NOWA DYSLOKACJA BAZ WOJSKOWYCH USA

Poniżej zamieszczamy tłumaczenie artykułu der Thomas M. Kane z „Centre for Security Studies, University of Hull” pt. „Zmiany w obecności wojskowej USA mają znaczenie bardziej dyplomatyczne niż operacyjne” na temat nowej dyslokacji baz amerykańskich, który ukazał się w listopadzie br. na stronie internetowej „PERIHELION ARTICLES. EUROPEAN RIM POLICY AND INVESTMENT COUNCIL (http://www.erpic.org/perihelion/articles2003/november/us.htm).

USA zamierzają wycofać do 75% z liczącego 73.500 osób personelu wojskowego stacjonowanego obecnie w Niemczech, otwierając równocześnie nowe bazy w Afryce, Azji Środkowej i byłych komunistycznych krajach Europy. Amerykańscy planiści muszą jednak zadecydować jeszcze jak dokładnie rozlokować swoje siły, ale urzędnicy administracji stwierdzają, że oddziały mogą zacząć przenosić się w przeciągu roku. Cała operacja może potrwać kilka lat. Z tego co widać obecnie, przemieszczenie to będzie mieć jedynie umiarkowany wpływ na łatwość z jaką Ameryka będzie mogła przeprowadzać kampanie militarne na świecie, będzie to jednak wskaźnikiem stosunków Waszyngtonu z zaangażowanymi w to krajami.

Wycofanie się Ameryki z Niemiec dramatycznie ograniczy jej zdolność do toczenia wojny lądowej w Europie. Niewielu jednak rozważa taką wojnę nawet jako mało prawdopodobną. Amerykańscy stratedzy uważają Europę za wartościową bazę do operacji w zachodniej Eurazji i będą nadal używać jej w tym celu po proponowanej zmianie w rozlokowaniu wojsk. Urzędnicy Pentagonu planują zachowanie żywotnej europejskiej infrastruktury takiej jak baza lotnicza w Ramstein w Niemczech. Dostępność takich instalacji pomocniczych odgrywała bardziej kluczową rolę w określaniu zdolności Ameryki w niedawnych kampaniach niż rozlokowanie sil walczących w momencie poprzedzającym wojnę.

Analitycy będą jednak chcieli wiedzieć gdzie amerykańscy planiści rozmieszczą ciężki sprzęt zlokalizowany obecnie w północno-zachodniej Europie. Jesienią 2003, USA miały 568 ciężkich czołgów, 1.266 innych pojazdów opancerzonych, 312 dział artyleryjskich i gotowe do wysłania zaopatrzenie dla dwu brygad w Niemczech i w Holandii. Żeby przerzucić sprawnie tego rodzaju ciężki sprzęt, siły zbrojne muszą polegać na stosunkowo powolnych środkach transportu takich jak pociągi i statki. Oznacza to, że USA będą w stanie wysłać taki sprzęt do walki szybciej, jeśli składowany on będzie w pobliżu rejonu operacji. Ameryka nie zadecydowała jeszcze gdzie ulokować te materiały, ale jeśli to zrobi, to będzie można domyślać się gdzie planiści USA widzą przyszłe najbardziej prawdopodobne tereny działań.

Planiści amerykańscy dostarczyli już pewnych wskazówek odnośnie regionów, które uważają za najbardziej krytyczne, sugerując możliwe lokalizacje nowych baz USA. Nie ujawnili jednak charakteru jaki będą miały owe placówki. Obecne propozycje mówią, że nowe bazy mają być małe, przynajmniej jeśli chodzi o liczbę personelu. Od 5.000 do 10.000 Amerykanów może służyć w Polsce, a dalsze 15.000 byłoby rozrzucone na Węgrzech, w Rumunii, Bulgarii, Azerbejdżanie, Uzbekistanie, Tadzykistanie i Kirgistanie. 5.000 do 6.000 znalazłoby się w bazach w Maroku, Algerii, Tunezji, Senegalu, Ghanie, Mali i Kenii.

Liczby te mogą okazać się zwodnicze. W razie potrzeby USA planują stacjonowanie w tych bazach większych ilości żołnierzy przez krótkie okresy czasu. Ponadto współczesna technologia komunikacyjna pozwala małej liczbie personelu na kierowanie operacjami bojowymi na dużą skalę. Porównanie kwater głównych wymaganych podczas wojen z Irakiem w 1991 i w 2003 stanowi dramatyczną ilustrację tego zjawiska.

Niemniej jednak nawet w kampanii przeciwko Irakowi, amerykańskie siły potrzebowały tradycyjnych, ciężko uzbrojonych jednostek dla złamania armii Saddama Husseina. W następstwie wojny, potrzebowano dużej liczby wojsk - nie wspominając o wielkiej ilości materiałów pomocniczych - dla ustanowienia porządku. Żeby przerzucić te siły i materiały w zadowalającej ilości potrzebowano przestarzałego rodzaju zdolności logistycznych. Urzędnicy sił zbrojnych USA podkreślają, że ich nowe bazy w Afryce, na Kaukazie, w Azji Środkowej i w Europie Środkowej nie będą obejmować kin, restauracji szybkiej obsługi, zakwaterowania dla rodzin i innej stosownej infrastruktury związanej z amerykańskimi bazami w Niemczech. Czy nowe bazy posiadać będą bardziej utylitarną infrastrukturę, taką jak wielkie lotniska i instalacje transportowe dopiero okaże się w przyszłości.

