UPADEK PUTINA I ODPOWIEDŹ USA

Pytanie już nie o to czy Putin odda władzę w 2008 roku, ale czy dotrwa do tego czasu. Od Putina odwraca się już nawet jego zaplecze związane z KGB. Przedstawiamy omówienie raportu amerykańskiej fundacji Carnegie autorstwa Andersa Aslunda.

Jak ocenia autor raportu, pierwsza prezydencka tura Władimira Putina była sukcesem, przynajmniej w sferze ekonomicznej. Reformy podatkowe oraz nowy Kodeks Ziemski, który sankcjonował prywatną własność ziemi a także dobra koniunktura cenowa na rynku surowców energetycznych dały Rosji wzrost gospodarczy wynoszący średnio 6,5%. Putin miał wysokie poparcie społeczne, które wykorzystał głownie do tego, by stopniowo konsolidować swoją władzę. Właśnie stopniowość tego procesu powodowała, że wielcy biznesmeni ery Jelcyna mieli w latach 2000 – 2003 niemały wpływ na rosyjską, zwłaszcza gospodarczą politykę Rosji, dystansując nawet nieco przyjaciół Putina z petersburskiego KGB.

Widmo klęski unosiło się jednak nad Putinem nieuchronnie. Bezlitosna wojna w Czeczenii, która wyniosła Putina na szczyty zaowocowała aktami zemsty, wobec których rosyjskie władze okazały się bezsilne. Rosyjskie media pozbawione zostały resztek niezależności przechodząc pod kontrolę ludzi Putina. Władza państwowa była coraz bardziej scentralizowana. Jednak nie pomogło to Putinowi.

Raport Aslunda wskazuje cztery gwoździe do trumny putinowskiego reżimu: afera Jukosu i aresztowanie Chodorkowskiego, dramat zakładników ze szkoły w Biesłanie, ukraińskie wybory prezydenckie oraz reforma świadczeń socjalnych. Według Aslunda sprawa Chodorkowskiego faktycznie zmieniła rosyjski ustrój. Skruszyła się delikatna równowaga między oligarchami a bezpieczniakami i władza przeszła ostatecznie w ręce tych ostatnich. Można śmiało powiedzieć, że od tamtej pory władzę w Rosji dzierży faktycznie niewielka grupka ludzi związana z petersburskim KGB.

Kolejnym skandalem był Biesłan. Szef Federalnej Słuzby Bezpieczeństwa (FSB) Nikołaj Patruszew oraz minister spraw wewnętrznych Raszid Nurgaliew, obaj związani z Putinem dawni funkcjonariusze KGB pojechali do Biesłanu po rozpoczęciu oblężenia szkoły, nie podjęli jednak żadnych działań. Wyznaczenini wcześniej przez Putina (choć formalnie wybrani) gubernatorzy Północnej Osetii oraz sąsiedniej Inguszetii w ogóle się nie zjawili na miejscu tragedii. Centralne władze Rosji natomiast skupiły się głównie na tym, by wiadomości o tym co wydarzyło się w Biesłanie nie dotarły do zbyt dużej liczby obywateli.

Kolejnym błędem Putina było otwarte poparcie dla kandydata na urząd prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza. Rosyjski prezydent odsłonił faktycznie przed światem swoje imperialne zakusy, wywołując tym nieskrywany niepokój wstrzemięźliwej zazwyczaj wobec Putina Unii Europejskiej oraz USA. W końcu nieudaną reformą świadczeń socjalnych Putin nastawił przeciw sobie własne społeczeństwo. Reforma uderzyła w 40 mln ubogich ludzi, którzy dawali wyraz swemu niezadowoleniu z prezydenta w ulicznych manifestacjach. Władze próbowały wyjść z tej sytuacji podwyższając świadczenia pod naciskiem chwili i okoliczności.

Wszystko to pokazało jak faktycznie działa system Putina. Raport Carnegie określa ten system jako „dysfunkcjonalny”, a przez to skazany na upadek. Na ową dysfunkcjonalność składa się kilka elementów. Putin skoncentrował w swym ręku tyle władzy, ze nie jest w stanie wszystkiego kontrolować i nad wszystkim zapanować. Ze stratega politycznego przemienił się w strażaka, który bezowocnie usiłuje gasić wokół siebie kolejne pożary. Ograniczenie swobody przepływu informacji doprowadziło do tego, że sam Putin nie ma do prawdziwej informacji dostępu. Musi zatem polegać wyłącznie na swoim otoczeniu i jest stale dezinformowany przez własną biurokrację. Parlament, sądy, władze prowincjonalne zostały faktycznie wyprane ze swych istotnych, instytucjonalnych treści i nie pełnią naturalnie im przypisywanych funkcji. Jedyne faktyczne źródło legitymizacji władzy Putina – jego popularność – także wysycha. W ciągu roku spadło z 68 do 42 proc. I wciąż słabnie.

