

Z perspektywy 17 lat widać jasno, że w roku 1989 nie było przełomu, a po obaleniu w 1992 roku rządu Jana Olszewskiego, eks-komuniści stanęli na nogi, a nawet ocalili tyle przywilejów, że wielu publicystów określiło ten stan jako PRL-bis. Zresztą, już Okrągły Stół stał się, jak pisał wtedy Marek Baterowicz
- trampoliną dla komunistów, Arką Nowego dla nich, według słów Jana Prokopa.

Waldemar Łysiak pisał o ubekistanie, Marek Baterowicz o ubekracji.
Istotnie, po 1989 roku, zamiast demokracji mieliśmy nadal system ubekracji. Dowód? Choćby emerytury ubeków, które były kilkakrotnie wyższe od emerytur szarych obywateli. Ten stan rzeczy usiłuje teraz zmienić rząd PiS-u.

Na antypodach zbieramy zatrute owoce Okrągłego Stołu. Od 1989 roku kraj tworzy z emigracją jakby naczynia połączone, zwłasza odkąd Polonia zaprzestała bojkotu polskich placówek dyplomatycznych, co nie znaczy, że pewne osoby nie bywały w nich przed 1989 rokiem. I dzisiaj owi bywalcy są w zarządach różnych organizacji polonijnych. Ta sytuacja uzasadnia potrzebę lustracji Polonii australijskiej i nowozelandzkiej.

Zacieśnienie więzi Polonii z placówkami III RP, przyniosło efekt żenujący. Oto Prezesem Rady Naczelnej został były członek PZPR, dr Janusz Rygielski. Czy to przypadek, że stało się to za kadencji konsula Wiesława Osuchowskiego, także członka PZPR, do tego absolwenta szkoły w Moskwie? Trudno wierzyć w takie przypadki...

Mało tego, po ujawnieniu kariery partyjnej, dr Rygielski pozostał nadal Prezesem Rady Naczelnej, mimo protestów emigracji solidarnościowej. Utrzymał się na tym stanowisku dzięki poparciu starej Polonii. Fakt ten zdumiewa, bowiem stara Polonia do 1989 roku walczyła dzielnie z reżimem komunistycznym, a teraz przez kolejne kadencje, toleruje prezesa z komunistycznej partii, którą w III RP uznano za organizację o charakterze przestępczym.

Przez całą dekadę, prezesura pozostawała w Brisbane, gdzie osiadł dr Rygielski. Melbourne, Sydney, Canberra czy Adelajda, dalej głosowały na niego, CO ZASTANAWIA I UZASADNIA POSTULAT LUSTRACJI NA ANTYPODACH.Ten żelazny układ namaściła wizyta marszałka Senatu, Borusewicza, który jako były członek Unii Wolności nadawał się do tej roli znakomicie.

Ale w czerwcu 2007 roku zanosi się na kres tej swawoli, bo dr Rygielski nie może już ubiegać się o kolejną kadencję. Spróbowano jednak fortelu, proponując elekcję sekretarce Rady Naczelnej, Icie Szymańskiej, zamieszkałej w Brisbane, co pozwoliłoby ustępującemu prezesowi na sterowanie organizacją z ukrycia. Wariant, dość wyrafinowany, spalił na panewce, gdyż pani Ita wycofała swoją kandydaturę. W innych miastach Australii są jednak tacy, którzy mogą spełnić podobną rolę i pomóc dr Rygielskiemu w jego długotrwałej misji, zapewniając mu przynajmniej posadę „suflera”.

Gdyby doszło do takiej sytuacji, powstałby, rzecz jasna, UKŁAD ZDALNIE STEROWANY. W Brisbane, rzecznik prasowy Rady Naczelnej, pan Sudull, jest gwarantem układu, jego antylustracyjne wypowiedzi oraz ataki na Australijską Grupę Lustracyjną nie pozostawiają cienia wątpliwości co do jego mocnej pozycji w układzie.

W Melbourne, prawa ręka prezesa, Włodzimierz Walter Wnuk, dezinformuje Polonię do tego stopnia, że sam ogłosił się działaczem podziemnej Solidarności Walczącej, wymyślając bajkę o dowodzie osobistym. Dezinformowanie w sprawie lustracji, opluwanie byłych działaczy Solidarności, więźniów reżimu komunistycznego, ataki na AGL, to codzienna działalność tego pana i jego drużyny w Melbourne.

Z Adelajdy także zawsze można spodziewać się mocnego ataku na ideę lustracji. Czarny koń układu, Krystyna Ruchniewicz-Misiak, po wystąpieniach antylustracyjnych na ostatnim Zjeździe Rady Naczelnej w Canberrze, zapewne nie spuściła z tonu. Niebezpieczna jest jej manipulacja delegatami, ponieważ wszędzie reklamuje się jako „wielka pokrzywdzona działaczka Solidarności”. W rzeczywistości pani działaczka nie widziała stanu wojennego na oczy, co nie przeszkadza jej atakować członków Zarządu AGL, którzy – wszyscy – byli długoletnimi działaczami podziemnej Solidarności i przeszli przez więzienia. Czy powojenna emigracja rozszyfruje tę grę? Mamy nadzieję, że tak się stanie. Mamy nadzieję, że tak jak to było przez dziesiątki lat, kiedy powojenna Polonia wytrwale popierała dążenia Narodu Polskiego do wolności i demokracji, tak teraz poprze na Zjeździe ideę lustracji organizacji polonijnych, od Rady Naczelnej zaczynając. Wymaga tego zwykła logika, ocena wydarzeń, a nie pasja inkwizytatorska, o co posądzają nas wrogowie lustracji rozsiani po antypodach.

Zarząd Australijskiej Grupy Lustracyjnej

Archiwum ABCNET 2002-2010