PRZYGOTOWANIE KANDYDATÓW DO UE

Dziennik francuski „Le Figaro” z dnia 11 lipca 2000, Paul Mentre; Opóźnienie rozszerzenia nie jest usprawiedliwione. Autor porównuje stan przygotowania obecnych kandydatów do UE z sytuacją państw przyjmowanych w poprzedniej turze i wielkość koniecznych nakładów przystosowawczych oraz źródła ich pokrycia.

Autor zwraca uwagę na mowę Chiraca wygłoszoną w Reichstagu 27 czerwca, w której prezydent Francji stwierdził, iż negocjacje zabiorą kilka lat, podczas gdy wielu miało nadzieję, że zostaną one szybko zakończone w wypadku krajów najbardziej zaawansowanych aby pozwolić im na wejście do UE zaraz po przeprowadzeniu reformy jej instytucji, idealnie w roku 2003.

Chirac mówiąc o Europie trzydziestu członków nie czynił różnicy między trójką najbardziej zaawansowanych i pozostałymi.

Francuski Instytut Stosunków Międzynarodowych - IFRI poświęcił ostatnio seminarium porównaniu sytuacji krajów, które przystąpiły do Unii w poprzedniej turze (Grecja, Hiszpania, Portugalia) i obecnie kandydującym (zasadniczo kraje Europy środkowej i wschodniej). W szczególności Instytut Studiów Międzynarodowych w Wiedniu przedstawił dokument bardzo jasno pokazujący sytuację każdego z krajów kandydujących.

Słowenia znajduje się w sytuacji stosunkowo lepszej niż ta, w której była Hiszpania (wskaźnik 68 w stosunku do średniej wspólnotowej w momencie akcesji), Republika Czeska znajduje się w sytuacji odpowiadającej położeniu Grecji (wskaźnik 62 w stosunku do średniej wspólnotowej w chwili akcesji) i Węgry są w sytuacji odpowiadającej położeniu Portugalii (wskaźnik 52 w stosunku do średniej wspólnotowej w momencie akcesji). Poza tym, w większości krajów stopa wzrostu gospodarczego jest już wyższa o ponad jeden punkt od średniej wspólnotowej, co powinno by prowadzić do dość szybkiej konwergencji typu irlandzkiego. Irlandia przeszła od wskaźnika 57 w momencie przystąpienia do UE do średniej wspólnotowej w dniu dzisiejszym.

Obiektywnie rzecz biorąc Polska (ma wskaźnik 42, biorąc zwłaszcza pod uwagę niski poziom dochodów ludności rolniczej, która stanowi 22% całej ludności aktywnej zawodowo) i państwa bałtyckich (których wrażliwość została zaświadczona w czasie kryzysu rosyjskiego 1998) zanotowały pewne opóźnienie ale ich wykluczenie z pierwszego kręgu wydaje się politycznie niewyobrażalne. Co się tyczy przygotowania do gospodarki rynkowej najświeższy raport Komisji ocenia je jako zadowalające w wypadku Polski, Węgier, Słowenii i Estonii. W wypadku pozostałych krajów Komisja uważa, iż pożądane są dodatkowe postępy.

Wydaje się, że system prawny odpowiada normom zachodnim na Węgrzech, Słowacji, Łotwie, w Bułgarii i w Słowenii, a w Polsce i Czechach znajduje się na drodze do osiągnięcia takiego stanu.

W końcu, po powrocie Słowacji do demokracji, jedynym krajem, w wypadku którego pozostają pytania natury politycznej w perspektywie następnych wyborów, jest Rumunia. Dane te wskazują dobrze, iż trzeba zniwelować pewne różnice, trochę sztuczne i trudne do zarządzania, koncepcja „pierwszego kręgu” zachowuje więc całą swoją wagę.

Wraz z udziałami sektora prywatnego w tworzeniu PKB osiągającymi 80% w Czechach i na Węgrzech, 65% do 75% w państwach bałtyckich, 65% w Polsce, 75% na Słowacji, w rzeczywistości nie znajdujemy się bardzo daleko od udziałów procentowych notowanych w krajach Unii Europejskiej, które jak np. Francja i Austria, zachowały ważny sektor publiczny.

