BOLEK I "NOC TECZEK"

Chociaż rubryka nosi tytuł "Mówi się na świecie", w tym przypadku chodzi nam raczej o to, czego się nie mówi. Przedstawiamy Państwu fragment artykułu, który został wycięty z artykułu w jednym z dzienników w Rumunii, a dalsza praca autora w redakcji tej gazety stanęła pod znakiem zapytania.

Wycięty fragment nosił tytuł: Bolek i "Noc Teczek"

„W 1992 roku Polacy próbowali wprowadzić ustawę lustracyjną. Ówczesny premier Jan Olszewski zlecił ministrowi spraw wewnętrznych Antoniemu Macierewiczowi przygotowanie listy aktywnych polityków, którzy w przeszłości współpracowali z SB [w rzeczywistości była to decyzja parlamentu na wniosek Janusza Korwinn-Mikkego - red.]. Mówi się, że to Wałęsa, ówczesny prezydent Polski, po tym, jak znalazł swoje nazwisko na liście, doprowadził do upadku rządu. Cala akcja trwała jedna noc - z 4 na 5 czerwca 1992 - i znana jest jako „Noc Teczek”. 5 czerwca rząd Olszewskiego został odwołany, a rok później, w czerwcu 1993, „Gazeta Polska” opublikowała listę Macierewicza: figurował na niej Lech Wałęsa, zarejestrowany 29 grudnia 1970 roku w Gdańsku pod pseudonimem "Bolek". W latach 1970-1976 "Bolek", jak można przeczytać w dokumencie, dostarczał informacji na temat nielegalnej działalności robotników w Stoczni Gdańskiej, za co otrzymał łącznie 13.100 złotych.

Publikacja listy nie odniosła jednak spodziewanego skutku, prawdopodobnie dlatego, że sporządził ją Macierewicz, mało wiarygodny nacjonalista. W 2000 roku Trybunał Lustracyjny podjął decyzję, że nie istnieją wystarczające dowody, aby stwierdzić, że Wałęsa to "Bolek". Jednak w 2003 roku czasopismo "Arcana" opublikowało dokument znaleziony w archiwach IPN, z którego wynikało, że SB popierała wybór Wałęsy na przewodniczącego na pierwszym zjeździe „Solidarności”. Dlaczego? Ponieważ "Bolek" mógł być łatwiej kontrolowany niż jakiś inny związkowiec."

Nie wiemy, jak potoczą się losy autora, jednak na pocieszenie możemy wysnuć przypuszczenie graniczące z pewnością, ze o wycięciu tego fragmentu zdecydowała sama tchórzliwa redakcja rumuńskiego dziennika, bez żadnych "nagłych impulsów" z Polski. Dla układu rządzącego naszym krajem TW „Bolek” nie ma najmniejszego znaczenia i prawie na pewno w jego obronie nikomu nie chciałoby się dzwonić do Bukaresztu.

Archiwum ABCNET 2002-2010