KONTRATAK UBEKISTANU – pierwszy błąd PiSu

Już ponad rok temu pisałem, że żadnej koalicji PO – PiS nie będzie. Wynika to z prostej analizy do jakich celów powołano Platformę. Oczywiście na poziomie pierwszym – dostrzegalnym, można mówić, iż grupa działaczy trzymanych na tylnych miejscach przez MGM (Mazowiecki-Geremek-Michnik) chciała przejść do pierwszego rzędu i uratować się z widocznej już fazy schyłkowej Unii Wolności. Na poziomie drugim – krajowej rozgrywki służb specjalnych – utworzenie PO miało zachować siłę zdolną do kontrolowania układu, zapewniając stabilność władzy Uzbekistanowi w momencie gdy dotychczasowy kontroler, Unia Wolności, zejdzie ze sceny, co było już łatwe do przewidzenia.

Uniwa Wolności mogła łatwo spełniać funkcje kontrolne wobec AWS i dbać o nienaruszalność interesów Ubekistanu, ponieważ AWS miał tylko jeden cel – prywatę; dorwać się do stanowisk, nakraść więcej niż komuniści i dlatego być im równymi siłą lub nawet mocniejszymi. AWS przypominał poziomem umysłowości Murzynów, którzy sądzili, że jeśli przegnają kolonizatorów i zajmą ich wille, będą potrafili korzystać z basenów i rządzić krajem. Wynikiem była ruina krajów, w tym owych basenów. Celem AWS było dorwanie się do układu, a nie jego zmiana czy obalenie, dlatego Unia Wolności mogła z łatwością spełniać swą rolę strażnika interesu agentury i bezpieki.

Inaczej sprawa przedstawia się z PiSem. Braciom Kaczyńskim chodzi nie o pieniądze czy splendory tylko o prawdziwą władzę, czyli możliwość kształtowania nowych instytucji na gruzach Ubekistanu. Wynika to z ich interesu własnego; mogą rządzić a nie byś Buzkami czy Suchockimi tylko o ile uda im się zniszczyć ubecki układ, sprawujący prawdziwą władzę w Polsce. Dwu centrów prawdziwej władzy być bowiem nie może. Podkreślam tu, iż chodzi o prawdziwą władzę, a nie prawo do posiadania fury, komóry i brania łapówek jak sądzą mieszkańcy poślarni-oślarni. Władza jest tam gdzie się decyduje kogo przekupić, komu przypomnieć o długu wdzięczności, a kogo zlikwidować, a nie tam gdzie się te łapówki pobiera.

Celem PiSu było zawrzeć koalicję ale nie dopuścić PO do służb specjalnych, w tym MSW, by uniemożliwić mu ratowanie tej części agentury, która miała zostać zachowana. Nawet bowiem PiS zgodził się na niezbędne poświęcenia, czyli ujawnienie obciążających układ pozostałości po przeszłości. Zablokowanie wyboru Komorowskiego było jednak błędem, gdyż dało argumenty PO, ułatwił kurs na przedterminowe wybory i rozbijanie państwa by ratować agenturę i Ubekistan. Możliwe, że PiS liczy na rozłam w PO, ale jest to gra bardzo ryzykowna i może zakończyć się totalną klęską, a na razie PiS staje się zakładnikiem Samoobrony czyli również służb choć konkurencyjnych wobec WSI i I Departamentu, które plasują się za Platformą.

Możliwe, że gdyby zgodzono się na wybór Komorowskiego, PO wymyśliłaby inny pretekst do zerwania, ale byłaby w o wiele trudniejszej sytuacji. Sam Komorowski jest człowiekiem, który od czasu gdy ze współpracownika Ziembińskiego został lokajem Unii Wolności, ma tylko jeden cel – pozostać w grze, innych zasad nie uznaje. Dlatego nie należało się go obawiać, zawsze można by go było bowiem czymś przekupić.

Celem PO było zablokowanie władzy PiSu w sferze służb specjalnych, uratowanie części agentury i Ubekistanu jako całości. Dla PO żadna cena nie jest tu zbyt wysoka, stąd kurs na rząd mniejszościowy PiS i przedterminowe wybory, prowokowanie kryzysu gospodarczego poprzez spowodowanie załamania się giełdy, propaganda na Zachodzie czyniąca z Polski kraj nacjonalistów i troglodytów (tu robotę wykona „Wybiórcza”). Dlatego koalicji być nie może, chyba że w PO dojdzie do rozłamu. Jeśli Platformie udałaby się strategia rozbijania państwa, będziemy mieli przedterminowe wybory i akcję prowadzącą do obalenia prezydenta. Jeśli się to nie uda, zawsze można spowodować wypadek samochodowy. Ubekistan poniósł klęskę wyborczą ale nie odda władzy bez walki. Wątpliwe by społeczeństwo w ogóle rozumiało o co chodzi. Od pilnowania ogólnego ogłupienia jest agentura w mediach, dlatego warto notować jak zachowują się dziennikarze, komentatorzy, prezenterzy itp. Jest stan najwyższego zagrożenia, agentura nie będzie więc ostrożna i odkryje się podobnie jak w 1992 roku, kiedy przestraszyła się, zresztą niepotrzebnie, premiera Olszewskiego.

Autor publikacji