KUCZMA CZY MOROZ?

Jarema Horodczuk w artykule „Kto jako „trzeci”?” zamieszczonym na łamach „Lwiwskiej hazety” (5.05.2004) stawia tezę, iż trzecim kandydatem w wyborach prezydenckich może być przewodniczący socjalistów Ołeksander Moroz, zacięty przeciwnik Kuczmy, obecnie popierany przez szefa klanu kijowskiego, przywódcę zjednoczonych socjaldemokratów i głównego eksponenta wpływów rosyjskich, a także szefa administracji prezydenta, Wiktora Medwedczuka, rywalizującego z premierem Wiktorem Janukowyczem z klanu donieckiego.

Stabilność poparcia dla Juszczenki i rozpad większości jako przyczółka dla wspólnego kandydata „władzy” – Wiktora Janukowycza – stwarzają coraz bardziej sprzyjające warunki dla pojawienia się „trzeciego” kandydata. Według wersji J. Tymoszenko, takim kandydatem może zostać (nie bez poparcia SDPU(z)) lider socjalistów Ołeksandr Moroz. Jego deklaracja samodzielnego startu w wyborach prezydenckich, jeżeli do jesieni nie zostanie przeprowadzona reforma polityczna, odpowiada w zupełności takiemu wariantowi. Jednakże sam Ołeksandr Moroz uważa, iż należy się niepokoić możliwością startu innego polityka – Leonida Kuczmy.

W wywiadzie dla „Gazety” O. Moroz oświadczył, że jeszcze w maju może się odbyć wstępne głosowanie w sprawie projektu zmian Konstytucji, do którego on osobiście wniósł „sprzyjające zwłaszcze dla prawicowej opozycji, poprawki”. Projekt ten został uzgodniony z Julią Tymoszenko oraz Wiktorem Juszczenką, i nie wywołał u nich protestów. Dlatego podczas głosowania nad tym projektem Moroz liczy właśnie na głosy prawicy. Choć na razie, według Moroza, J. Tymoszenko zajmuje kategorycznie negatywne stanowisko wobec reformy politycznej. Jednocześnie lider SPU spodziewa się, że po wyborach mera w Mukaczewie, zarówno „Nasza Ukraina” jak i „Blok Julii Tymoszenko” zrozumieli, iż w razie ponownej klęski reformy politycznej następstwa wyborów prezydenckich mogą być znacznie poważniejsze, niż w Mukaczewie.

“Wielokrotnie zwracałem na to uwagę przedstawicielom bloku „Nasza Ukraina” i myślę, że wreszcie uświadomili sobie oni, że poparcie dla Juszczenki – to jedno, a wyniki przyszłych wyborów – to zupełnie coś innego”, - podkreślił Ołeksandr Moroz.

W przeciwnym wypadku Moroz już po raz kolejny zadeklarował samodzielny start w wyborach prezydenckich. Choć to „samodzielnie” może zakończyć się w sojuszem z KPU i wysunięciem jednego kandydata przez obydwie partie lewicowe. Taki sojusz byłby bardzo skuteczny, ale biorąc pod uwagę ambicje zarówno Petra Symonenki jak i Ołeksandra Moroza, jest on dość wątpliwy.

“Rozpatrujemy obydwie możliwości: samodzielny udział SPU w wyborach oraz w koalicji z KPU, choć uważam, że w czasie prac nad zakończeniem reformy politycznej, mówienie na ten temat jest jeszcze przedwczesne”, – powiedział „Gazecie” Ołeksandr Moroz.

Jednakże możliwość startu O. Moroza w wyborach prezydenckich, jak i scenariusz tych wyborów w ogóle, zależą od tego, czy weźmie w nich bezpośredni udział sam Leonid Kuczma. W każdym bądź razie, lider socjalistów dopuszcza taką ewentualność. Na ten temat wypowiedział się on w wywiadzie dla „Ukraińskiej Prawdy”.

Leonid Kuczma, jak podkreślają eksperci, sądząc z potężnej kampanii medialnej rozkręconej przez członków jego rodziny, próbuje jak najszybciej „zmienić” swój image. Przypomnijmy wizytę Sorosa, podczas której Wiktor Pinczuk [zięć Kuczmy, „Trudowa Ukraina”, klan dniepropietrowski] wystąpił jako swoisty „superman- ochroniarz”, broniąc finansistę przed agresją prezydenckiej administracji.

Sam Kuczma ucieka się to do krytyki rządu za nierealizowanie reformy administracyjnej i rozrost aparatu biurokratycznego, to do podniesienia progu minimalnego wynagrodzenia do 300 euros. Nowy sojusz z Rosją – to zasługa, która nie może nie przypaść do gustu elektoratowi na wschodzie.

Nie można wykluczyć, że w najbliższym czasie prezydent spróbuje zwalić wszystkie grzechy na barki szefa swojej administracji. Jeśli do tego dojdzie, to ciężko oczekiwać bardziej spektakularnego wydarzenia. Stosunek do obecnego prezydenta zmieni się w mgnieniu oka, jego przedwyborczy start nie wywoła już tak wielkiego szoku i negatywnych reakcji, wręcz przeciwnie. Wtedy także Janukowycz przekaże mu swoje procenty, równolegle z podwyższeniem wynagrodzeń, emerytur i stypendiów…

Prawdopodobieństwo takiego wariantu jest dosyć duże. Deklaracje Kuczmy i Janukowycza o odłożeniu priorytetów wobec UE tylko potwierdzają przedstawione przypuszczenia. Ukraińska elita planuje budować przyszłość z Rosją. I budować ją będzie, może sam Leonid Kuczma.

Tłum. Marcin Zieniewicz

Archiwum ABCNET 2002-2010