NATO: ZAKRĘT W LEWO

John Laughland, pisarz i wykładowca mieszkający w Londynie, członek Dyrekcji British Helsinki Human Rights Group, omawia w artykule pt.: „NATO: Zakręt w lewo”, opublikowanym na łamach „The American Conservative” datowanym 13 stycznia 2003, zmiany w orientacji politycznej Sojuszu Atlantyckiego.

“BYLI” KOMUNIŚCI PROSPERUJĄ W NOWYM NATO

Najlepszy moment listopadowego szczytu NATO w Pradze nastąpił, kiedy para starzejących się rock stars w ciemnych okularach i w skórach wkuśtykała na scenę i odśpiewała zgromadzonym uczestnikom “Power to the People” („władza w ręce ludu”) Johna Lennona. Wcześniej tego wieczoru szychy oglądały awangardowy balet, w którym szybko wyświetlane filmy rzucane były na tancerzy ubranych w bieliznę i udających kopulację w olbrzymim łożu. Jeżeli potrzebny jest jakikolwiek dowód na to, że zimna wojna wygrana została przez lewicę, to ta właśnie postmodernistyczna szmira ciśnięta prosto w twarz jest nim właśnie. Jak ujął to jeden z brytyjskich entuzjastów NATO “W Pradze NATO stało się ruchem pokojowym”.

Program kulturalny praskiego szczytu, był typowym wyborem czeskiego prezydenta Vaclava Havla. Havel, ikona lat 60-tych, znany jest jako obrońca wolnej miłości, światowego pokoju i eliminacji państwa narodowego. Pogłoski mówią, że zabawia się również w okultyzm i „New Age”.

Cokolwiek byłoby prawdą, głównym efektem tego gigantycznego złotu - 2.000 delegatów, 3.000 dziennikarzy, 14.000 policjantów i żołnierzy dla ich ochrony oraz 200.000 prażan, którzy opuścili swe domy na tydzień - było to, że Zachód przesłał gorące uściski niektórym z najbardziej ślepo oddanych zwolennikom komunistycznej tyrani, proklamując jednocześnie zakończenie zimnej wojny.

Wśród przywódców nowych państw-członków NATO są: były Przewodniczący Najwyższego Sowietu Estońskiej SRR, były Generalny Sekretarz Komunistycznej Młodzieży Rumuni w szczytowym okresie jej najkrwawszego stalinizmu, wysoki komunistyczny aparatczyk z Czechosłowacji, którego kariera kwitła przez 20 lat po zgnieceniu praskiej wiosny i który zakończył ją jako członek KC, minister ostatniego komunistycznego rządu Polski i były agent węgierskiego KGB. Towarzyszyli im rozmaici orientalni despoci i bandyci, którzy nadal władają byłą sowiecką Azją Środkową i kaukaskimi republikami, tak jak to robili w czasach Związku Sowieckiego, a którzy podpisali z atlantyckim przymierzem rozmaite porozumienia o współpracy.

Zachód uczynił to, gdyż jego własna ideologia jest instynktownie wroga wobec antykomunistów. Ciepłe przyjęcie zgotowane Peter Medgyessyemu, nowemu premierowi Węgier, pomawianemu wkrótce po wyborach o to, że był komunistycznym agentem, kontrastuje żywo z ledwo ukrywanym niesmakiem Waszyngtonu wobec jego poprzednika, Viktora Orbana. Ten młody człowiek, który wyróżnił się pod koniec lat 80-tych jako gwałtowny antykomunista, jest teraz odrzucany przez kręgi waszyngtońskie jako “nacjonalista” i wielokrotnie jest oskarżany o “tolerowanie antysemityzmu”, Podobnie, agencje rządowe USA interweniowały nielegalnie we wrześniowych wyborach na Słowacji, przeciwko konserwatyście Vladimirowi Mecziarowi,1/ najbardziej popularnemu politykowi na Słowacji.

Naprawdę, Zachód systematycznie pracował aby podminowywać lub eliminować antykomunistów, jednego po drugim: Franjo Tudjman w Chorwacji, Sali Berisha w Albanii, Aleksander Łukaszenko2/ na Białorusi… lista idzie wstecz do wczesnych lat 90-tych, kiedy Zachód pomógł obalić antysowieckiego gruzińskiego prezydenta Zwiada Gamsachurdię, preferując zamiast niego długoletniego pierwszego sekretarza partii komunistycznej w sowieckiej Gruzji, Edwarda Szewardnadze.

Jak rock concert Havla wykazał, zwycięzcą w zimnej wojnie nie był antykomunizm, ale “reforma”. Nigdy nie zapomnę udziału w spotkaniu brodatych rumuńskich i węgierskich “dysydentów” w górzystej Transylwanii latem 1990 roku, wkrótce po “upadku komunizmu”: wszyscy oni pozostawali przekonanymi marksistami. Ich celem, podobnie jak i ich kolegów w całym wschodnim bloku, nigdy nie było zniszczenie marksizmu, ale zreformowanie go przez zachęcanie do konwergencji między Wschodem i Zachodem.

To ostateczne gnostyczne marzenie o świecie bez podziałów, było politycznym credo wszystkich tolerowanych dysydentów od Sacharowa do Havla. Dla kontrastu, poważni antykomuniści jak Sołżenicyn i Zinowiew nie są przyjaciółmi nowego porządku światowego.

