PRZEGLĄD UKRAIŃSKI – MAJ 2003

Taras Czornowił planuje start w wyborach prezydenckich

Marianna Piecuch w artykule „Czornowił przygotowywuje się do wyborów” zamieszczonym w piśmie „Postup” (03.05.2003) podaje do wiadomości, że członek frakcji „Nasza Ukraina” Wiktora Juszczenki, Taras Czornowił nie wyklucza możliwości wystartowania w wyborach prezydenckich w 2004 roku. W wypowiedzi dla tego lwowskiego dziennika stwierdził, że „podczas wyborów prezydenckich musimy być gotowi na alternatywnego wobec Juszczenki kandydata ze strony opozycji. Mam wrażenie, że jest we mnie potencjał by temu zadaniu podołać.” Czornowił rozważa taką możliwość o ile opozycja nie uzgodni jedynego, wspólnego kandydata, choć, nawet jeśli tak się stanie, to nie wyklucza, że mimo to wystartuje.

Gdyby opozycja wysunęła jednego kandydata i nie byłby nim Wiktor Juszczenko, tylko Tymoszenko lub Moroz. Czornowił twierdzi, że w przypadku liderki BJUTY miałby wiele wątpliwości i pretensji co do słuszności takiej decyzji. Moroza natomiast mógłby poprzeć, lecz uważa, że wiele on stracił jako uczestnik „Kaniowskiej Czwórki” oraz, że w zasadzie jego działalność sprowadza się do sprawy taśm Melnyczenki.

Nowy amerykański ambasador

Artykuł „USA mogą porównać Kuczmę z Karimowem” (Ukrajins’ka Pravda. 29.04.2003) zawiera informację o zmianie na stanowisku ambasadora USA na Ukrainie. Potwierdziły się doniesienia Kyjiv Post z połowy kwietnia bieżącego roku o tym, że nowym ambasadorem w Kijowie zostanie mianowany John Edward Herbst, dotychczasowy ambasador w Uzbekistanie. Odejdzie natomiast Carlos Pascuall. Nowy zwierzchnik amerykańskiej placówki w Kijowie przyjedzie na Ukrainę latem, prosto z Taszkientu.

John Edward Herbst ma 51 lat, żonę Rosjankę i pięcioro dzieci, świetnie mówi po rosyjsku i arabsku. Przed objęciem placówki w Taszkiencie, Herbst pracował między innymi jako konsul generalny w Jerozolimie oraz w konsulatach w Tel – Awiwie, Moskwie i Al – Rijadzie.

W Ukrainie nie ma wolności słowa

W artykule „W Ukrainie nie ma wolności słowa” (Ukrajins’ka Pravda. 02.05.2003) został przedstawiony raport międzynarodowej organizacji Freedom House – zajmującej się monitoringiem wolność słowa na świecie. Z pośród 27 państw b. ZSRR osiem uznano za „wolne”, dziewięć za „półwolne” a dziesięć za te, w których wolności słowa nie ma. Ukraina znalazła się w tej ostatniej grupie państw po tym, jak kilku dziennikarzom wytoczono procesy sądowe z przyczyn politycznych, a niektórzy byli prześladowani przez służby podatkowe. Freedom House zaznaczył, że zarówno w Rosji, jak i na Ukrainie, dziennikarzy, którzy zajmowali się sprawami korupcji, dotknęły represje oraz pobicia. W skali, na której 100 punktów oznacza zupełny brak wolności słowa, Ukraina osiągnęła 67, ponieważ władza stosuje cenzurę telewizji, przeszkadza w pracy niezależnym środkom masowego przekazu oraz nie jest w stanie wyjaśnić zabójstw dziennikarzy. Inne powody tak niskiej oceny to:

- instrukcje wydawane mass – mediom przez administracje państwową (tzw. temnyky)

- władza kontroluje drukarnie i centrale kolportażu.

Organizacja „Reporteży bez granic” na której doniesienia powołuje się Freedom House, informuje, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat zginęło około 10 dziennikarzy, natomiast czterdziestu jeden poważnie ucierpiało z powodu ciężkich pobić.

Dotychczas nie udało się wyjaśnić dwóch najgłośniejszych zabójstw dziennikarzy na Ukrainie:

– szefa Ukraińskiej Prawdy Georgija Gongadze oraz redaktora naczelnego agencji „Novyny"

– Mychajły Kołomijcja

W wywiadzie udzielonym ukraińskiej sekcji BBC dyrektor wykonawczy Freedom House twierdzi, że głównym powodem takiego stanu rzeczy na Ukrainie jest rząd, który jest wrogo nastawiony do ukraińskich mass – mediów.

Kryzys Ruchu

Lviv’ska hazeta (08.05.2003), w artykule autorstwa Kostia Bondarenki „Kryzys Ruchu” omawia zmianę na stanowisku przewodniczącego partii Ruch. Autor opisując zmianę Hennadija Udovenki na Borysa Tarasiuka przypomina, że to już po raz drugi były szef MSZ zostaje przewodniczącym tej partii. Jednocześnie Bondarenko twierdzi, że taka zmiana oznacza kryzys na łonie samej partii przede wszystkim dlatego, że nie umiała ona wychować własnego lidera. Dalej wymienia trzy przyczyny rzeczonego kryzysu:

- Ruch stracił kontakt z kręgami wielkiego biznesu na wschodzie – a w związku z tym pieniądze na działalność.

- Wiaczesław Czornowił był jedynym przywódcą partii, a taka zasada wodzostwa zemściła się tym, że po jego śmierci nie było nikogo innego o podobnym autorytecie, kto mógłby stanąć na jej czele.

