ANDRE GLUCKSMAN O ROSJI

Dziennik rosyjski „Nowaja gazieta” z dnia 10 lipca 2000, Andre Glucksman; Zło, niestety, jest motorem dziejów. Rosyjska ambasada we Francji odmówiła Andre Glucksmanowi wizy wyjazdowej do Rosji. Francuski filozof przedstawia swoje poglądy na sytuację i państwo rosyjskie.

Jest to niebezpieczny precedens dla stosunków Rosji z Zachodem. Okazuje się, że ambasady znowu mają prawo stwarzać czarne listy niewygodnych intelektualistów, a to stara metoda KGB, z którą trudno się pogodzić. Andre Glucksman spędził ponad miesiąc na terytorium bez pozwolenia władz rosyjskich, które one jakoby kontrolują. Fakt, że FSB nie udało się go schwytać świadczy o tym, że władze rosyjskie nie kontrolują całego obszaru Czeczenii. Tak, że de facto to nie Glucksman zagrał na nosie Rosjanom, ale ruch oporu Czeczenii i naród czeczeński, który armia rosyjska bombarduje i niszczy. Lamberto Dini, który spędził tam trzy godziny w towarzystwie rosyjskich oficerów, oświadczył, że w Czeczenii ma miejsce zawieszenie ognia, tymczasem ludność w dzień i w nocy jest bombardowana. Osobiście widziałem, pisze Glucksman, jak na czeczeńskie wioski spadały rakiety ziemia-ziemia, wcale nie skierowane na indywidualnych terrorystów, ale zabijały kobiety, dzieci i osoby w podeszłym wieku.

Poczynając od 1945 roku wszystkie rządy demokratyczne i światowe autorytety moralne uznały, iż istnieje takie pojęcie jak zbrodnia przeciw ludzkości. Jest to zbrodnia przeciwko ludziom, która stanowi zemstę za sam fakt ich narodzin, za ich narodowość, ormiańską, żydowską, czy czeczeńską. Kiedy małoletniego chłopca zabijają tylko za to, że jest Czeczeńcem, czyn ten jest kwalifikowany jako zbrodnia przeciw ludzkości. Kiedy Rosjanie doszczętnie niszczą Grozny, miasto liczące w 1995 roku 400.000 mieszkańców, jest to zbrodnia przeciwko ludzkości. Przypomnę, że w Europie tak radykalnie była zniszczona tylko Warszawa w 1944 roku. W zakresie zbrodni przeciwko ludzkości ONZ uznaje konieczność osądzenia winnych przed trybunałem międzynarodowym. Miloszeviciowi, który nie dopuścił się większych zbrodni w Bośni i Kosowie niżeli Putin w Czeczenii, oficjalnie postawiony został zarzut przed Trybunałem Haskim. Jutro taki sam los może spotkać Władimira Putina, albo sztab generalny armii rosyjskiej. Ja mam lepsze informacje o nastrojach panujących w armii rosyjskiej, niżeli stratedzy z Kremla. Kiedy twierdzą oni w telewizji, że wojna jest praktycznie zakończona i została tylko garstka terrorystów, to wydaje mi się, że błędy wyliczeń amerykańskich wojskowych w Wietnamie w porównaniu z nimi były niewielkie. Wiem, że obok osób wyznaczonych przez Moskwę istnieje realna władza czeczeńskich bojowników i starszyzny. Przedstawiciele Rosji są zmuszeni współpracować z realną władzą, tak, że nie ma sensu wyobrażać sobie, że opór czeczeński sprowadza się do garstki terrorystów. Wśród Czeczeńców istnieją różne poglądy na temat Basajewa lub Chattaba, ale wszyscy są świadomi, że walka toczy się o istnienie ich narodu. I tego prostego faktu teoretycy „terroryzmu międzynarodowego” w Moskwie nie rozumieją.

Moje wrażenia z odwiedzin w Czeczenii to ogrom destrukcyjnej siły Rosji. Zobaczyłem państwo chuligańskie, społeczeństwo chuligańskie, armię chuligańską. Ta armia żyje w upojeniu własnym okrucieństwem. „Omonowcy”, „specnaz”, „kontraktniki”, wszystkie oddziały zachowują się jak rywalizujące ze sobą bandy, praktykują samowolne zatrzymania Czeczeńców, których potem sprzedają jako zakładników. Dzieci wykupują rodziców, rodzice dzieci, zatrzymani często poddawani są nieludzkim torturom. Prawdziwym celem armii rosyjskiej jest rabowanie ludności cywilnej i wzbogacenie się, tak że nie ma żadnych podstaw by uważać, że wojna szybko się skończy. Rosjanie sprzedają nie tylko zakładników ale również zabitych, bowiem w tradycji czeczeńskiej człowiek powinien być pochowany w ojczyźnie. Wszystko to przynosi duże pieniądze. Istnieją tysiące sposobów zarabiania: można wynająć swój samochód bojownikom, sprzedać dokumenty, wymagać nieistniejących papierów itp. Te same zasady biurokracji istnieją w całej Rosji, ale na wojnie przybierają one straszne formy. Na miejscowych bazarach cena złota podskoczyła o 30%. Maruderstwo okazało się wygodną formą gospodarczej działalności armii rosyjskiej. Głodu w Czeczenii jeszcze nie ma, ale jedzenia jest coraz mniej. Wioski są otoczone przez wojsko, tereny wokół nich są zaminowane, tam, gdzie są stada, pasterze zmuszeni są wypasać je na polach, które normalnie były obsiewane, a to znaczy, że nowych plonów nie będzie.