Prywatyzacja i likwidacja reglamentacji sektorów podstawowych (energetyka, transport, telekomunikacja) są tam bardziej zaawansowane niż w wielu krajach Unii, a zwłaszcza we Francji.

To nie znaczy oczywiście, że negocjacje nie mają swej stawki. Czy chodzi o problemy rolne czy budżetowe zagmatwane w sposób nie do rozwikłania wziąwszy pod uwagę ciężar wspólnej polityki rolnej w budżecie wspólnotowym, czy kwestie dotyczące ochrony środowiska lub, w mniejszym stopniu, zagadnienia sektora finansowego, należy jeszcze razem szukać rozwiązań, odtąd na podstawie danych dobrze zinwentaryzowanych, nie zakładając więc długich dodatkowych okresów zwłoki aby dokonać właściwych wyborów.

Problemy rolne, w sprawie których otwierają się dwustronne negocjacje są razem z kwestią swobodnego przepływu ludzi i przystąpienia do przestrzeni Schengen - a Niemcy, Austria i Francja życzą sobie wprowadzenia okresów przejściowych - trudne do rozwiązania. Przede wszystkim istnieje kwestia własności ziemi. Przy obecnym kursie wymiany walut i biorąc pod uwagę średnią cenę hektara w tych krajach, zniesienie wszelkich ograniczeń przy zakupie ziemi mogłoby prowadzić do natychmiastowej „inwazji” ludności cudzoziemskiej, zwłaszcza niemieckiej.

Istnieje zwłaszcza podwójny problem: zniesienie cen gwarantowanych prowadzące w zależności od produktu do zwiększenia nadwyżki, a więc do eksportu towarów subwencjonowanych (lub do zmniejszenia deficytu a więc i przychodów wynikających z tytułu wpłat kompensacyjnych) i zakres pomocy bezpośredniej udzielanej rolnikom tych krajów. W tym ostatnim punkcie w istocie niezbędne jest rozciągnięcie pomocy na 3 - 4 lata aby dotrzymać zobowiązań ujętych w agendzie 2000 (program budżetowy przyjęty w Berlinie w pierwszym półroczu roku 1999 na lata 2000-2006).

System bankowy na Wschodzie, spadkobierca systemu komunistycznego, w którym Bank centralny sprawował w praktyce wszystkie role bankowe, w tym na poziomie operacji szczegółowych i w którym przydział wierzytelności wiązał się co najmniej formalnie z „planami produkcji”, przeszedł przez długą fazę przystosowawczą. Trzeba było skoncentrować działalność banku centralnego na jego właściwych zadaniach, zapewnić jego niezależność, zebrać zespół i uruchomić procedury w nowych bankach komercyjnych, zorganizować nadzór nad nimi i ich prywatyzację.

Istnienie dużych wierzytelności o wątpliwej wiarygodności lub nie do spłacenia ciążących nad dawnymi kombinatami znajdującymi się w wirtualnej upadłości, spowolniło proces, chociaż wiele krajów poszło już drogą wybraną dla banków skandynawskich czasowo przejętych pod kontrolę publiczną lub we Francji dla Credit Lyonnais z rozróżnieniem między „bad bank” (we Francji CDR, na Wschodzie „banki konsolidacyjne” łączące w jednostce publicznej „złe” wierzytelności) i „good bank” (nowe banki, sprywatyzowane).

Proces ten aktualnie dobiega swego końca wraz z dużym stopniem otwarcia na banki amerykańskie, zwłaszcza w Polsce, włoskie w Polsce i Czechach, niemieckie na Węgrzech, belgijsko-holenderskie w Czechach, skandynawskie w Państwach Bałtyckich i w mniejszym stopniu na francuskie. Trzeba z pewnością przewidzieć zakończenie procesu prywatyzacji, wzmocnienie funduszy własnych nowych jednostek (które zasadniczo przestrzegają już normy europejskie), którym będzie towarzyszył rozwój operacji rynkowych na jeszcze nowych giełdach.

