ANTYAMERYKANIZM W EUROPIE

Dziennik francuski „Le Figaro” z dnia 27 kwietnia 2000, Jean-Claude Casanova; Wyznanie słabości. Autor omawia przyczyny nowego antyamerykanizmu w Europie, zwłaszcza we Francji i płynące stąd zagrożenia dla naszego kontynentu.

Wskazówki odzyskiwania terenu przez antyamerykanizm są bardzo liczne. W Auvernii wysadzono w powietrze restaurację McDonalda. Autora tego wyczynu oklaskiwano. ... Najpoważniejsze sondaże wskazują, że we wszystkich krajach rośnie nieufność wobec Stanów Zjednoczonych.

Z pewnością nie powróciliśmy do czasów, kiedy generała Ridgwaya oskarżano o rozsiewanie dżumy w Korei Północnej, ale histeria, którą wywołuje wprowadzenie kary śmierci w niektórych stanach USA staje się bliska uczuciom, jakie komuniści i ich „poputczycy” wyrażali na początku lat 1950-tych. Tłumaczy to przede wszystkim stała obecność starych pokładów antyamerykanizmu. Ameryka jest starą kolonią, która stała się bogatsza i potężniejsza od kontynentu, z którego wyszła.

Stare metropolie, odtąd wyprzedzone, mają tendencję do traktowania ich „córki” jak parweniusza. Ponadto, kultura amerykańska jest demokratyczna, kapitalistyczna i protestancka. W kulturze francuskiej utrzymuje się natomiast arystokratyzm, etatyzm, socjalizm i paternalizm, mniej wyraźny niż się sądzi. Stany Zjednoczone są cały czas podejrzewane o skrywanie za parawanem wielkich zasad szukania ich partykularnych interesów...

W 1917 roku interwencja amerykańska uratowała nas od klęski, która miała sprowokować rewolucja rosyjska. W 1941 roku wejście Stanów Zjednoczonych do wojny przyczyniło się do wymazania klęski 1940 roku. Francja jest krajem, który najwięcej skorzystał z planu Marshalla począwszy od roku 1947. Wreszcie polityczna przenikliwość Trumana i jego następców oszczędziła nam losu jaką zaznały kraje Europy środkowej i wschodniej. Zastępowanie urazą podziwu i niewdzięcznością uznania wcale nie jest godne, by już nie powiedzieć więcej. Faktycznie nowy antyamerykanizm czerpie z trzech stwierdzeń. Stany Zjednoczone są jedynym mocarstwem światowym. Mondializacja, tj. rozwój wymiany i rosnącej wzajemnej zależności narodów nie przestaje rosnąć.

Nowoczesna cywilizacja, określona przez demokrację, konsumpcję masową i postęp techniczny panuje w Stanach Zjednoczonych i rozpowszechniając się na wszystkie kontynenty sprawia, że Europa się amerykanizuje. Odpowiadanie na te trzy stwierdzenia uczuciami wrogimi wobec Ameryki odpowiada regresowi mentalnemu.

Jeśli się chce aby istniało mocarstwo europejskie, należy je zbudować, a nie wzniesie się go jeremiadami. Jeśli wielkie sieci restauracji i kompanie wynajmu samochodów są amerykańskie a nie europejskie, to dzieje się tak nie dlatego że Europejczycy nie oczekują niczego od kuchni i automobili lub że Amerykanie są imperialistami, ale ponieważ jeszcze nie potrafimy uruchomić technik organizacyjnych, finansowych i promocyjnych, które pozwalają na istnienie tego typu przedsiębiorstw.

Jeśli Europejczycy nie są sami zdolni do interweniowania w Jugosławii, to dzieje się tak nie z powodu amerykańskiej mocarstwowości, ale z powodu naszej niezdolności do uzbrojenia się w odpowiednie środki techniczne i wojskowe. Jeśli nauka rozwija się bardziej w Stanach Zjednoczonych niż w Europie, to dlatego, że w USA istnieją uniwersytety, laboratoria i biblioteki, jakich my nie mamy. Stwierdza się, że Europejczycy masowo wyjeżdżają do USA na studia i że nasi naukowcy też tam przenoszą się, ale nie obserwujemy odpowiedniego przepływu w kierunku odwrotnym.

Z mondializacji Europa korzysta bardziej niż Stany Zjednoczone, ponieważ eksportuje więcej i posiada mniej surowców. Ze starzejącą się ludnością Europa utrzyma swe dochody i emerytury tylko zwiększając produktywność, a będzie mogła to uczynić tylko rozszerzając skalę swej produkcji, a więc wytwarzając więcej dla świata zewnętrznego i utrzymując więcej przedsiębiorstw zagranicą. Reszta to literatura.

W końcu, aby się rozwijać i wzmacniać, Europa musi czerpać inspirację ze Stanów Zjednoczonych w dziedzinach, w których są one bardziej zaawansowane. Paradoksem jest fakt, że kiedy antyamerykanizm rozszerza się, jednocześnie nigdy na tyle nie imitowaliśmy USA: marketing, reklama, zarządzanie przedsiębiorstwami, nowe media, zwiększona rola akcjonariatu, fuzje i cesje przedsiębiorstw, ich notowanie na giełdzie, przedstawienia, kultura młodzieżowa. Nie ma dziedziny, w której elity europejskie: gospodarcze, polityczne, naukowe, specjaliści od widowisk i mediów nie należeli do szkoły amerykańskiej.

Odpowiedź francuska i europejska na falę antyamerykanizmu powinna więc być spokojna. Frustracje i niepokoje można leczyć jasnym rozumowaniem i energią. Europa musi nauczyć się technik potęgi i bogactwa nie wyrzekając się swych cech historycznych i socjalnych. Europa musi jeszcze nauczyć się rozróżniać wśród swoich osobliwości zasługujące na zachowanie i te, których lepiej się wyrzec, ponieważ zyskiwaliśmy na nich tylko niezgodę i stagnację. Imitacja nie zakłada upodobania. Z pewnością będziemy mieli interesy różne od amerykańskich, zwłaszcza w dziedzinie aeronautyki i zbrojeń.

Ale różnice i konkurencja nie zakładają wrogości. Z powodów wynikających z głębokiej wspólnoty cywilizacyjnej, demografii światowej, Stany Zjednoczone na długą metę mają interes w istnieniu Europy bogatej i potężnej, podobnie jak Europa jest zainteresowana w istnieniu potężnych i bogatych Stanów Zjednoczonych. Jest więc sprawą pilną aby osoby odpowiedzialne za los Francji rozproszyły antyamerykańskie zahamowania, które stanowią jedynie odbicie naszych słabości i zamieszania.

Archiwum ABCNET 2002-2010