Nie można spotkać żadnego Czeczeńca, nawet wśród współpracujących z różnych powodów z rosyjską armią, który by nie uważał, że jest ona agresorem. Przypomnę, że Sołżenicyn, który raczej nie jest zwolennikiem Czeczeńców, pisał w Archipelagu GUŁAG, „że jedynie Czeczeńcy w łagrach stawiali opór jako naród, a nie jako pojedyncze osoby. Obecnie Czeczeńcy uważają, że Rosjanie wyniszczają ich co 50 lat, jak tylko ich liczba wzrośnie do miliona. Poprzednio była to deportacja stalinowska. W swoim czasie A. Dumas nazwał Czeczeńców Francuzami Kaukazu, bowiem tam, gdzie jest dwóch Czeczeńców istnieją też dwa różne poglądy. Ale jest coś, co ich mocno łączy: silna czeczeńska tożsamość o charakterze raczej historycznym niż etnicznym, nie opiera się ona na religii, bowiem jest u nich dużo małżeństw mieszanych.

Czeczeńcy traktują Rosjan bardziej z pogardą niż z nienawiścią. Borysa Bieriezowskiego uważają za ojca duchowego wahhabizmu w Czeczenii, ponieważ dawał on pieniądze na ten ruch; inni sądzą, że to on odegrał główną rolę w karierze Putina, a ta została zbudowana na krwi Czeczeńców. W niektórych wywiadach Bieriezowski jeszcze w 1997 roku wyrażał opinię, że wojna w Czeczenii będzie korzystna podczas następnych wyborów prezydenckich, umożliwiając zachowanie władzy w rękach nowej plutokracji.

Wcześniej państwo rosyjskie było państwem zamkniętym, teraz natomiast jest otwarte, ale i bardziej agresywne w stosunku do Zachodu. Plutokracja pragnie deprawować Zachód. W Rosji pranie brudnych pieniędzy osiągnęło niepojęte rozmiary. W osobowości Bieriezowskiego jest coś, co nam umyka: potrzeba talentu nowego Dostojewskiego aby zrozumieć tego współczesnego „biesa”. Bieriezowski ma demoralizujący wpływ na zachodnich finansistów i biznesmenów. I wydaje mi się, że biznesmeni, to znaczy po prostu kapitaliści, są bezbronni w obliczu tej niszczącej podstawy kapitalizmu opartego na korupcji. Gra Bieriezowskiego polega na tym, żeby prowokować konflikty, w tym i religijne, może ono przejawiać się w formie wahhabizmu, lub judeo-chrześcijańskiej wyprawy krzyżowej na islam. Im bardziej pogłębiają się przeciwności między obydwoma obozami, tym więcej korzyści czerpie Bieriezowski. Z jednej strony dawał on pieniądze na broszurę Mowładi Udugowa, w której otwarcie pisano o żydo-masońskiej zmowie, a z drugiej odegrał decydującą rolę w uwolnieniu małego Izraelczyka Szarona. Obserwowałem w telewizji rosyjskiej jak w ciągu kilku godzin banalne, czysto komercyjne porwanie, przekształcało się w zmowę Czeczeńców islamistów przeciwko Żydom. Putin postępuje tak samo: bo jak inaczej skomentować jego propozycje wysunięte w Madrycie stworzenia parasola anty-atomowego przeciwko islamistom. Takich ludzi trzeba powstrzymać na czas: bowiem Czeczenia to tylko początek. Jeśli judeochrześcijańska cywilizacja rozpocznie wojnę przeciwko miliardowi muzułmanów, z naszej planety nie zostanie kamień na kamieniu.

Armia rosyjska bombarduje miejscowości z takiej odległości by uniknąć strat, nie martwiąc się stratami czeczeńskiej ludności cywilnej. Natomiast Czeczeńcy kierują swoją broń wyłącznie przeciwko wojsku i komendom, które pełnią role centrów tortur. W celu ich likwidacji Czeczeńcy odwołują się do aktów samobójstwa, mimo, że tego właśnie zabrania im ich religia, nie można tego procesu kontrolować.

Archiwum ABCNET 2002-2010