PROBLEM IRANU: W CO GRA KREML?

Obecna retoryka prezydenta-fanatyka Iranu nie pozostawia większego wyboru sztabowi generalnemu armii Izraela. Od 10 do 15 kluczowych obiektów irańskiego „Projektu Manhattan” musi być wyeliminowanych, zanim zmontują tam głowicę nuklearną – pisze Andriej Piontkowski w artykule „Plan Putina w sprawie konfliktu z Iranem” na łamach „Jerusalem Post” (31 stycznia 2006).

W październiku 2002 nikt inny, jak słynny militarny ekspert Władimir Putin przedstawił na spotkaniu z rządem pewną ideę: „Jeśli ktokolwiek zamierza użyć broni masowego rażenia przeciwko naszemu krajowi, odpowiemy środkami prewencyjnymi adekwatnymi do zagrożenia – gdziekolwiek się znajdują ci terroryści, czy ich ideologiczni i finansowi sponsorzy. Podkreślam, bez względu na to, gdzie są.”

Być może Ehud Olmert i jego koledzy powinni wziąć pod uwagę te przemyślenia ekspułkownika Putina. Bo przed nimi bardzo trudna decyzja. Destrukcja irańskiego programu nuklearnego, którego część znajduje się pod ziemią, byłaby dużo bardziej skomplikowaną i ryzykowną operacją, aniżeli udany atak Izraela na bliżej położony, zbudowany przez Francuzów, reaktor iracki w 1981 r.

Ale załóżmy, że IDF (Israeli Defence Force - Siły Obronne Izraela – przyp. A.R.) mogą powtórzyć taką misję...

POLITYCZNE i militarne konsekwencje nuklearnej kastracji Iranu byłyby daleko idące. Nie udałoby się uniknąć ofiar wśród ludności cywilnej. Al-Jazeera, BBC, CNN czy RTR z histerią przedstawiałaby oburzenie całej „postępowej” ludzkości z tego powodu. Nowa fala islamskiej nienawiści do Izraela zadziwiłaby jego rząd, a na dodatek towarzyszyłyby temu niszczycielskie militarne kontruderzenia. „Broń obronna”, jaką rosyjski rząd zapewnił Iranowi i Syrii w ostatnich latach, włączając w to rakiety, zasypałaby Izrael. Ucierpiałyby tez niektóre z izraelskich instalacji nuklearnych.

Ale alternatywa dla ataku prewencyjnego jest dla Izraela nie do przyjęcia. Broń jądrowa i jej obecność w ręku irańskiego prezydenta, który wygląda na zdeterminowanego w pragnieniu unicestwienia Izraela, nie może być ignorowana. Atak na program atomowy Iranu byłby najmniej szkodliwym dla Izraela scenariuszem, jeśli Iran nie zatrzyma, lub nie zmodyfikuje swego programu nuklearnego. Bez wątpienia Izrael będzie odkładał tę trudną decyzję tak długo, jak jest to możliwe, dopóty, dopóki jest choćby cień nadziei na dyplomatyczne rozwiązanie kryzysu.

Reżyserowie AMERYKAŃSKIEJ POLITYKI zdają sobie sprawę z tego, że fala islamskiego terroryzmu po ewentualnym ataku na Iran, będzie wymierzona nie tylko przeciw Izraelowi, ale także Stanom Zjednoczonym. To może tłumaczyć poparcie Waszyngtonu dla rosyjskiej oferty wzbogacania irańskiego uranu na terytorium Rosji. Akceptacja przez Iran tej idei – a myślę, że Iran ją zaakceptuje – nie zmieni niczego. Może spowolnić program irański, a zmniejszy z pewnością dyplomatyczną presję na Teheran. W tym samym czasie nic nie zabroni Iranowi budowy paralelnego programu wzbogacania uranu na jego terytorium. Dużo bardziej kontrowersyjna decyzja reżimu Putina – o sprzedaży rosyjskich systemów obrony powietrznej Iranowi – nie tylko zmienia sytuację w tej dziedzinie, ale wręcz kreuje scenariusz możliwej regionalnej, a nawet globalnej katastrofy.

Izrael miał wcześniej około 1,5 roku czasu, zanim prawdopodobnie Iran nie uzyska pierwszej broni atomowej. Teraz ma tylko kilka miesięcy, bo rosyjskie systemy obrony powietrznej chroniące irańskie obiekty atomowe będą w pełni rozmieszczone do jesieni 2006. Izraelski atak będzie dużo trudniejszy do realizacji, jeśli nie niemożliwy, w chwili, kiedy te systemy się pojawią. To oznacza, że do ataku prewencyjnego Izraelczyków dojdzie najprawdopodobniej najpóźniej na początku tego lata.

Rola Rosji w przyspieszeniu daty tego desperackiego militarnego kroku, poprzez zapewnienie Iranowi zaawansowanej broni przeciwlotniczej, budzi pytanie o to, czy Putin miał jakieś inne cele w sprzedaży tej broni, prócz oczywiście finansowych. Prewencyjna operacja Izraela może wywołać reakcję Iranu, polegającą m.in. na zablokowaniu rejsów tankowców z ropą przez Cieśninę Ormuz. Taki scenariusz, z punktu widzenia Putina, byłby dla Rosji korzystny – prowadziłby do dalszego gwałtownego wzrostu cen ropy naftowej, a co za tym idzie gigantycznego wzrostu dochodów z tego tytułu państwa rosyjskiego.

W tym tygodniu Moskwa skutecznie zmieniła amerykańską próbę „zajęcia się” sprawą Iranu na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ na „poinformowanie” Rady o sytuacji. To idealnie pasuje do realizowanej wspólnie przez Moskwę i Teheran strategii gry na czas. Na początku marca Iran „z ociąganiem” zgodzi się na propozycję Putina wzbogacania irańskiego uranu na terytorium Rosji. Unia Europejska, a być może i Stany Zjednoczone, ogłoszą triumfalnie wielkie dyplomatyczne zwycięstwo. A atomowe niebezpieczeństwo ze strony Iranu będzie większe, niż kiedykolwiek.

Tłum. A. Rybczyński

Archiwum ABCNET 2002-2010