- Czornowił przeniósł polityczną bazę Ruchu do Kijowa, tym samym straciła ona swoje pierwotne poparcie i pierwotny cel jakim była realizacja galicyjskiego modelu rozwoju Ukrainy. Następnie wszedł w orbitę politycznego oddziaływania Leonida Kuczmy i przyjął rolę „konstruktywnej opozycji” – pogardzaną przez samego Kuczmę.

Mimo to, według Bondarenki, śmierć Czornowiła w 1999 roku była początkiem końca Ruchu. Po nim władzę objął Udowenko – polityk z mizernym stażem i bez charyzmy. Doprowadziło to do rozwarstwienia wśród polityków Ruchu. Część z nich pozostała radykalnymi opozycjonistami, lecz inni podzielili się na tych kontrolowanych przez biznesowe koła SDPU(o) i na tych kontrolowanych przez administrację prezydenta. Kolejny kryzys przyniósł 2001 rok, gdy z partii odszedł, między innymi, Taras Czornowił – syn Wiaczesława, i przyłączył się do PRP.

Bondarenko twierdzi, że od tamtego momentu Ruch przestał być takim ugrupowaniem za jakie je uważano. Teraz jest słabą partią władzy, która popiera Juszczenkę tylko dlatego, że ma on największe szansę zostać prezydentem, a w związku z tym i Ruch ma szansę zachować swoją pozycję „blisko tronu”.

Po zmianie na stanowisku szefa partii okaże się jaki będzie dalszy los Ruchu. Jeśli Tarasiuk dokona czystki personalnej i razem z Udowenką odejdzie również jego ekipa, a Tarasiuk zastąpi ich młodymi i energicznymi ludźmi, to Ruch ma jeszcze jakąś szansę odegrania pewnej politycznej roli. Natomiast jeśli tego nie zrobi – Ruch umrze powolna śmiercią naturalną.

Zbliżenie Ukraina – NATO

Tetiana Sylina w artykule pod tytułem „No, a potem zaproponują: albo – albo” (Dzerkało Tyżnia 08.05.2003) analizując przebieg konsultacji w ramach Ukraina – NATO, dostrzega ocieplenie stosunków między Ukrainą a USA i NATO. Wynika ono z wypełnieniem przez stronę ukraińską prawie wszystkich postanowień Planu Działań Ukraina – NATO podpisanego podczas szczytu w Pradze pół roku temu. Konsultacje odbywały się z wielka pompą – ze strony ukraińskiej brał w nich udział Jewhen Marczuk, natomiast z drugiej miedzy innymi Donald Rumsfeld oraz lord Robertson. Ten ostatni miał ponoć powiedzieć, że sprawa Kolczug została już zdjęta z ukraińsko – natowskiego porządku dziennego. Atmosfera była na tyle ciepła, że padło nawet pytanie o konkretną datę wstąpienia Ukrainy do NATO, lecz Robertson ochłodził entuzjastów, mówiąc, że nie dostał od Ukrainy oficjalnego podania o członkostwo w Sojuszu, a ponadto NATO nie przewiduje w najbliższych latach przyjmować nowych członków. Zapytany o to samo Anatolij Hrycenko – dyrektor Centrum Razumkowa, stwierdził, że sam czynnik wojskowy nie spowoduje akcesji do Sojuszu, bo gdyby tak było, to poważne rozmowy można byłoby zacząć od razu. Ważne są również wartości takie jak demokracja, wolny rynek czy wolność słowa i dopóki Ukraina nie będzie im hołdować dopóty termin wejścia do NATO będzie się raczej oddalał niż zbliżał.

Autorka uważa, że teraz Ukraina dostała olbrzymią szansę na jeszcze lepsze ułożenie sobie stosunków z USA i NATO. Twierdzi, że Amerykanie są zainteresowani szerokim zaangażowaniem Ukrainy w siłach zbrojnych administrujących Irak, czego dowodem był udział ukraińskiej delegacji, choć na prawach obserwatora, na konferencji w Londynie. Również Polacy zaproponowali Ukraińcom udział w siłach pokojowych w ramach polskiego kontyngentu w ich strefie administracyjnej w sile maksymalnie do jednej brygady zmechanizowanej. Autorka wylicza jednak przeszkody stojące na drodze ukraińskich wojsk do Iraku:

- opinia publiczna jest temu przeciwna.

- trzeba liczyć się z ewentualnymi ofiarami wśród żołnierzy.

- brak odpowiednich środków na pokrycie pobytu wojskowych.

- według konstytucji ukraińskie wojska mogą wziąć udział w operacjach za granicą tylko w wypadku gdy dostana mandat ONZ lub zostaną oficjalnie przez dane państwo zaproszone.

Tak czy inaczej, Ukraińcy musza się zdecydować przed nadejściem lata, gdy siły stabilizacyjne wkroczą do Iraku. Nie ulega również wątpliwości, że jest to szansa dla Ukrainy, aby zbliżyć się do NATO i USA oraz wypracować sobie dobra pozycję w nowym układzie sojuszy na świecie. Powstaje też problem, że decyzja Ukrainy może okazać się papierkiem lakmusowym prawdziwości jej dążeń do euroatlantyckiej integracji. Uczestnictwo w siłach stabilizacyjnych może uwiarygodnić strategiczne partnerstwo ukraińsko – amerykańskie oraz pomóc jej w uzyskaniu statusu członka WTO. Lecz, jak twierdzi Anatolij Hrycenko powołując się na słowa Condollezy Rice, nawet cała ukraińska dywizja w Iraku nie poprawi jej międzynarodowej pozycji, jeśli prezydenckie wybory w 2004 odbędą się przy udziale tzw. adminresursu.

opr. Tadeusz Iwański

Archiwum ABCNET 2002-2010