System Putina jest praktycznie niereformowalny. Instytucje, które reform wymagają najbardziej: administracja państwowa oraz wielkie państwowe przedsiębiorstwa znajdują się we władaniu przyjaciół prezydenta z KGB, są źródłem i aparatem władzy. Tak działający system opiera się niemal wyłącznie na manipulacji. Manipuluje elitami, mediami i społeczeństwem. System ten jest jednak zbyt sztywny i scentralizowany, by znieść kryzys gdy ten objawi się w całej pełni. Rosyjska gospodarka ma się na razie, paradoksalnie, całkiem nieźle, 7 – proc. wzrost utrzymuje się dzięki wysokim cenom ropy i reformom podjętym podczas pierwszej tury. Sama gospodarka nie jest jednak źródłem stabilności systemu.

Jak może zakończyć się władza Putina, jeśli miałby on nie dotrwać do wyborów 2008 roku/ Kto najbardziej może mu zagrozić? Nie będą to oligarchowie, którzy porobili fortuny przy Putinie i nie chcą ich tracić. Nie będą to tzw. twardogłowi nacjonaliści, przed którymi ostrzega swego przyjaciela niemiecki kanclerz Gerhard Schroeder. Od czasów Józefa Stalina Kreml straszy Zachód jakimiś „twardogłowymi”. Nie będzie to również tzw. liberalna opozycja, zdemoralizowana, manipulowana, dokooptowana do systemu i zmarginalizowana inteligencja. Żaden zorganizowany ruch opozycyjny nie jest w stanie się uformować skoro organizacje pozarządowe i media są faktycznie pod kontrolą służb specjalnych, a społeczne zaplecze tych instytucji – klasa średnia – jest bardzo słabe.

Według raportu zagrożenie dla Putina może nadejść z dwóch kierunków: ze szczytów społeczeństwa bądź z jego dołów. W pierwszym przypadku mowa jest o kolegach z KGB. W prywatnych rozmowach „czekiści” przyznają, ze nie uważają Putina za przywódcę i spisek przeciw niemu jest prawdopodobny. Autor raportu nie wyklucza też masowych ludowych protestów, stwierdzając, ze Rosja przypomina dziś Polskę Edwarda Gierka z końca lat 70. Kiedy tworząca się opozycja powołała wkrótce do życia „Solidarność”. Masowy bunt jest możliwy, niezadowolenie społeczne jest bowiem w całej Federacji Rosyjskiej ogromne, a przykłady rewolucji na Ukrainie czy w Kirgizji dla wielu mogą być inspirujące.

Autor raportu przewiduje, że na czele takiego buntu mogliby stanąć gubernatorzy prowincji oraz zmęczony korupcją biznes. Naturalnym przywódcą takiego ruchu (Zgodnie z przewidywaniami Józefa Darskiego – przyp. ABCNET) mógłby zostać Michaił Kasjanow. Krytyczną próbą dla reżimu będą najbliższe wybory.

Autor raportu radzi władzom USA wyzbyć się złudzeń co do wspólnie z Rosją podzielonych wartości. Aslund jasno stwierdza, że Rosja ze swoim autokratycznym systemem nie może być efektywnym i wiarygodnym partnerem Ameryki. Głównym interesem USA w Eurazji powinno być zatem wspieranie demokratyzacji w regionie. Jak powiedział w Rydze George W. Bush „Wszystkie graniczące z Rosją narody skorzystają z rozszerzenia się sfery demokratyczny wartości. Skorzysta także sama Rosja. Stabilne, dobrze prosperujące demokracje są dobrymi sąsiadami, swobodnie handlują i nie stanowią dla nikogo zagrożenia”.

Dlatego polityka amerykańska wobec Rosji powinna koncentrować się na identycznych działaniach jakie prowadzone były wobec jej sąsiadów: wspieraniu instytucji społeczeństwa obywatelskiego, takich jak organizacje pozarządowe czy niezależne (od Kremla) media, twardym monitorowaniu procesu wyborczego, oparciu się na studenckich organizacjach, takich jak ukraińska Pora, białoruski Żubr, serbski Otpor czy gruzińska Khmara. USA powinny prowadzić politykę zmierzającą do liberalizacji i demokratyzacji życia politycznego i gospodarczego w Rosji. Wspólne z Rosją interesy, których zaniedbać za żadna cenę nie można to dbałość o to, by broń masowego rażenia była pod kontrolą, wspólna polityka wobec Korei Północnej i Iranu oraz współpraca w dziedzinie energetycznej. W tym ostatnim wypadku jednak konieczne jest jednak, by wpływ ludzi z KGB na państwowy sektor energetyczny został znacznie ograniczony.

Opr. R. Różycki

http://www.carnegieendowment.org/publications/index.cfm?fa=view&id=1728…

Archiwum ABCNET 2002-2010