PODATKOWY HAMULCOWY

Grzegorz Kołodko rozpoczyna naprawę finansów Rzeczpospolitej od naprawy finansów państwowych. Tymczasem działania takie powinien zacząć od naprawy portfela podatnika. Odzierani z wątłych zasobów finansowych przez wysokie podatki osobiste, wysokie ceny detaliczne z powodu VAT-u oraz akcyzy, nie jesteśmy w stanie odnosić się do kolejnych pomysłów ministra finansów optymistycznie.

Grzegorz Kołodko zakłada przyjęcie określonych założeń powszechnie uznawanych za hipotetyczne jako pewnik: opiera strategię na tezie o 3,5 proc. wzroście PKB w tym roku oraz wzroście tego wskaźnika do 4,9 proc. w 2004 r., 5,4 proc. – w 2005 r. i 6 proc. w 2006 r. i stąd wywodzi dalsze teorie. To jednak zdaniem ekspertów jest zwykłym przypuszczeniem, a nie chłodną analizą ekonomiczną.

Polskiego podatnika nie interesuje dziś jednak wielkość wzrostu PKB, tylko wzrost wartości prywatnego portfela. Potrzebuje on ze strony państwa dwóch podstawowych udogodnień w zakresie podatków: obniżenia roszczeń i ułatwienia procedur. Każda strategia mająca przynieść rozwój gospodarczy powinna być oparta na tych właśnie założeniach.

Po pierwsze niezbędne jest obniżenie obciążeń fiskalnych. Forma w jakiej miałoby się to dokonać ma przy tym kluczowe znaczenie. Dotychczas bowiem utrwalano przekonanie o konieczności utrzymania wysokich stóp podatkowych. Jako złagodzenie wyzysku stosowano prawo do licznych ulg, w zamian za aktywność w konkretnych dziedzinach. Doskonałym przykładem były w tym kontekście ulgi budowlane, mieszkaniowe czy remontowe, które w zamian za poniesienie przez podatnika określonych wydatków w tych obszarach oferowały możliwość wniesienia do kasy państwa niższej puli środków. Okazała się to jednak być metoda kija i marchewki, i to marchewki systematycznie z różnych stron okrawanej. Z każdym rokiem ulg ubywało, a stopy podatkowe pozostawały w zasadzie na niezmienionym poziomie, nie licząc kilku kosmetycznych korekt dokonanych za każdym razem równolegle z odebraniem kolejnych zwolnień, czyli de facto na koszt podatnika.

Na domiar złego rozważane jest wprowadzenie kolejnego podatku – od dochodów z inwestycji na giełdzie – co będzie kolejnym okrojeniem portfeli, a w dodatku zniechęci do inwestowania na i tak już opustoszałym parkiecie.

Tymczasem prawdziwym udogodnieniem będzie dla podatnika dopiero znaczące obniżenie stóp podatku. Dotyczy to w równym stopniu każdej z grup zarobkowych. Jeśli bowiem z bliżej nie znanych mi ideologicznych powodów należy utrzymać całkowicie społecznie nieuzasadnioną progresję (podatek rosnący wraz zarobkami), to każdej z grup należy się zmniejszenie podatku o kilka procent.

Niższe podatki oznaczają po prostu więcej gotówki w portfelu podatnika. Dzięki temu będzie on dysponował większymi możliwościami nabywczymi. W związku z tym zwiększeniu ulegną wydatki bieżące społeczeństwa, czyli więcej towarów sprzedadzą producenci. Ci ostatni będą więc mogli zwiększyć produkcję, co wymusi na nich podniesienie liczby zatrudnianych pracowników. Więcej pracowników - to mniej bezrobotnych.

Ten sam mechanizm ma zastosowanie w odniesieniu do przedsiębiorstw. Niższe podatki otwierają przed nimi większe możliwości inwestycyjne na polskim rynku. W ten prosty sposób rozwiązaniu bądź przynajmniej ograniczeniu ulegną dwa bardzo poważne problemy społeczne: brak ożywienia gospodarczego i wzrost bezrobocia.

