INTEGRACJA EUROPEJSKA TURCJI – KATALOG PROBLEMÓW

Artykuł ten nie jest pogłębioną analizą problematyki integracji Turcji z Unią Europejską, lecz jedynie próbą wskazania głównych pytań, na jakie należy znaleźć odpowiedź, aby zrozumieć wagę tej kwestii. Poniższa lista w żaden sposób nie pretenduje do wyczerpania tematu.

Problemy związane z ewentualnym wejściem Turcji do UE można podzielić na krótkofalowe i długofalowe. Najpierw przedstawimy te pierwsze:

1. Negocjacje Brukseli z Ankarą w sprawie członkostwa Turcji w Unii Europejskiej trwają już dość długo. Większość rządów Turcji prowadziła politykę nastawioną na integrację i nieustannie obiecywała obywatelom, że prędzej czy później ona nastąpi. Dalsze przeciąganie negocjacji mogłoby osłabić proeuropejskie i prozachodnie postawy wśród tureckiej elity politycznej, a co za tym idzie – mogłoby dojść do umocnienia opcji antyzachodniej i w konsekwencji do załamania dotychczasowego świeckiego charakteru tego państwa.

2. Należy odpowiedzieć na pytanie, czy UE stać na przyłączenie kolejnego dość biednego państwa. Gdyby integracja miała dotyczyć tylko zachodniej część Turcji, sprawa wydawałaby się o wiele łatwiejsza. Gospodarka turecka, choć słaba w porównaniu np. z brytyjską, jest dużo silniejsza niż gospodarka Bułgarii czy Rumunii, a kraje te już niedługo mają stać się pełnoprawnymi członkami UE. Z drugiej strony do Unii weszłyby spore obszary skrajnej biedy, co zmusiłoby Brukselę do zmniejszenia dotacji do niedoinwestowanych regionów obecnej UE – jest to niekorzystne dla wielu krajów, m.in. dla Polski.

3. Turcja słusznie uważana jest za siedlisko islamistycznych organizacji terrorystycznych. Włączenie tego kraju do systemu swobodnego przepływu osób i kapitału mogłoby stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa UE. Trudno jednak podnosić ten argument w momencie, gdy obywatele Wielkiej Brytanii, którzy wysadzili się w londyńskim metrze, lub tzw. „młodzi ludzie” spod Paryża, cieszą się większymi prawami w tym zakresie niż Polacy lub Czesi. Gdyby posługiwać się tym argumentem, należałoby natychmiast wykluczyć z Unii np. Francję czy Holandię, gdzie bujnie rozwija się terroryzm islamski.

4. Wejście Turcji do UE oznaczałoby zwiększenie siły krajów nastawionych proamerykańsko. Teoretycznie byłoby to korzystne np. dla Polski i niekorzystne np. dla Niemiec lub Francji. Z drugiej strony jeszcze bardziej zmniejszyłaby się możliwość prowadzenia w miarę spójnej polityki zagranicznej, a pewnie i wewnętrznej, przez UE.

W kwestii tureckiej ważniejsze wydają się jednak problemy długofalowe:

1. Czy Unia Europejska powinna się w ogóle dalej rozszerzać, a jeżeli tak, to w którym kierunku? Dlaczego przyjmować do klubu Turcję podczas gdy w środku Europy znajduje się spory obszar pozostający poza granicami UE? Negocjacje z Chorwacją, krajem mimo wszystko bardziej przystosowanym do integracji niż Turcja, przeciągają się. Inne państwa tej strefy są albo na początku drogi do UE (Macedonia, Czarnogóra, Bośnia i Hercegowina) albo niedawno zawróciły z drogi wręcz przeciwnej (Serbia) albo znajdują się w stanie zupełnego rozkładu (Kosowo, Albania). Może przed przyjęciem Turcji warto by zainteresować się tymi obszarami i skoncentrować wysiłki na przyjęciu właśnie ich do UE?

A co w takim razie z takimi krajami jak Białoruś, Ukraina i Mołdawia? Białoruś na razie nie wchodzi w grę, ale w momencie upadku Łukaszenki z pewnością temat ten się pojawi. Na Ukrainie po odejściu Kuczmy pojawiła się wola polityczna zacieśnienia więzów z UE, ale czy Unia byłaby przygotowana na przyjęcie tak dużego kraju, gospodarczo gorzej prosperującego niż Turcja? A Mołdawia? Elity polityczne tego państwa wyrażają chęć integracji, ale czy państwo to w ogóle może dalej istnieć w obecnej formie, z de facto niepodległym Naddniestrzem?

Przyjęcie Turcji mogłoby również oznaczać przyjęcie Armenii, Gruzji i Azerbejdżanu – co w takim razie z północną częścią Kaukazu? Może i Rosja powinna wstąpić do UE? A może UE powinna się, po przyjęciu Turcji, rozwijać w kierunku południowym. Może należy przyjąć Maroko, a jeżeli Maroko, to dlaczego nie np. Saharę Zachodnią? Czy w ogóle kiedyś nastąpi koniec dalszego rozszerzania Unii?

2. Czy należy przyjmować do Unii państwa niechrześcijańskie? Turcja przez kilka stuleci prowadziła w Europie krwawą ekspansję połączoną z islamizacją. Jednak po reformach Ataturka sytuacja się zmieniła – może więc warto nagrodzić wysiłki Turków? Turecki nacjonalizm był i jest skierowany przeciwko islamowi, w którym upatruje jedną z głównych przyczyn załamania Imperium Osmańskiego. Poza tym w samej Europie znajduje się kilka państw muzułmańskich (co prawda wszystkie one zostały zislamizowane przez Turków właśnie), a i większości krajów tzw. starej Unii nie da się nazwać chrześcijańskimi.

3. Przyjęcie Turcji do Europy wymusiłoby osłabienie roli armii w tym kraju. Tym samym zaistniałoby poważne niebezpieczeństwo przekształcenia Turcji w republikę islamską, gdyż od czasów Ataturka wojsko jest głównym i jedynym pewnym gwarantem świeckości państwa. Turecka republika islamska musiałaby zaakceptować głębokie rozwiązania demokratyczne (a wtedy przestałaby być islamska) albo wycofać się z UE, czego jeszcze nikt nie dokonał ani nawet nie próbował.

Powyższa lista nie wyczerpuje wszystkich problemów związanych z europejską integracją Turcji, lecz stanowi jedynie zaproszenie do dyskusji.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010