AMERYKAŃSKA BAZA W RUMUNII

Dziennik „Evenimentul Zilei” z 14 marca 2003 roku zamieszcza artykuł na temat pierwszej bazy wojsk amerykańskich w Rumunii. Kraj ten zdecydowanie poparł USA w kwestii Iraku, co szybko zaczęło się opłacać – w ciągu miesiąca Amerykanie zainwestowali tam trzy miliony dolarów.

Wczoraj po raz pierwszy dziennikarze mieli dostęp do bazy amerykańskich wojsk powietrznych w Rumunii w okręgu Konstancy [nad Morzem Czarnym – JL]. Według komendanta bazy, pułkownika Stevena F. Dreyera, obecnie w jednostce znajduje się około tysiąca żołnierzy, a codziennie na lotnisku ląduje kilka samolotów amerykańskich. W ciągu mniej więcej miesiąca, od kiedy stacjonują w Rumunii, Amerykanie zainwestowali trzy miliony dolarów w zorganizowanie bazy, miejsca noclegowe, firmy kateringowe oraz w infrastrukturę.

Po kontroli „antyterrorystycznej”, dziennikarze mieli dostęp do pasa startowego, gdzie akurat znajdował się samolot transportowy C17. W konferencji prasowej, oprócz rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej, komandora Tiberiu Fratila, wzięli udział także dwaj oficerowie amerykańscy, wyznaczeni do kontaktów z mediami, Rob Gowan i Tim Nye, którzy organizują amerykańskie centrum prasowe w Mamai [miejscowość wypoczynkowa nad Morzem Czarnym – JL]. Dowódcą wojsk amerykańskich w Konstancy jest pułkownik Steven F. Dreyer, który przedtem pracował w bazie na Islandii, a wcześniej był jednym z dowódców amerykańskich sił powietrznych stacjonujących w Anglii. Współpraca między Rumunami i Amerykanami w bazie realizowana jest przez specjalną grupę roboczą 12 specjalistów ze Sztabu Generalnego i Sztabu Generalnego Wojsk Powietrznych. Rumuńscy piloci zajmują się organizowaniem wolnej przestrzeni powietrznej, a ludzie ze Sztabu Generalnego pomagają w sprawach logistyki, komunikacji i informacji. „To jest wspólne przedsięwzięcie rumuńsko – amerykańskie, gdyż pracujemy razem. Mamy tu samoloty transportowe C130 Hercules i C17. Specjalna ekipa sprawdza stan pasa startowego – obecnie warunki są bardzo dobre, a w przyszłości będą jeszcze lepsze” stwierdził dowódca wojsk amerykańskich. Amerykanie powiedzieli również, że jak na razie sprowadzili do Rumunii pojazdy i sprzęt wojskowy, ale nie czołgi. Co do amunicji, rzecznicy amerykańscy powiedzieli: „Nie chcemy być ciężarem dla armii rumuńskiej. Spróbujemy skorzystać z zaoferowanych nam warunków, ale obecnie używamy jedynie dróg i budynków i opieramy się na własnym sprzęcie”. Z dobrze poinformowanych źródeł wiemy również, że w jednostce znajdują się także eksperci do zadań specjalnych i oficerowie wywiadu.

opr. JL

Archiwum ABCNET 2002-2010