Rozsądnym jest by amerykański planiści nie planowali na razie większych inwestycji. Amerykańskie siły zbrojne - nie wspominając już o podatnikach - mają obecnie wiele zobowiązań. USA nie mają żadnej oczywistej potrzeby przygotowywania się do nowych poważniejszych kampanii militarnych. Amerykańscy planiści mogą osiągnąć więcej zachowując swe opcje otwarte niż usiłując przewidzieć przyszłość. Jeśli jednak dopuszczą by stało się to przyczyną rozkładu ich przestarzałych sił, to będą w końcu tego żałować, ale jeśli zechcą wierzyć, że technologia informacyjna może uczynić placówkę z kilkoma tysiącami żołnierzy skutecznym równoważnikiem poważnej bazy z rozległymi instalacjami logistycznymi, to prawdopodobnie łudzą samych siebie.

Jednak przemieszczenie sił naprawdę służy celom dyplomatycznym. Niektórzy sugerują, że USA zdecydowały wycofać się z Niemiec w odpowiedzi na niemiecką odmowę poparcia inwazji Ameryki na Irak w 2003 r. Biorąc pod uwagę fakt, że Berlin nie podjął znaczących kroków dla zapobieżenia operowaniu oddziałów USA z baz niemieckich podczas wojny w 2003 r., nie wydaje się możliwe by amerykańscy planiści wojskowi podjęli taką kosztowną decyzję wyłącznie na tej podstawie, ale wydaje się też prawdopodobne, że nastawienie Niemiec do wojny wpłynęło na decyzje Waszyngtonu. Niewątpliwie, wzmacniając swe powiązania z byłymi komunistycznymi krajami Europy, USA uprawdopobniają możliwość, że staną po ich stronie podczas przyszłych sporów transatlantyckich.

Na bardziej ogólnej płaszczyźnie, amerykański program budowy nowych baz wojskowych pozwala ustalić, które kraje popierają USA i które z nich gotowe są złożyć publiczną deklarację współpracy z ich polityką. Program Ameryki pozwala jej sprawdzić dyplomatyczne wody. Ponadto dla rządu, który pozwoli Ameryce wybudować bazę w swym kraju, może okazać się trudnym politycznie wycofanie się ze swego zobowiązania. Fakt, że Ameryka może nagradzać swych stronników na różne sposoby zwiększy tę trudność, podobnie jak fakt, że nawet małe spartańskie bazy USA będą wstrzykiwać gotówkę w lokalne gospodarki.

Amerykańscy planiści będą musieli kierować swym programem ostrożnie, jeśli dyplomatyczne korzyści mają przewyższyć potencjalne ryzyka. Chociaż kraje goszczące bazy USA mogą osiągać zyski z amerykańskiej obecności, to mieszkańcy mogą czuć się urażeni obecnością obcych wojsk, szczególnie w regionach islamskich. Ponadto, program Ameryki zmusza inne kraje do poparcia jednej ze stron w przyszłych sporach międzynarodowych, ale równie dobrze zmusza też Amerykę do wyjawienia swych intencji. Wiele afrykańskich, kaukaskich i środkowo-azjatyckich rządów, które USA uważają za strategicznie użyteczne praktykuje tortury i inne formy naruszania praw ludzkich. Decyzja Ameryki sprzymierzenia się z tymi reżymami zakłada pewien stopień akceptacji tych praktyk.

Publiczny spór Ameryki z Niemcami może jedynie zachęcić Niemców, którzy podobnie jak autorzy niedawnego raportu wewnętrznego w niemieckim ministerstwie obrony, pragną stworzyć zjednoczoną armię europejską zdolną do działania niezależnie od Ameryki i dążyć do realizacji własnych odrębnych interesów strategicznych. Co więcej, poszukując nowych baz na Kaukazie, w Azji Środkowej i na Oceanie Indyjskim, Ameryka sygnalizuje zainteresowanie rozszerzeniem swej potęgi na centrum euroazjatyckiej masy lądowej. Potęga jest rzeczą względną. Taka ekspansja może nastąpić jedynie kosztem krajów, które poprzednio miały aspiracje do wywierania wpływu na ten region. Nie należy być zaskoczonym, że Rosja i Chiny protestowały przeciwko planom Ameryki przekształcenia czasowych baz w regionie Afganistanu na stałe, ani też, że Rosja rozpoczęła budowę swej własnej bazy lotniczej w pobliżu Kant w Kirgistanie, w zasięgu lotu do kirgiskiej bazy amerykańskiej w Manas. Chociaż operacyjne znaczenie przemieszczenia sił Ameryki nadal nie jest jasne, to strategiczne znaczenie może być bardzo poważne.

Tłum. Alex

Archiwum ABCNET 2002-2010