ZNÓW KOLEJNY NIEWINNY

Należy odróżnić dwie sprawy: wyjście na jaw kontaktów Andrzeja Przewoźnika z SB i moment, w którym fakt ten ujrzał światło dzienne. Niewątpliwie nagłe odkrycie notatki znanej od 1990 roku, czemu przekazanej do IPN dopiero w 2001 ale również trzymanej w tajemnicy, służy kontratakowi Ubekistanu, który ma na celu stworzenie atmosfery strachu i zablokowanie lustracji. Agentura ma nóż na gardle i postanowiła poświęcić Przewoźnika. No cóż dobro ogółu wymaga ofiar, a przy okazji okaże się, że usłużny prof. Kieres jest jedynym rozwiązaniem jakie nam pozostaje.

Ważniejszą sprawą jest przeszłość sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa. Argument Pana Przewoźnika: jestem patriotą więc nie mógłbym donosić, jest zabawny, jak wiadomo bowiem wszyscy agenci donosili z patriotyzmu, dla ochrony swoich kolegów (vide: „Zapalniczka”) i zbawienia ludzkości za co im się należy kasa i honory. Pan Przekaźnik już stwierdził, iż nie będzie występował o status osoby pokrzywdzonej tylko o samolustrację. Dla osoby niezorientowanej wszystko brzmi dobrze. Trzeba tylko wiedzieć, że jeżeli ktoś donosił, to przynajmniej na razie statusu takiego od IPN nie dostanie, vide casus TW „Bolka”. Sąd Lustracyjny natomiast stwierdza czy ktoś był donosicielem w rozumieniu prawa, a to już co innego. Sąd lustracyjny został pomyślany jako centralna instytucja wybielająca agenturę i rzeczywiście trzeba było być bardzo „umoczonym” żeby Sąd nie mógł danej osoby wybielić. Można było donosić ale nie podpisać deklaracji i już Sąd orzeka, iż w myśl prawa delikwent nie był TW. Można było podpisać deklarację i donosić, ale nikomu nie szkodzić, a przecież wiadomo. Iż agentura nikomu nie szkodziła tylko niosła pomoc zagrożonym aresztowaniem i już się jest przez Sąd wybielonym. Konia z rzędem temu, kto udowodni donosicielowi z dobrym adwokatem, że komuś szkodził a nie ratował naród polski.

Pan Przewoźnik nie interesuje się sprawdzeniem nr rejestracyjnego, gdyż dobrze wie, iż nie można go sfałszować, ponieważ jest elementem systemu i łatwo byłoby to wykryć, natomiast żąda swojej teczki, gdyż jest przekonany, że już nie istnieje. A co będzie gdy teczuszka się zmaterializuje jak Feniks z popiołów. To jest właściwość teczuszek. Sam słyszałem o papierach na ważne osoby odnajdowanych w piwnicach zmarłych funkcjonariuszy i ginących w czeluściach IPN, bo osoby były zbyt ważne.

Oczywiście zeznanie ubeka z 1990 roku, zawierające liczne, łatwe do sprawdzenia fakty, jest niewiarygodne, natomiast wiarygodne jest stwierdzenie dotkniętego i oburzonego Andrzeja Przewoźnika. No cóż skoro sam stwierdził, iż nie donosił, to nie donosił.

Przy okazji natomiast wyszło na jaw, iż kolejny poseł Sejmu kontraktowego – Eugeniusz Brzeziński - TW "Chaet", po Jerzym Żurawieckim – TW „Bolton” z Konina - był wieloletnim agentem, który umknął lustracji Macierewicza. Wprawdzie dotyczyła ona posłów następnej kadencji ale wiele osób zapomina, iś wykryła tylko niewielką część agentury w najwyższych władzach. Czy Sejm kontraktowy nie był tak wspaniały, jak lubią twierdzić sieroty po Unii Wolności, gdyż zbierał kwiat agentury – najlepszą część narodu a nie tych nieudaczników co nie chcieli donosić i dlatego słusznie wylądowali na śmietniku III RP?

Z notatki ST. Kaprala Pawła Kosiby inspektora Sekcji V Wydziału IV wynika, iż w czasie kampanii wyborczej w 1989 roku na bieżącą podsłuchiwani byli dosłownie wszyscy uczestnicy wyborów. Czy wreszcie ktoś się odważy wyciągnąć z tego faktu wnioski, czy też nadal będzie panowała teoria bezsilności komunistów.

Autor publikacji
Ubekistan
Archiwum ABCNET 2002-2010