Jeśli chodzi o podatek od osób fizycznych idealnym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie podatku liniowego, czyli jednakowego dla wszystkich, niezależnie do wysokości dochodów. Dobrze zarabiający będą mieli szansę zostać animatorami ożywienia gospodarczego, które podciągnie kondycję ekonomiczną biedniejszych. Grzegorz Kołodko taką możliwość wyklucza z, jak mówi, powodów „ideologicznych”.

Druga konieczność stojąca przed ministrem finansów, a którą Kołodko od siebie odpycha rozmaitymi półśrodkami to wypracowanie daleko idących uproszczeń w zakresie prawa i procedur podatkowych. W tym kontekście obniżenie podatków lub wprowadzenie podatku liniowego ma również pozytywne skutki. Otóż jeśli przyjąć, że podatki progresywne należy utrzymać, to obniżenie wszystkich progów wiązać się będzie z anulowaniem i tak już bardzo niewielu dotychczasowych ulg. Procedury wnoszenia podatku ulegną więc automatycznemu uproszczeniu. Nie wolno jednak dokonać likwidacji ulg bez obniżenia podatku, ponieważ staje się on wówczas wyższy poprzez brak możliwości odliczenia określonych wydatków.

Z kolei podatek liniowy w ogóle nie wymagałby procedur, bo każdy płaciłby taką samą stawkę, a wypełnianie zeznań podatkowych polegałoby wyłącznie na wpisaniu kwoty i obliczeniu stawki podatku.

Ciekawostką jest fakt, że w Rosji coroczne zeznanie podatkowe przebiega właśnie w ten sposób, ponieważ w kraju tym obowiązuje właśnie podatek liniowy. Pod tym względem Rosjanie nas wyprzedzili. Podatek liniowy płacą również Irlandczycy, stawiani nam obecnie za wzór. My prawdopodobnie jeszcze przez długie lata będziemy znosić gehennę „dłubania” w PIT-ach.

Pozostają jeszcze względy polityczne determinujące zachowanie Grzegorza Kołodki. Minister swój program ogłosił w dniu rozpadu koalicji SLD z PSL. Strategia przewiduje likwidację kilku państwowych funduszy, w tym: Centralnego Funduszu Ochrony Gruntów Rolnych, Powiatowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, Gminny Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz dwóch funduszy w ramach KRUS-u. Tymczasem likwidacja ta nie wiąże się z realizacją jakiejkolwiek koncepcji przejęcia obowiązków tych instytucji przez inne. Co więcej, stanowiska kierownicze w tych funduszach obejmowali dotąd ludzie powiązani z PSL. Można więc śmiało postawić tezę, że chodzi wyłącznie o ograniczenie dostępu do władzy i pieniędzy przez chłopów, a nie o realne korzyści dla Państwa.

Adam Smith pierwszy w historii ekonom - liberał wyznawał teorię, że najlepszym podatkiem jest ten, którego w ogóle nie ma. My w tej chwili mamy trzy oficjalne i kilkadziesiąt ukrytych w postaci VAT-u i akcyzy na rozmaite towary. Im jest ich więcej tym nasze życie - bardziej skomplikowane, a roszczenia państwa - uciążliwe.

Stanowisko ministra powinno zobowiązywać Grzegorza Kołodkę do większej odwagi w konstruowaniu założeń budżetowych. Podstawą bowiem powinien być mechanizm prowadzący do zmniejszania obciążeń podatkowych wobec grup, których rozwój może przynieść Państwu największe korzyści zarówno ekonomiczne (budżet), jak i społeczne (mniejsze bezrobocie). Ze wszech miar korzystne byłoby natychmiastowe znaczne obniżenie obowiązków podatkowych w stosunku do wszystkich dochodów osób fizycznych i prawnych.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010