We wszystkich tych punktach postępy jakich należy jeszcze dokonać są spisane i w tej sytuacji czujność obserwatorów giełdowych i banków partnerujących na Zachodzie pozwolą uniknąć każdego „systematycznego ryzyka” w Europie rozszerzonej. Poza tym, chociaż wiele krajów przestrzega już kryteria z Maastricht i niektóre z walut regionu mają stały lub quasi stały związek z euro, problem wejścia do strefy euro, a więc pełnego udziału w jednolitej przestrzeni euro, stanie się aktualny dopiero w kilka lat po faktycznym przystąpieniu do Unii.

Przystosowanie się do norm środowiska naturalnego Unii Europejskiej stanowi poważne wyzwanie dla krajów kandydujących, ponieważ można było ocenić jego koszt na 100 mld euro. Ponadto, Unia Europejska uzyskawszy w fazie negocjacji, że Litwa, Bułgaria i Słowacja zobowiązują się do zamknięcia ich elektrowni jądrowych starego typu do roku 2005, konieczne będą inwestycje zastępcze. Według kalendarza przystosowania się do norm (5 lub 10 lat), koszt akcesji dla krajów kandydujących pozostanie lub nie będzie do zniesienia.

Jeśli bierzemy pod uwagę inne wymagania przystosowania do norm (zwłaszcza w dziedzinie transportu), koszt takiej adaptacji dla krajów kandydujących waha się w rzeczywistości od 1,5% do 2,5% rocznego PKB według przyjętego harmonogramu. Te cyfry są, według Instytutu Gospodarki Międzynarodowej w Wiedniu, porównywalne do transferów budżetowych netto pochodzących z Unii Europejskiej i ocenianych na 0,6% do 1,4% PKB w 2002 roku i na 1% do 2,2% PKB w 2004 roku, zgodnie z rytmem wpłat pomocy wspólnotowej. Nawet w najkorzystniejszych wypadkach pomoc wspólnotowa skompensowałaby zaledwie nadwyżki kosztów przystosowania się do norm.

Element zmniejszający to obciążenie może tymczasem wyniknąć z realizacji protokołu z Kioto, na mocy którego Unia zobowiązała się w 1997 roku do zredukowania w ciągu 20 lat (1990-2010) o 8% swojej emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Obecnie przyznaje się, zwłaszcza we Francji długo niechętnej wobec tej koncepcji, że będzie można uruchomić system giełdy, na której będzie można obracać prawami do zanieczyszczania środowiska naturalnego, tj. jeden kraj będzie mógł przekraczać przyznaną mu kwotę emisji dzięki kupnu praw innego kraju.

Komisja w swojej propozycji uruchomienia wspólnotowego schematu wykraczającego poza schematy krajowe, notuje że koszty całościowe adaptacji osiągną 10 mld euro na poziomie wymiany krajowej, 7 mld euro na poziomie wymiany wspólnotowej i 6 mld euro w ramach wymiany regionalnej obejmującej zarówno UE jak też kraje kandydujące, w których zmniejszenie emisji do atmosfery jest mniej kosztowne. Oznaczyłoby to zredukowanie całkowitego kosztu o około 1 mld euro.

W sumie nic nie wydaje się narzucać niekończącego się procesu negocjacji, co najmniej w wypadku krajów najbardziej zaawansowanych w transformacji. I jak można nie porównywać w krajach kandydujących skuteczności amerykańskiej (wejście do NATO, co stanowiło wielki problem geopolityczny i technologiczny, w ciągu 6 miesięcy) i opieszałości europejskiej (obecny proces akcesji rozpoczęto już ponad 5 lat temu). Pozostaje mieć nadzieję, że nawet jeśli stawka instytucjonalna jest punktem centralnym i jeśli aktualna sytuacja narzuca lub narzuci nowe tematy do negocjacji przez Piętnastkę, prezydencja francuska w drugim półroczu 2000 roku zbytnio nie rozczaruje oczekiwań naszych partnerów na wschodzie Europy.

Archiwum ABCNET 2002-2010