Tym co nowa lewica naprawdę nienawidziła w komunistycznym systemie był właśnie jego konserwatyzm. Zachęcona przez ideologię lat 60-tych, młoda generacja marksistów odrzucała społeczną pruderię i patriotyzm rządzącej klasy post-stalinowskiej. Antysyjonizm ZSRR i jego sojuszników, który wzmógł się po sześciodniowej wojnie, sprawił że również wielu komunistów poczuło się niezręcznie. W następstwie, ludzie ci rozbudzili uśpioną opozycję, którą Trocki wyrażał przeciwko stalinowskiemu “socjalizmowi w jednym kraju”; oni chcieli światowej rewolucji. Wiedzieli, że jak Marks nauczał w „Manifeście Komunistycznym”, najlepsza droga do osiągnięcia tego wiedzie przez “burżuazyjną rewolucję”, tj. globalny kapitalizm, który nowa lewica lubiła ze względu na postrzegany moralny nihilizm i jego niszczycielską siłę.

Podobnie jak Marks, nowa lewica rozumiała, że globalny kapitalizm mógłby zniszczyć wszystkie tradycyjne struktury społeczne, szczególnie rodzinne i naród. Tak samo jak Marks, który czynił idola z robotnika, “który nie ma państwa”, marksiści nie mieli trudności w identyfikowaniu się z internacjonalistycznymi ideami nowego porządku światowego. Ponad wszystko, uznawali że kluczowy cel marksizmu-leninizmu, obumarcie państwa nie mógłby nigdy zostać osiągnięty, chyba że stare komunistyczne struktury byłyby odrzucone na korzyść zachodniej, kosmopolitarnej ideologii rynków globalnych oraz administracyjnych rządów pozornie apolitycznych i ponad-państwowych organizacji jak UN, EU, NATO, IMF I WTO.

W rezultacie, wybitnie komunistyczna ideologia antyfaszyzmu stała się dla Zachodu główną - być może jedyną - polityczną wartością. Ukuto zasadę, że kiedykolwiek państwo wykazuje objawy opierania się nowemu porządkowi światowemu, albo ideałowi bezpaństwowości, wszyscy ci “wrogowie” oczerniani są jako “skrajna prawica”, “faszysci” albo “nowy Hitler”, nawet kiedy w rzeczywistości są oni ze starej lewicy, jak Slobodan Miloszewić albo Saddam Hussein. Jeden z doradców Hala zaatakował nawet Komunistyczną Partię Czech i Moraw jako “skrajną prawicę”.

Tak jak pod komunizmem, ideologia bezpaństwowości związana jest z masowym wzrostem rzeczywistej władzy państwa, a wiec antyfaszyzm jest używany dla usprawiedliwiania coraz większych ograniczeń swobód indywidualnych: pierwszą antyfaszystowską barierą był, bądź co bądź, Mur Berliński.

Trendy te są tak zaprogramowane, aby mogły się rozwijać w przyszłości. W wydaniu „Foreign Affairs” z listopada/grudnia 2002, Celeste Wallander z Center for Strategic and International Studies, wzywa do ustanowienia ponadpaństwowej politycznej kontroli NATO nad swymi własnymi państwami członkowskimi. Wartości jakie chce ona chronić, to nie zasadnicze podstawy militarnych potrzeb, ale nieograniczone wymagania politycznej poprawności. Jako dowód dotychczasowych "pozytywnych" działań NATO przytacza ona pozbycie się przez Węgry swego “nacjonalistycznego” rządu oraz “potwierdzenie swej antysemickiej przeszłości i roli w holocaust” przez Litwę. W świetle faktu, że ten nonsens stał się oficjalną linią Departamentu Stanu, nie ma powodu dla którego sugestia Celeste Wallander, że państwo powinno być wykluczone, jeśli jego rząd jest “ksenofobiczny, autorytarny lub skorumpowany”, nie miałaby stać się oficjalną polityką NATO.

Marks i Engels nigdy nie zakładali, że ortodoksyjna, zacofana Rosja stanie się nosicielem światowej rewolucji. Spoglądali raczej na najbardziej technologicznie zaawansowane państwa swych czasów - Niemcy i Brytanię.

Tak wiec dziś są to USA, które dzisiejsi "rynkowi leniniści" widzą jako środek wiodący do celu i jako instrument, który ma być wyrzucony za burtę, gdy cel zostanie wreszcie osiągnięty. Nawet jeśli zdrowy rozsądek amerykańskich ludzi przeważy i USA któregoś dnia wycofa się ze swej globalnej przygody, obecne interludium spełni i tak swe szatańskie zadanie: jeśli kiedyś obecny imperialistyczny przypływ cofnie się do Waszyngtonu, pozostawi on za sobą na całym świecie obrzydliwe osady rzeczywistej rewolucji.

Tłum. Alex L.

1/ Vladimir Mrcziar jest również byłym komunistą i agentem tajnej policji StB ps. „Doktor”, aktualnie nacjonalista o orientacji antyzachodniej i prorosyjskiej - red. abcnet.

2/ Wszyscy wymienieni byli komunistami, którzy oprócz Łukaszenki przeszli na nacjonalizm - red. abcnet.

Archiwum ABCNET 2002-2010